Wydane w zeszłym roku Dark Souls III było moją grą roku 2016, dlatego korzystając z wolnego czasu postanowiłem zapoznać się wreszcie z pierwszym z dwóch dodatków, jakie dla swojego hitu zapowiedziało japońskie studio From Software. Ashes of Ariandel okazało się interesującą przygodą i ciekawym wyzwaniem, ale jednocześnie pozostawiło we mnie wyraźny niedosyt.
Akcja Popiołów Ariandel toczy się w Malowanym Świecie, lokacji którą już raz odwiedzaliśmy w ramach cyklu, a mianowicie w pierwszej części Dark Souls, gdzie była opcjonalną miejscówką zawartą w ramach podstawki. Tym razem za dostęp do śnieżnej krainy musimy zapłacić, ale w zamian możemy spędzić tu nieco więcej czasu, odkryć zupełnie nowe rejony i spotkać kolejnych przeciwników, z jakimi wcześniej nie mieliśmy sposobności się zmierzyć.
Aby tu trafić, odwiedzamy najpierw Katedrę Głębin, miejscówkę z linii fabularnej podstawki, gdzie spotykamy pewnego obłąkańca. Choć to jedna z początkowych lokacji, twórcy nie zalecają wizyty w Malowanym Świecie przed wbiciem około 80 poziomu, co jest słuszną uwagą. Napotkani w dodatku oponenci potrafią nieźle dać nam w kość, więc zabawa jest dość wymagająca, powiedziałbym nawet, że DLC jest trudniejsze niż większa część lokacji z podstawki. Same walki są jednak satysfakcjonujące, bo natrafiamy na zupełnie nowych przeciwników - szczególnie do gustu przypadły mi starcia z watahami śnieżnych wilków, które przed zaatakowaniem nas potrafią się zgrupować w większą bandę i warczeć z każdej możliwej strony, co wymusza skuteczne manewrowanie postacią. Jeszcze więcej kłopotów przyprawiają potyczki z wielkimi i wytrzymałymi wikingami, z którymi nie do końca radziła sobie moja postać nastawiona na blokowanie ciosów - wojownicy z północy okazali się tak potężni, że potrafili przełamywać blok, w efekcie czego musiałem przestawić się na uniki.
Popioły Ariandel to także starcia z dwoma bossami, z czego jedna z walk jest, no... niezbyt satysfakcjonująca. Powiedziałbym, że to jeden z najmniej oryginalnych bossów w całym cyklu. Znacznie ciekawiej wypada natomiast drugi "szef". Wymagający i świetnie wyglądający. Do tego walczymy z nim w klimatycznej miejscówce.
Dla wielu osób czynnikiem skłaniającym do zakupu dodatku może być nie tyle dodatkowa zawartość dla pojedynczego gracza, co nowości wprowadzone w ramach trybu PvP. From Software postanowiło odejść trochę od dotychczasowej formuły i przenieść starcia pomiędzy graczami na coś w rodzaju areny (którą najpierw musimy odblokować). Udostępniono tutaj trzy tryby, w ramach których walczymy 1 na 1, wyżynamy się grupowo lub tworzymy małe drużyny i, współpracując z maksymalnie dwoma innymi graczami, stajemy naprzeciwko żywych przeciwników. Całość jest całkiem angażująca, choć akurat na PC brakuje chętnych do zabawy, co poniekąd wynika zapewne z dość wysokiej ceny DLC i braku większych bonusów czy tym bardziej rankingów, koronujących nasze zwycięstwa. W każdym razie idea jest jednak ciekawa i być może w kolejnych grach studio lepiej ją rozwinie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler