Furi (PC)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Furi (PC) - recenzja gry


@ 11.07.2016, 14:30
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Szukacie gier stawiających wyzwanie? Koniecznie ograjcie Furi!

Budzimy się w okowach, a nad nami stoi oprawca. Ciągle przypominając, że nigdy się stąd nie wydostaniemy. Nie mamy na to szans. Jesteśmy w dziwnym więzieniu, w którym brakuje jednak współwięźniów. Po chwili przemawia do nas koleś w masce szalonego królika na głowie. Wydostajemy się z uwięzi i ruszamy przed siebie, od razu spotykając na drodze oponenta – wspomnianego oprawcę i zarazem pierwszego bossa.

Furi to same starcia z bossami. Nie ma tu podrzędnych przeciwników – są tylko grube ryby do ubicia. Każda walka składa się z kilku etapów, ich ilość zależna jest od wybranego poziomu trudności. Tutaj mała uwaga – niestety twórcy źle zbalansowali różnice pomiędzy „łatwym” a „średnim”. Łatwy jest tak prosty, że nie stanowi większego wyzwania. Przeciwnicy mają mniej żyć, zdaje się też, że atakują nieco słabiej. Praktycznie każdy boss pada za pierwszym podejściem. Nic więc dziwnego, że twórcy postanowili nie przyznawać osiągnięć jeżeli gramy na najniższym poziomie trudności. Ba, przechodząc tak grę nie odblokujemy też najbardziej wymagającego trybu "furier". Trzeba wskoczyć na poziom średni, który już jest większym wyzwaniem. Nadal mamy tyle samo żyć, czyli trzy, ale potyczka składa się z większej ilości rund, co już samo w sobie jest niekiedy sporym problemem. Mało którego wroga ubijemy za pierwszym podejściem, czasami trzeba się naprawdę natrudzić, żeby popchnąć fabułę dalej. Gra daje w kość, chyba trochę za bardzo, jak na średni poziom trudności. Niemniej, wygrane szalenie satysfakcjonują – niemal tak samo, jak zwycięstwa w Dark Souls.

Walki są różne i toczą się na rozmaitych arenach. Nie ma tu wielkiej powtarzalności, może prócz tego, że niektórzy przeciwnicy mają podobne ataki. Starcia dzielą się na etapy, w ramach których wróg częstuje nas różnymi, powtarzalnymi sekwencjami. Przykładowo, w pierwszej fazie tłuczemy się bezpośrednio, miecz w miecz, by w kolejnej unikać kolorowych fal laserowych pocisków. Nasz bohater dysponuje niewielką liczbą ataków – potrafi siekać mieczem, blokować ataki czy używać pistoletu w formie serii lub jednego mocnego, ładowanego strzału. Kluczem do sukcesu są błyskawiczne uniki, dzięki którym na chwilę znikamy z ekranu, co pozwala ominąć fale wrogich pocisków. Sterowanie jest wygodne, więc tutaj nie ma większych przeszkód, ale polecam grać na padzie. W Furi ważna jest przede wszystkim zręczność i poznanie schematu zachowań wroga. Gdy to opanujemy i zrozumiemy podstawy mechaniki, walki stają się zdecydowanie łatwiejsze, ale gra nadal potrafi skopać nam tyłek. Ważne przy tym jest, że twórcy nigdy nie oszukują gracza - porażka to zawsze wyłącznie nasz błąd.

Każdy boss jest inny, zaskakująco oryginalny. To kwestia zaangażowania do prac Takashiego Okazaki, ojca Afro Samuraja. Widać tu jego charakterystyczną „kreskę”. Postaci jak i otoczenie są przygotowane dość prosto, ale mimo tego cieszą oko i po ubiciu jednego strażnika od razu chce się przeskoczyć do walki z kolejnym. Tutaj jednak wkradają się wątki fabularne, które na siłę wydłużają zabawę. Musimy powoli łazić pomiędzy kolejnymi arenami starć i wysłuchiwać co ma do powiedzenia szalony człek w czapce królika, podążający za nami. Fabuła próbuje być czymś większym, ale finalnie nie jest szczególnie porywająca. Być może kogoś zainteresuje historia – ja wolałbym jednak od razu wskoczyć w wir kolejnego starcia.

PS Plus: Choć recenzowaliśmy grę na PC, polecamy ograć ją na PlayStation 4. A to dlatego, że Furi jest w lipcu darmowe dla posiadaczy PS Plus - lepszej okazji na zapoznanie się z grą nie będzie, tym bardziej, że wersja PC w dniu premiery na Steam kosztuje dość sporo (25 euro).

W Furi mocno plusuje oprawa dźwiękowa. To szalone połączenie synthwave z muzyką elektroniczną, wpadające w ucho nawet jeżeli na co dzień nie słuchamy podobnych kawałków. Soundtrack bardzo dobrze zgrywa się z wydarzeniami na ekranie i poniekąd to dzięki niemu walki ociekają adrenaliną i potężną dawką emocji.

W każdym roku na rynku pojawiają się niespodzianki – gry, o których prawie nikt nie słyszał, a które w dniu swojej premiery zaskakują. Furi jest właśnie takim tytułem. To produkcja, w której walczymy wyłącznie z kolejnymi bossami, co od razu sprawia, że nie każdemu przypadnie do gustu. Jeżeli jednak podchwycicie tę formę i zarazem lubicie wyzwania, to daję Wam gwarancję, że będziecie bawić się świetnie, nawet jeżeli czasami poczujecie chęć rozbicia pada o ścianę.


Długość gry wg redakcji:
5h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Świetna Grafika:
Charakterystyczna kreska twórcy Afro Samuraja, w połączeniu z oryginalną oprawą, wypada świetnie. Nie ma tu technologicznych wodotrysków, ale gra po prostu się podoba. I nie patrzcie na screeny - dopiero w akcji wygląda to super.
Genialny Dźwięk:
Rewelacyjnie dobrany soundtrack co chwilę podnosi adrenalinę i dodaje dynamiki starciom.
Świetna Grywalność:
To nie jest gra dla każdego, ale jeżeli lubicie przeskakiwać z jednego wyzwania do drugiego, to musicie zagrać w Furi.
Świetne Pomysł i założenia:
Ciekawy i dość odważny pomysł na grę, który - co najważniejsze - wypalił.
Świetna Interakcja i fizyka:
Sterowane jest wygodne, ale zalecam grać na padzie.
Słowo na koniec:
Zaskakująco udana produkcja, którą powinien sprawdzić każdy fan growych wyzwań.
Werdykt - Świetna gra!
Screeny z Furi (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?