Byłoby jeszcze lepiej, gdyby oprawa była bardziej zaawansowana. Graficznie Just Cause 3 nie zrzuca z kolan. Tym bardziej jestem zdziwiony, że wielu recenzentów stanowczo zachwala ten aspekt. Gra potrafi zaskoczyć ładnymi widokami i bardzo wyrazistą paletą kolorów, ale modele postaci i przeciętne tekstury wyraźnie nawiązują do ubiegłej generacji. Najefektowniej prezentują się wybuchy – potężne, niekiedy kilkudziesięciometrowe, eksplozje ogromnych zbiorników paliwa potrafią zaprzeć dech w piersi. Podziwia się je z wyraźną satysfakcją, z dwóch powodów. Po pierwsze, to my do nich doprowadziliśmy, a po drugie, to najlepsze wybuchy, jakie kiedykolwiek widzieliśmy w grach wideo.
Finalna jakość oprawy jest jednak nierówna, a optymalizacja pozostawia nieco do życzenia. Aby w ogóle płynnie zagrać w okolicy 40 klatek i przy ustawionych średnich detalach niezbędny jest sprzęt wyposażony przynajmniej w Core i3, 8 GB RAM i GTX 750 Ti / R7 265. Detale wysokie to minimum GTX 950 / GTX 960 / R9 270X, zaś do ultra nie ma sensu podchodzić bez GTX 970 / R9 390 na pokładzie. Problem w tym, że nawet jeśli mamy około 40 czy 50 klatek, to w gorących momentach liczba ramek potrafi gwałtownie spaść i jest to mocno odczuwalne podczas tak dynamicznej rozgrywki. Szkoda, że tak to wygląda, bo Mad Max, wydany przez Avalanche ledwo trzy miesiące wcześniej, był wzorem optymalizacji.
Irytującym rozwiązaniem jest wymuszanie przez grę połączenia z serwerami. Choć nie zawarto tu trybu multiplayer, to twórcy przygotowali szereg rankingów – na najdłuższy przelot wingsuitem, najwyższy lot spadochronem, najwięcej headshotów, strzelonych w ciągu określonego czasu, itp. Rankingi z założenia są fajne, bo pozwalają zmierzyć się np. ze znajomymi, co niesie pewną porcję frajdy, tyle że gra potrafi, z nieznanych przyczyn, gubić połączenie z serwerami, a wówczas akcja zostaje wstrzymana i musimy przeklikać odpowiedni komunikat. Wybierzemy albo rozgrywkę w trybie offline albo spróbujemy ponownie nawiązać kontakt z siecią, co trwa dobrych kilka sekund. Co gorsze, nawet jeśli zrezygnujemy z podpięcia do serwerów, aplikacja i tak co jakiś czas wymusi automatyczne logowanie, co, szczególnie gdy znajdujemy się w gęstej akcji, potrafi nasunąć na usta niecenzuralną wiązankę. Pozostaje trzymać kciuki, że pierdoła ta zostanie wyeliminowana w kolejnych łatkach.
Nie mniejszym problemem są bardzo długie loadingi. Samo odpalenie gry trwa wieki, bo po kliknięciu ikonki Just Cause 3 automatycznie wczytuje się ostatni save, a po naciśnięciu „Kontynuuj” od razu trafiamy do wirtualnego świata. Ekran ładowania ujrzymy też wchodząc do każdego z wyzwań, a nawet tuż przed cutscenkami lub nowymi misjami. Lekarstwem na ten ból jest oczywiście dysk SSD, znacznie skracający proces doczytywania, ale jeżeli nie macie takiego udogodnienia w swoim pececie, to niestety musicie przygotować się na nużące wczytywanie danych z mielącego bez przerwy twardziela.
Sporo nachwaliłem Just Cause 3, ale nie obyło się także bez narzekania. Jest to bowiem produkcja dość nierówna i nie wszystko zapięto w niej na ostatni guzik; z absurdalnie nieciekawą fabułą na czele. Co jednak najważniejsze, tytuł nie zawodzi pod względem gameplay'u - jest niesamowicie grywalny. Ciągłe kręcenie zadymy na kolorowych, śródziemnomorskich wyspach Medici i wybijanie kolejnych podwładnych dyktatora praktycznie się nie nudzi, a nawet gdy poczułem lekkie znużenie tematem, na drugi dzień ochoczo wracałem do swoich rebelianckich działań. Pozycja obowiązkowa dla fanów sandboxowych gier akcji... w ogólnym rozrachunku, udana gra!
Dobra |
Grafika: Efektowne wybuchy i ładne, kolorowe otoczenie. Jest jednak sporo bugów (m.in. przenikające się obiekty) czy przygotowanych na odczep się modeli postaci. Do tego sporo budynków to kopiuj/wklej. |
Przeciętny |
Dźwięk: Bardzo słaby i nienaturalny voice-acting, ale sytuację ratuje nieco klimatyczna, choć dość powtarzalna ścieżka dźwiękowa. |
Genialna |
Grywalność: Potwór grywalności, o ile lubicie ten typ rozgrywki. Sam wingsuit to szalenie udana zabawka. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Znów wspomnę o kombinezonie do szybowania, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Do tego sporo patentów wyjętych z poprzednich części, ale też garść nowych, sprawnie zaimplementowanych rozwiązań. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Rozwalić da się tu bardzo dużo - mury, niektóre budynki, większość pojazdów, a nawet ogromne, kilkudziesięciometrowe anteny. Destrukcja sprawia masę frajdy! |
Słowo na koniec: Nie wszystko zagrało tu jak należy, ale najważniejszy czynnik, grywalność, to wciąż ekstraklasa! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler