
Co ciekawe, po ukończeniu wątku fabularnego odblokowuje się nam tryb Nightmare. To alternatywna wersja kampanii, w której zamiast do ludzi, strzelamy do zombiaków. W efekcie powtarzamy te same etapy, które wcześniej już ukończyliśmy, ale zmieniają się nieco założenia fabularne czy cele na poszczególnych lokacjach. Ciężko jednoznacznie ocenić ten bonus, mnie niespecjalnie przykuł do ekranu, ale z pewnością znajdzie zwolenników.
Inną nowinką jest możliwość przejścia kampanii w ramach kooperacji, czy to ze znajomymi przy podzielonym ekranie, czy przez sieć. Wówczas na monitorze pojawia się nieco więcej przeciwników, ale zabawa finalnie okazuje się i tak łatwiesza – co dwa grady pocisków to nie jeden. Duży plus dla twórców za zawarcie takiej opcji, bo wspólne strzelanie zawsze potęguje dawkę frajdy.
Swoistym pewniakiem był tryb sieciowy, który od lat przyciąga całe zastępy zwolenników. W Black Ops III wprowadzono kilka nowości, a najciekawszą spośród nich są Specjaliści. To klasy postaci, posiadające specjalne umiejętności czy też dostęp do mniej lub bardziej potężnej broni. Działają one trochę na zasadzie umiejętności "ulti" z gier MOBA – aktywując się po czasie, dają posiadaczowi wyraźną przewagę nad przeciwnikami. Bonusy są różne, zależnie od bohatera – od potężnego łuku, poprzez system oznaczający wrogów na mini-mapie, na fali uderzeniowej, zmiatającej znajdujących się w pobliżu oponentów, kończąc. Abstrahując od Specjalistów, nie zabrakło także klasycznego systemu rozwoju naszego żołnierza, w ramach którego odblokowujemy kolejne pukawki, ulepszenia do nich, itp. Tutaj nie poczyniono większych zmian.
Choć multiplayer w Call of Duty zawsze stawiał na mobilność i bycie w ciągłym ruchu, to w Black Ops III system poruszania wyniesiono na znacznie wyższy poziom. Ślizgi, bieganie po ścianach czy korzystanie z odrzutowego plecaka – to wszystko jeszcze bardziej zwiększa dynamikę starć. Początki są jednak ciężkie – trudno pogodzić wykonywanie kilkumetrowych skoków z jednoczesnym celowaniem. Gdy jednak rozgryziemy postawy, a następnie osiągniemy odpowiednią koordynację pomiędzy poruszaniem się i strzelaniem, zabawa zaczyna się na dobre. Wówczas akcje typu szybki ślizg, przebiegnięcie kilkunastu metrów po długaśnej ścianie i oflankowanie, niczego nie spodziewających się przeciwników, są na porządku dziennym, dając tonę satysfakcji.
Nieco zawodzi natomiast ilość graczy na serwerach – maksymalnie jest to 12 osób, a choć mapy są bardzo kameralne, to czasami trzeba się trochę nabiegać, by dopaść przeciwnika. Same lokacje zaprojektowano nieźle i zarazem odpowiednio przystosowano do wykorzystywania rozbudowanego systemu poruszania się czy rozmaitych gadżetów. Szkoda tylko, że sporadycznie trafimy na niewidzialną ścianę lub nielogiczne ograniczenia, w postaci niedostępnych półek, które teoretycznie bez problemu powinniśmy pokonać w bojowym kombinezonie. Burzy to poczucie wolności, jakie w założeniach dają nam twórcy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler