bigboy177 @ 09.10.2015, 19:45
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
Marcin "bigboy177" Trela
Seria Heroes of Might & Magic jest z nami od wielu, wielu lat. Osoby, które nie są w temacie winny wiedzieć, że pierwsza jej odsłona zadebiutowała ponad dwie dekady temu, a od tamtej pory przeróżnych kontynuacji, spin-offów i podobnych wynalazków dostaliśmy kilkadziesiąt.
Seria Heroes of Might & Magic jest z nami od wielu, wielu lat. Osoby, które nie są w temacie winny wiedzieć, że pierwsza jej odsłona zadebiutowała ponad dwie dekady temu, a od tamtej pory przeróżnych kontynuacji, spin-offów i podobnych wynalazków dostaliśmy kilkadziesiąt. Teraz, ku zmyłce, Ubisoft publikuje Might & Magic: Heroes VII, będące – w założeniach – powrotem do korzeni i wyśmienitej, wciąż niepokonanej, „trójki”. Czy oby jednak na zapowiedziach się nie skończyło? Trochę tak, a trochę nie. Czytajcie dalej, a dowiecie się, co mam na myśli!
Dla osób, które zdecydują się na zakup gry, przygotowano kilka różnych modeli rozgrywek. Wolne chwile spędzać możemy zarówno w kampanii dla jednego gracza, pojedynczych starciach, jak i trybie wieloosobowym. Jako że zawsze cenię sobie dobrą historię, przysiadłem najpierw do wątku fabularnego. Już na wstępie zobaczyłem jednak coś, co nie do końca mi się spodobało. Otóż zamiast klasycznych scenek przerywnikowych, w Might & Magic: Heroes VII mamy jakieś dziwaczne rozwiązanie, w ramach którego grupa bohaterów siedzi przy sporych rozmiarów stole, prowadząc dialog na temat tego, co się ma wkrótce wydarzyć. Największy problem w tym, że jedyny animowany element to kamera (czasem groteskowo poruszają się też oczy poszczególnych charakterów). Postacie, niczym w woskowym muzeum, siedzą bezczynnie, a z oddali dochodzi głos „wypowiadający” nagrane przez deweloperów kwestie dialogowe. Jak dla mnie - makabra!
Cut-scenki, pomijając już ich realizację, nie są szczególnie interesujące. Rzekłbym nawet, że dłużą się niemiłosiernie, a w rezultacie oglądnąłem tylko kilka pierwszych, później natomiast starałem się znaleźć sobie inne zajęcie albo, najzwyczajniej w świecie, pomijałem nic nie wnoszący do zabawy i nieangażujący bełkot. Wydaje mi się, że twórcy po prostu nie mieli czasu na to, aby opracować przerywniki z prawdziwego zdarzenia. Te dostępne obecnie wyglądają niczym jakieś zamienniki, tzw. placeholdery, wykorzystywane we wczesnych fazach produkcyjnych gier.
Na szczęście sam gameplay zapewnia więcej pozytywnych doznań. Po wybraniu jednego z dostępnych bohaterów (każdy z nich to kilka misji do przejścia), wpadamy na mapę świata, na której, poruszając się w systemie turowym, poszukujemy wartościowych przedmiotów, surowców oraz sojuszników, bardzo często stając też do boju z napotkanymi na drodze oponentami. Co warte zaznaczenia, kampania została opracowana w taki sposób, aby te same wydarzenia dało się przezywać z perspektywy poszczególnych frakcji. Akurat to udało się zrobić nieźle. Problem natomiast w tym, że historia jest bardzo przeciętna i w zasadzie każdorazowo mamy do zrobienia mniej więcej to samo. Nie ma żadnych losowych wydarzeń czy ciekawie skonstruowanych questów. Wpadamy na mapę, eksplorujemy, zabijamy i zbieramy, a finalnie odblokowujemy kolejną lokację, na której robimy dokładnie to samo. Nie zrozumcie mnie źle, nie mam nic przeciwko grindowaniu, ale scenariusz musi być w takiej sytuacji dobrej jakości. Bez tego, ani rusz. Tym bardziej, że fabuła pochłania kilkadziesiąt godzin naszego czasu. Nie mogą to być więc godziny stracone, prawda?
Po kampanii zerknąłem do trybu rozgrywek multiplayer. Osobiście za potyczkami sieciowymi w Heroesach nie przepadam, bo zbytnio się ciągną, ale w Might & Magic: Heroes VII nie udało mi się ich nawet solidnie przetestować. Inżynierowie nie dopracowali bowiem kodu sieciowego, przez co bardzo często wyrzucany byłem z rozgrywek, traciłem połączenie z serwerami itd. Okazyjnie zdarzało się też, że wyłączała się cała gra, wyrzucając mnie do pulpitu. Całkowicie niedopuszczalna sytuacja, ale niestety w ostatnich czasach to przypadłość często trapiąca nowe na rynku produkcje.
Po koszmarnej fabule oraz niedopracowanym multi, przyszło jednak odkupienie - przynajmniej częściowe. Znacznie lepiej bawiłem się bowiem korzystając z pojedynczych starć. To właśnie tutaj zawarta została kwintesencja Might & Magic: Heroes VII. Najpierw wypada zdecydować się na jedną z frakcji. Twórcy przygotowali ich łącznie 6, a więc jest w czym przebierać. Wszystkie znane są z odsłon poprzednich, co mnie osobiście lekko zawiodło, a ponadto nie ma mojego ulubionego Inferno (być może zostanie dodane w ramach późniejszych aktualizacji). Mimo to nie ma co narzekać, bo wybór jest szeroki.
Kiedy zdecydujemy się na jednego z herosów, wybieramy mapę i przystępujemy do rozgrywki właściwej. Jeśli chodzi o dostępne lokacje, to szaleństwa niestety nie ma, ale twórcy przygotowali dość rozbudowany edytor w ramach którego można opracowywać zupełnie nowe miejscówki. Osobiście nie bawiłem się z nim zbyt długo, ale jestem przekonany, że w zaraz po premierze zobaczymy jakieś wysokiej jakości scenerie, stworzone przez wiernych fanów sagi.
Wracając do rozgrywki - po wkroczeniu na mapę złapało mnie delikatne zaskoczenie. Might & Magic: Heroes VII wygląda bowiem bardzo podobnie do „szóstki”! Rzekłbym nawet, że nieco słabiej. Tekstury są rozmyte, niskiej jakości i ogólnie bardzo nijakie. Animacje, czy to na ekranie mapy, czy bitewnym, często wyglądają tak, jakby skopiowano je z poprzedników. Wiele elementów wygląda w ten właśnie sposób. Nie jestem osobą, która przywiązuje ogromną uwagę do oprawy wizualnej, szczególnie w grach pokroju "Hirołsów", ale nie jestem też w stanie zrozumieć, dlaczego zdecydowano się wydać coś, co ewidentnie wygląda tak, jakby nie zostało dokończone. O czym więcej za moment.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler