Son of Nor (PC)

ObserwujMam (0)Gram (1)Ukończone (0)Kupię (1)

Son of Nor (PC) - recenzja gry


@ 13.05.2015, 18:21

Kickstarter ma na koncie całkiem sporo sukcesów, jeśli mowa o grach komputerowych. Wymieniać można długo: świetne Pillars of Eternity, nadzwyczaj ciepło przyjęte Divinity: Grzech Pierworodny, przyzwoite Wasteland 2, fajne The Banner Saga czy dynamiczne Shadowrun Returns.

Kickstarter ma na koncie całkiem sporo sukcesów, jeśli mowa o grach komputerowych. Wymieniać można długo: świetne Pillars of Eternity, nadzwyczaj ciepło przyjęte Divinity: Grzech Pierworodny, przyzwoite Wasteland 2, fajne The Banner Saga czy dynamiczne Shadowrun Returns. To wciąż nie wszystko, a na horyzoncie pojawiają się kolejne interesujące aplikacje. Szkoda tylko, że Kickstarter będziemy też kojarzyć z tytułami kompletnie niepotrzebnymi, zaśmiecającymi rynek, a nawet naciągającymi uczynnych graczy słodkimi obietnicami i pustymi słowami. Czymś takim jest właśnie Son of Nor - debiutancki projekt studia Stillalive. Koncepcja na niego była niezła, ale na pomyśle się skończyło.

Son of Nor (PC)

150 000 dolarów – tyle kosztowała produkcja. Nie jest to duża kwota, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę rozmach, jaki prawdopodobnie chcieli osiągnąć twórcy. Mamy tu do czynienia z trzecioosobową grą akcji, w której wcielamy się w postać czarownika, członka pustynnego bractwa Nor. Naszym zadaniem jest walka ze złą armią potworów, zwanych Sarahul, do złudzenia przypominających humanoidalne jaszczurki. Przy okazji będziemy świadkami kilku zdrad, odwiedzimy starożytne świątynie (trochę przypominające stylistyką te z serii Assassin’s Creed), odbędziemy nawet krótką podróż w czasie i napotkamy dużo dziwacznych istot. W końcu oczywiście posiądziemy wielką moc, dzięki której pokonamy złych, jaszczurzych czarnoksiężników. Całość miała potencjał, bo któż nie lubi się wcielać w potężnych magów. Szkoda tylko, że na każdym kroku daje o sobie znać wyraźne niedofinansowanie i niedopracowanie Son of Nor.

Zaczynam wybierając postać - jedną z czterech, nie ma to jednak znaczenia którą. Odpalam grę… czekam aż się załaduje… czekam… załadowała się... w końcu. Widzę jakieś pustynne krajobrazy, trochę skałek, nic nadzwyczajnego. Przyglądam się i dociera do mnie, że chyba jakiś automat poobcinał mi detale graficzne. Wchodzę więc do opcji, by podnieść je do maksimum. Co widzę? Są już na maksimum. Niestety Son of Nor nie imponuje jakością oprawy, wygląda bardzo przestarzale i słabiutko. Pierwsze moje skojarzenie (z racji trzecioosobowego gameplaya) wiązało się z serią Gothic, dla porównania odpaliłem więc filmik z jej trzeciej części (która, na marginesie, wyszła w 2006 roku). Werdykt przewidziałem już wcześniej: Gothic górą. Son of Nor budzi słuszne skojarzenia z początkiem poprzedniej generacji, a co więcej, wcale nie kojarzy się z tamtejszym szczytem możliwości technologicznych. Niestety tekstury i modele to nie wszystko. Animacje także "dają w kość". Postaci wyglądają mniej więcej tak, jakby połknęły sztachetę. A najgorsze w tym wszystkim, że twórcy kompletnie zawalili optymalizację. Nie dość, że graficznie gra cierpi na biedę, to jeszcze potrzeba sporej mocy obliczeniowej, aby tę biedę zobaczyć.

Son of Nor (PC)

Ale powiedzmy, że oczy szybko mi się przyzwyczają, a spadki klatek mogę przeboleć. Tym bardziej, że muzyka okazała się nawet przyzwoita i niezbyt drażniąca, a wręcz klimatyczna (dubbing niestety gorzej). Zaczynam więc grać, nie bacząc na przeciwności losu. Trochę sobie pobiegałem po pustynnych terenach, aż w końcu zaatakowali mnie wspomniani humanoidalni jaszczuroludzie. Tu gra podpowiedziała mi, że pokonywać ich mogę na kilka sposobów. W końcu jestem czarodziejem, więc moc jest we mnie silna. Więc tak: naszą pierwszą, główną zdolnością jest telekineza. Dzięki niej możemy chwycić jakieś kamienie, skalne bloki czy kłody drzew, a następnie cisnąć nimi wprost we wrogów. Nic też nie stanie na przeszkodzie, by złapać samego przeciwnika i albo wyrzucić go w powietrze (licząc, że zginie spadając), albo przenieść na skraj urwiska i spuścić w przepaść (wygląda to trochę jak w Star Wars: The Force Unleashed). To oczywiście na sam początek, potem nasze talenty stopniowo zaczną się rozwijać. Okaże się, że możemy manipulować piaskiem i w ten sposób usypać jakieś wzniesienia (dzięki czemu wespniemy się na niedostępne tereny) lub – wręcz przeciwnie – uformujemy w nim dziury (np. żeby się przed czymś ukryć). Kolejno posiądziemy zdolności magii żywiołów, a konkretniej powietrza i ognia. Tutaj czarów nie ma jednak szczególnie dużo, bo ledwie po trzy na każdą szkołę. Powietrzem możemy więc np. odpychać oponentów i roztaczać wokół siebie wietrzny wir, a magią ognia palić pobliskich wrogów. W ostatnich etapach dostajemy jeszcze talent do magii życiowej, dzięki której np. otoczymy się magiczną tarczą. Sumarycznie, mocy jest niewiele. Pewną rekompensatą w tej kwestii – i zarazem dość ciekawym elementem Son of Nor – jest możliwość łączenia ze sobą wspomnianych zaklęć. I tak np. miks powietrza i ognia sprawi, że z naszych rąk wyfrunie ognista trąba powietrzna. Ponadto, możemy np. podpalać rzucane przez nas obiekty, co wywoła gromki wybuch i zada wrogom wielkie obrażenia. Takie kombinacje nieco wzbogacają nasz magiczny asortyment, niemniej dalej nie są to szczególnie imponujące talenty. Myślę, że można było o wiele lepiej i ciekawiej rozwinąć ten aspekt. Trochę też żałowałem, że moce życiowe odnajdujemy w sumie w ostatnich etapach tytułu, przez co nie mamy szansy dostatecznie się nimi nacieszyć (a drzemiący w nich potencjał był znaczny). W przygotowanym więc systemie nie ma tragedii, ale można było zorganizować go o wiele lepiej.

Son of Nor (PC)

Ostatecznie dość średnio wypada też sama organizacja magii. W sumie podobało mi się, że rzucenie zaklęcia wymaga pozyskania surowców z otoczenia (np. wysysamy ogień z paleniska lub powietrze z przeciągu). Zupełnie felerny jest za to magiczny interfejs. Żeby przełączać się pomiędzy czarami musimy każdorazowo wchodzić do stosownego menu, bez możliwości korzystania ze skrótów klawiszowych (przyciskiem decydujemy tylko o szkole magii). Przyznam też, że dość niejasne było dla mnie wykorzystywanie mieszanych zaklęć. Czasami mój czarownik puszczał standardowe zaklęcia, a innym razem walił we wrogów kombinacjami... Wszystko to zdaje się chaotyczne i zdecydowanie można było przygotować to w bardziej czytelny sposób.


Screeny z Son of Nor (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?