Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora (PC)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora (PC) - recenzja gry


@ 22.03.2015, 17:26
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Fani detektywistycznych klimatów noir mają naprawdę sute lata. Wysokobudżetowe L.

Fani detektywistycznych klimatów noir mają naprawdę sute lata. Wysokobudżetowe L.A. Noire jest tylko przedsionkiem dla mniejszych i nierzadko liczniejszych tytułów. Do tego grona z całą pewnością można zaliczyć Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora – dość nietypowe podejście do tematu zbrodni i jej rozwiązywania.



Produkcja niezależnego studia Glass Bottom Games to sprytne połączenie zapomnianego gatunku metroidvania, wraz z niewielką domieszką przygodówki point & click. Stosunek 2:1, myślę, że można by określić tę fuzję. Więcej tutaj zwiedzania, aniżeli prawdziwego główkowania nad jakąś niesamowicie trudną łamigłówką (chyba że przekombinowane łamacze głowy uznamy za wygórowane, wtedy jest tego całkiem sporo!).

Miejsce akcji przypomina pewną amerykańską metropolię z przełomu, powiedzmy, lat 30. i 40. ubiegłego stulecia. Wcielając się w rolę Prywatnego Detektywa musimy rozwiązać sprawę pewnego włamania, przejęcia dóbr bogatego dziadka przez sprytnego wnuczka, a także mroczną przeszłość naszego partnera – kota Franky’ego. Tragikomedia niczym katowiczanin urodzony w Sosnowcu.

Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora (PC)

Historia to niezwykle bogaty miszmasz prawdziwej detektywistycznej kryminalistyki i komedii z Leslie Nielsenem w roli głównej. Być może nieco przesadziłem z pierwszym stwierdzeniem, aczkolwiek fragmenty „prawdziwego” dochodzenia są doskonałą parodią wielu dzisiejszych popkulturowych dzieł. Zwłaszcza rola kota-pomagiera, który uwielbia wtrącać swoje nieprzychylne i sarkastyczne komentarze, niejednokrotnie wywołując uśmiech na twarzy grającego. Mimo wszystko fabuła nie jest dziełem sztuki, kończy się dość banalnie, ale nie o to tutaj chodzi. Najważniejsza była droga, nie zaś finał!

O ile scenariusza nie nazwiesz raczej czymś wybitnym, o tyle rozgrywka oraz oprawa graficzna mogą do tego miana aspirować. W dużej mierze przyczynia się do tego nieszablonowy pomysł wykonania gry. Oto bowiem mamy quasi-trójwymiarowe otoczenie, które można określić mianem „FEZ 3D”. Sytuacją wyjściową jest dwuwymiarowe tło a’la klasyczne platformówki, z poruszaniem się bohatera w lewo i prawo. Gdy jednak docieramy np. do rogu ulicy, wtedy ekran obraca się wzdłuż kornera, powodując zmianę kierunku ruchu. Nie jest to więc taka prostolinijna produkcja, jak wielu mogłoby się wydawać.

Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora (PC)

No i do tego dochodzi wchodzenie „w głąb” czy to pomieszczeń, czy mniejszych uliczek. Jeśli miejsce, w które możemy wejść jest dla nas dostępne, wtedy na ziemi pojawia się charakterystyczna strzałka. Wystarczy wysunąć lewy drążek i już jesteśmy w środku. Przy pierwszym kontakcie z niewielkim sandboksem (miasto sprawia wrażenie dość rozległego) towarzyszy klasyczne uczucie zagubienia, za co poniekąd winię deweloperów, aczkolwiek po pierwszych kilkudziesięciu minutach wrażenie to zanika.

Skoro jawnie przyrównałem Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora do gry przygodowej, warto byłoby podeprzeć ten argument jakimiś konkretami. Z racji wykonywanego zawodu naszego protagonisty, jego naturalną częścią są zagadki – mógłbym nieco ponarzekać na ich poziom trudności. Częstokroć się po prostu zbyt irracjonalne i abstrakcyjne, by wpaść na nie ot tak. Za przykład podam pierwszą z brzegu – otworzenie tajemniczego przejścia za kominkiem. Normalnie szukalibyśmy za jakimiś obrazami, regałami z książkami etc. Rozwiązanie jest o wiele bardziej… złożone. Szukamy podświetlonych miejsc, aby strzelić w nie „bańkowymi nabojami” (rewolwer wystrzeliwuje… bańki mydlane). Średnio pasuje mi to do konwencji, nawet prześmiewczej komedii.

Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora (PC)

A co z tą oprawą graficzną? Kanciasta, wykonana na modłę Minecrafta i 8-bitowych klasyków. Choć w rozdzielczości 1080p i z wyraźnie ostrymi, ładnymi teksturami, to wciąż z uroczym sznytem i niecodziennym charakterem. W podobnym tonie została utrzymana oprawa dźwiękowa. Niby w mono, niby sample rodem Contry lub Super Mario Bros., a mimo to z intrygującym, jazzowym oraz bluesowym (jakże to, klimaty detektywistyczne i brak tych rodzajów muzyki?) drygiem.

Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora to interesująca pozycja dla fanów komedii, klimatów noir oraz domorosłych detektywów. Niecodzienna oprawa audiowizualna w połączeniu z poczuciem humoru projektantów i kryminalnym dochodzeniem to mieszanka wybuchowa. Zaiste!


Długość gry wg redakcji:
8h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Dobra Grafika:
Oprawa graficzna to nieszablonowe połączenie Minecrafta, a więc prostopadłościanów oraz sześcianów wszelkiej postaci, z niewielką domieszką pikselartu.
Dobry Dźwięk:
Ścieżka dźwiękowa to charakterystyczne dla tych realiów jazz oraz blues, ale wzbogacone o sample wprost z ery 8-bitowych szlagierów.
Dobra Grywalność:
Można dość łatwo zniechęcić się nieco zbyt abstrakcyjnymi łamigłówkami, aczkolwiek w późniejszej fazie dość łatwo się wkręcić.
Dobre Pomysł i założenia:
L.A. Noire ze zdecydowanie większą dozą humoru, niecodzienną oprawą graficzną oraz nietypowymi zagadkami. Ciekawe połączenie!
Dobra Interakcja i fizyka:
Nie jest tego dużo, aczkolwiek też nie jest tragicznie.
Słowo na koniec:
Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora w godny sposób reprezentuje nurt indie, który już powoli traci na swojej unikatowości.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Hot Tin Roof: The Cat That Wore A Fedora (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?