Z Evolve miałem do czynienia kilkakrotnie, jeszcze przed jego premierą. Pomijając testy beta, które odbywały się niedawno, szarpałem również we wczesną wersję bezpośrednio w siedzibie Take-Two. Już wtedy produkcja przypadła mi do gustu, mimo iż nie obcowałem z edycją finalną. Teraz, kiedy projekt wreszcie jest dostępny w sklepach, najwyższa pora ocenić czy deweloperzy dali radę. Czy przygotowali asymetryczny tryb rozgrywek wieloosobowych, który przez najbliższe lata będzie sprawiał grającym przyjemność? Wszak to on jest tutaj gwiazdą. Przekonajmy się.
Po odpaleniu gry przywitał mnie krótki samouczek, co oczywiście przyjąłem bez najmniejszych oporów. Chociaż Evolve nie jest produkcją skomplikowaną w swoich założeniach, miło wiedzieć, że twórcy opracowali niedługie fragmenty pozwalające nam się zapoznać ze sterowaniem oraz dostępnymi umiejętnościami wszystkich postaci. Na pierwszy ogień poszedł potwór. Już w samouczku można poczuć, że zabawa nim będzie niebywale satysfakcjonująca, acz metodyczna. Nie chodzi tutaj nawet o taktykę, czy strategię, ale bardziej o to, że potrzeba czasu, aby opanować wszystkie jego zdolności, a boje w jego wykonaniu realizować należy według określonej sekwencji, spokojnie; o czym dokładniej za moment. Prócz bestii są też cztery klasy myśliwych, wymagające niebywałego zgrania i taktycznej perfekcji. Bez współpracy i wzajemnego zrozumienia w ekipie ani rusz.
Kilkanaście minut później byłem w menu głównym produkcji. Tam znalazłem dwa podstawowe tryby zabawy: dla jednego oraz wielu graczy. Z ciekawości odpaliłem ten pierwszy, otrzymując do wyboru cztery opcje: szybki mecz, ewakuację, potyczkę na własnych zasadach oraz tutorial, o którym wspomniałem we wstępnie. Po wybraniu pierwszej pozycji nie decydujemy praktycznie o niczym, gra losuje nam mapę, a następnie dobiera jeden z dostępnych modeli rozgrywek. My decydujemy tylko o tym, jaką klasą oraz postacią (jest kilka dla każdej z czterech klas) chcemy zagrać, a następnie wybieramy dla niej perka i ruszamy do działania. Początkowo perk jest tylko jeden, ale w miarę upływu czasu oraz levelowania zdobywamy kolejne. Może to być zarówno coś, co daje nam większe obrażenia, jak i regenerację życia lub szybsze przełączanie pomiędzy dostępnymi giwerami. Wybór wreszcie robi się szeroki, ale droga do niego jest długa i pełna przeciwności.
Po wybraniu opcji „Ewakuacja” na ekranie rozgrywek singlowych, bierzemy udział w sekwencji pięciu, następujących po sobie misji. Musimy się tutaj sprawdzić we wszystkich pięciu modelach zabawy, a to, co robimy na każdym etapie ma wpływ na kształt mapy. Jest to o tyle istotne, że każdorazowo zmienia przebieg starcia. Co ciekawe, pomiędzy poszczególnymi etapami można zmieniać dowolnie poziom trudności, a zatem, w przypadku większych kłopotów, zawsze można sobie ułatwić rozgrywkę. Jest to o tyle istotne, że boty w Evolve wcale nie są głupie. Oczywista sprawa, że nie dorównują żywemu graczowi, ale i tak radzą sobie całkiem nieźle.
Czwarta opcja w singlu to dowolne potyczki, w których możemy swobodnie regulować kilka ustawień. Po pierwsze, da się wybrać jedną z dwunastu dostępnych w Evolve map. Po drugie, można zdefiniować model zabawy, łącznie pięć. Po trzecie, wybieramy „efekt specjalny”, np. krążący ponad głowami myśliwych statek, wskazujący miejsce przebywania potwora; specjalne portale pozwalające myśliwym przenieść się w mgnieniu oka do centralnej części mapy, a nawet drugi potwór. Wszystko to bardzo przyjemnie wpływa na przebieg potyczki, zmieniając ją wręcz nie do poznania. Wracając do wyliczanki ustawień, po czwarte, możemy określić kilka dodatkowych drobnostek, jak np. poziom trudności, gęstość lokalnych stworów oraz np. włączyć i wyłączyć perki dla postaci. Na koniec pozostaje włączyć grę i zacząć zadymę.
Singiel, choć całkiem przyjemny, nie jest najważniejszy. Zdecydowanie istotniejsze są pojedynki wieloosobowe, stanowiące kwintesencję zabawy. Podobnie jak w trybie solo, mamy tutaj do wyboru kilka różnych modeli spędzania wolnego czasu: skirmish, ewakuację oraz dowolne spotkania. Możemy też zaprosić do zabawy znajomych i wspólnie powalczyć na wybranych zasadach. Co istotne, do potyczki przystąpić może jedynie czwórka ziomków, wcielających się w myśliwych. Piąta osoba, czyli potwór, jest zawsze dobierana przez grę, przy pomocy matchmakingu. Najpewniej ze względu na to, aby nie dochodziło do żadnych ustawek.
Przechodząc do samego multika, jest on, podobnie jak singiel z botami, asymetryczny. Naprzeciwko siebie staje grupa czterech myśliwych oraz potwór. Jeśli chodzi o polujących, do wyboru mamy cztery klasy: szturmowca, wsparcie, medyka oraz trapera. Pierwsza, jak sama nazwa wskazuje, to najzwyklejszy w świecie tank. Jego najważniejszym zadaniem jest ostrzeliwanie potwora. Dysponuje on kilkoma rodzajami broni, minami, jak również osobistą tarczą, pozwalającą mu przetrwać nawet najniebezpieczniejsze ataki potwora. Druga klasa to wsparcie. Żołnierz przyjmujący tę właśnie rolę zajmuje się pomaganiem swoim kolegom, otacza ich barierami, a jeśli nadarzy się okazja, potrafi zaatakować potwora gradem pocisków wprost z nieba. Medyk, jak sama nazwa wskazuje, specjalizuje się w leczeniu współtowarzyszy. Jest on też w stanie wskazać słabsze miejsca na ciele potwora, a wówczas wszyscy mogą się na nich koncentrować. Traper, ostatnia klasa, zajmuje się więzieniem potwora, powstrzymywaniem go przed ucieczką (np. za pomocą harpuna lub granatów statycznych) oraz namierzaniem go.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler