Grey Goo: War is Evolving (PC)

ObserwujMam (8)Gram (0)Ukończone (2)Kupię (1)

Grey Goo: War is Evolving (PC) - recenzja gry


@ 31.01.2015, 16:00

Wszyscy fani staroszkolnych RTS-ów mogą zakasać rękawy i brać się do roboty. Grey Goo, jeszcze na kilka tygodni przed swoją premierą, nie budziło w kraju większego zainteresowania i nawet ja usłyszałem o produkcji dopiero niedawno.

Wszyscy fani staroszkolnych RTS-ów mogą zakasać rękawy i brać się do roboty. Grey Goo, jeszcze na kilka tygodni przed swoją premierą, nie budziło w kraju większego zainteresowania i nawet ja usłyszałem o produkcji dopiero niedawno. A przecież za tytuł zabrało się studio Petroglyph, po pierwsze, zrzeszające twórców słynnego Command & Conquer, a po drugie, odpowiedzialne za bardzo przyjemne Star Wars: Empire at War i Universe at War. Taki zespół to już reklama sama w sobie, a mimo wszystko gra powstawała bez większego rozgłosu. Wydaje się jednak, że Grey Goo słusznie zdobywa coraz większą popularność, zarówno w Polsce (ostatnio firma Techland zdecydowała się ją wydać nad Wisłą), jak i w ogóle na świecie. I – przyznam szczerze – rosnące zainteresowanie jest w pełni uzasadnione: recenzowana produkcja okazuje się zaskakująco dobrą, ciekawą i ambitną strategią czasu rzeczywistego.

Grey Goo: War is Evolving (PC)

Bez ogródek powiem, że pierwszym, wyraźnym atutem naszej strategii jest bardzo solidny scenariusz i świetna narracja. Jak można wywnioskować po screenach, przenosimy się w odległą przyszłość. Już na wstępie poznajemy obcą rasę, Betan – tu początkowo występujących jako cywilizacja, nad którą gracz przejmie kontrolę. W dużym skrócie, Betanie zostają zaatakowani przez obce, nieznane im agresywne rasy. Niedługo trwająca wojna doprowadza niemal do ich wyginięcia, a czoła niebezpieczeństwu stawi ostatni walczący generał – niejaki Saruk. Oczywiście walczyć będzie zajadle, ale cóż – nie ma co ukrywać, że liczniejszy przeciwnik bez wątpienia będzie twardym orzechem do zgryzienia. Generalnie przygotujcie się na sporo zaskakujących fragmentów. Szybko okaże się, że pierwszymi napastnikami okażą się (piiip – nie powiem kto, co by nie psuć niespodzianki – chociaż pewnie sami możecie się domyślić), a drugimi tajemnicza materia mikromaszyn, dążąca do samopodziału i ekspansji. Nie będę - rzecz jasna - wgłębiał się tu jednak w szczegóły, lepiej bowiem odkrywać karty samemu. Po prostu wiedzcie, że otrzymaliśmy wciągający, inteligentny scenariusz, którego nie powstydziłby się dobry film lub książka.

Grey Goo: War is Evolving (PC)

Co więcej, rozwój wydarzeń przedstawiono za pośrednictwem rewelacyjnie wyglądających filmików, opracowanych przez Weta, firmę odpowiedzialną m.in. za efekty specjalne do serii filmowej Hobbit. Przerywniki świadczą o wysokim poziomie artyzmu produkcji: mamy bardzo ciekawie wyglądające scenerie i finezyjnie ukazanych bohaterów, co na pewno zwiększa realizm tytułu. Ponadto, filmiki są dynamiczne i sprawnie wyreżyserowane. Wszystko to wygląda jak dobry film kinowy, co naturalnie powinno spodobać się każdemu graczowi. Doprawdy trzeba przyznać, że twórcy spisali się w tej kwestii fantastycznie, a my obejrzymy kawał pierwszorzędnych animacji!

Skoro jesteśmy przy oprawie wizualnej, pochwalić wypada wygląd map, służących nam jako areny kolejno rozgrywanych misji. Studio Petroglyph solidnie się przyłożyło i wygenerowało ciekawie wyglądające, żywe i dynamiczne plansze. Z jednej strony, zachowują dość wysoki poziom technologiczny (choć akurat widać tu pewne mankamenty, np. w nieco słabszym wyglądzie jednostek), a z drugiej, może Wam się spodobać sam ich projekt. Ogólnie twórcy fajnie wyczuli klimat „pozaziemskich” dżungli, pełnych wodospadów, rzeczek, futurystycznych ruin, etc. Grafikom udało się przy tym sprawić, by tego typu motywy wydały się graczowi znajome i naturalne, ale mimo wszystko zachowały swój obcy charakter. Poza tym, Petroglyph opracowało niezłej jakości efekty wybuchów, wystrzałów, czy chociażby dobrze funkcjonujące oświetlenie i cieniowanie. Jednym słowem, Grey Goo wygląda bardzo dobrze i trudno się do czegoś przyczepić.

Grey Goo: War is Evolving (PC)

Właściwą rozgrywkę możemy podjąć zarówno w przygotowanej przez twórców kampanii, jak i swobodnej potyczce (zabawę można dostosować na multum różnych sposobów). Nas interesuje jednak kampania. Ta składa się z 15 misji, podzielonych na 3 dostępne rasy (po 5 bitew na każdą z nich). I tak do dyspozycji dostajemy oczywiście Betan, ludzi, a także tzw. Materię – nację niezwykle ciekawą i bez wątpienia wyróżniającą Grey Goo. Każda z ras charakteryzuje się unikatową drogą rozwoju, każdą zupełnie inaczej się też prowadzi (oczywiście kolejne misje odkrywają przed nami nowe możliwości danej cywilizacji). I tak np. Betanie mogą rozsiewać po mapie generatory, a następnie podpinać do nich (w zależności od limitu łącz) kolejne budynki. Ludzie z kolei nie mają już takiej swobody: od ich centrum dowodzenia odprowadza się kolejne złącza, do których dołączane są wybrane przez nas konstrukcje. Zmniejsza to wprawdzie pole do ekspansji, ale z kolei pozwala na wiele szczelniejsze umacnianie naszego „królestwa”. Potem rozgrywka dla obydwu nacji wygląda dość podobnie: budujemy fabryki, w których tworzymy nowe jednostki (niektóre zwiadowcze, mające kamuflaż, inne z artylerią, jeszcze inne przeciwpancerne czy lotnicze), budujemy punkty rozwoju technologicznego, rafinerie i ekstraktory, dzięki którym pozyskamy niezbędny do rozwoju surowiec, itp. Poza tym stawiamy bariery i wieżyczki obronne, niezbędne dla skutecznej obrony naszych włości. W przypadku tych dwóch ras różnice są zauważalne, choć sama rozgrywka sprowadza się do dość podobnych czynności (co wcale nie jest jakimś minusem).


Screeny z Grey Goo: War is Evolving (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?