The Crew od ekipy Ivory Tower (studio założone przez byłych pracowników Eden Games) zapowiadane było na prawdziwą grę wyścigową nowej generacji. Może i nie chodziło w tym przypadku o oprawę graficzną, ale o podejście do rozgrywki – singiel zintegrowany z multiplayerem, w niespotykanym wcześniej stopniu.
The Crew od ekipy Ivory Tower (studio założone przez byłych pracowników Eden Games) zapowiadane było na prawdziwą grę wyścigową nowej generacji. Może i nie chodziło w tym przypadku o oprawę graficzną, ale o podejście do rozgrywki – singiel zintegrowany z multiplayerem, w niespotykanym wcześniej stopniu. Niestety nie ma się co oszukiwać, produkcja nie zdefiniowała gatunku na nowo i, w mojej opinii, nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Nie oznacza to jednak, że Ubisoft wypuściło bubla.
Jak powszechnie wiadomo, w gatunku gier wyścigowych nikt raczej nie wymaga uber wciągającej linii fabularnej. Zazwyczaj zadowalamy się historyjkami z kategorii „od zera do bohatera” i podobnie jest tym razem. Gracze wcielają się w niejakiego Alexa, którego brat należał do gangu 5-10. Pewnego dnia został on jednak zamordowany, a nasz bohater wrobiony, przez co trafił oczywiście do więzienia. Po jakimś czasie pojawiła się ładna pani z FBI z propozycją współpracy. Sprawa jest prosta - władzom brakuje dowodów korupcji jednego ze swoich agentów, współpracujących z szefem 5-10. Mamy je zdobyć, wspinając się na szczyt gangu, dzięki czemu dorwiemy się także do zabójcy naszego brata. Jak widać, deweloperzy wzorowali się na popularnych niegdyś filmach typu Szybcy i wściekli, co jest już nieco oklepane, ale koniec końców otrzymujemy całkiem przyjemną historyjkę, urozmaicającą zabawę.
Model rozgrywki również trzyma się oklepanych standardów. Startujemy praktycznie z niczym, ale wraz z postępami pniemy się po szczeblach kariery, w tym przypadku gangsterskiej. Koniec końców wszystko sprowadza się do jeżdżenia w misjach fabularnych, specjalnych wyzwaniach, zadaniach frakcyjnych, pojedynkach PvP i swobodnego pomykania po Stanach Zjednoczonych.
Podstawą są pierwsze z wymienionych zadań. Misje dzielą się, rzecz jasna, na kilka rodzajów – bierzemy udział w normalnych wyścigach, w których liczy się dojechanie do mety na pierwszym miejscu; bawimy się w ściganie wyznaczonego celu, który trzeba stuknąć kilka razy; czasami uciekamy przed policją, pędzimy na złamanie karku do wyznaczonego miejsca itd.
To jednak nie wszystko, gdyż pojazdy modyfikujemy pod kilka kategorii, odblokowywanych co dziesięć poziomów doświadczenia. Mamy zestawy tuningowe do jazdy ulicznej, off-roadowej, wyczynowej, rajdów oraz zmagań na torze. Poszczególne misje wymagają używania konkretnych modyfikacji, więc zabawa jest dosyć zróżnicowana, jeżeli chodzi o model jazdy. Trzeba bowiem przyznać, że nawet pomimo faktu iż mamy do czynienia z produkcją zręcznościową, twórcy zatroszczyli się o dość poważne zróżnicowanie pomiędzy poszczególnymi klasami. Na przykład pojazdy wyczynowe są bardzo szybkie i „kleją” się do asfaltu, ale nie da się nimi komfortowo jeździć po bezdrożach. Tam z kolei radę dają off-roadowe fury.
Pozostając w temacie, warto od razu napisać o samym modelu jazdy, który najbardziej przypomina mi ten z Need for Speed: Most Wanted z 2012 roku. Krótko pisząc, mamy do czynienia z emocjonującą zabawą, w której samochody zarzucają „dupą” na zakrętach, driftują ze sporą prędkością itd. Jazda jest naprawdę przyjemna, czuć różnice nie tylko pomiędzy wspomnianymi wcześniej zestawami modyfikacji, ale także w samych furach, które zachowują się nieco inaczej. Dodatkowo warto zwrócić uwagę na fakt, że twórcy zatroszczyli się o różne kamery – od widoku na cały pojazd, przez kamerę umieszczoną na zderzaku, aż po FPP ze środka samochodu. Ta ostatnia nie jest może najlepiej wykonana, brakuje choćby odrobiny efektów znanych z serii Shift i przywiązania do detali, ale też nie jest zrobiona na odwal się i po prostu stanowi miłe urozmaicenie. Krótko pisząc, jest więcej niż dobrze, jeżeli chodzi o jazdę.
Czyli tak jak myślałem bez polotów, nawet fani TDU moga się tu tylko cieszyć z wielkiego terenu do zwiedzania, aut jest naprawdę mało a na taką grę powinno być ich (tu się nie okłamujmy) mnóstwo. To tylko by urozmaicało rozgrywkę, podobnie z częściami do tuningu też powinno być ich mnóstwo by rywalizacja jakoś wyglądała. No i Mikrotranzakcję nie powinno ich być w cale, bo ktoś sobie wykupi lepsze części a ktoś kto będzie odblokowywał zwyczajnie to nie ma szans potem w trakcie rywalizacji.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler