Materdea @ 24.11.2014, 10:36
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Gry nazywane mianem „spin-offów” to dość specyficzny element naszej branży. Z jednej strony, mamy „te dobre”, które w istotny sposób wiążą historię między np.
Gry nazywane mianem „spin-offów” to dość specyficzny element naszej branży. Z jednej strony, mamy „te dobre”, które w istotny sposób wiążą historię między np. pierwszą i drugą częścią (rozszerzające uniwersum). Z drugiej zaś, spotykamy się z pojęciem odcinania kuponów, co z pewnością negatywnie wpływa na postrzeganie czegoś, co deweloperzy szumnie nazywają „wątkiem pobocznym”.
Wbrew pozorom Escape Dead Island można zaliczyć do tej pierwszej kategorii – tworzy swoiste podwaliny pod przyszłoroczne Dead Island 2. Za produkcję omawianego tytułu odpowiedzialne jest studio Fatshark, mające na koncie m.in. ciepło przyjęte Krater. Nowa Martwa Wyspa dorzuca swoje trzy grosze do wydarzeń zaprezentowanych przez oryginalne Dead Island, a także zręcznie wprowadza w tematykę „dwójki”.
Akcja rozgrywa się na Narapela, sąsiadce rozpoznawalnej Banoi. Wcielamy się w postać Cliffa Calo, syna niezwykle zamożnego magnata medialnego. Cliff, wraz z paczką przyjaciół, ma nadzieję nakręcić przełomowy dokument, przebijający wszystko, co do tej pory mogła zaoferować telewizja. W tym celu „pożyczają” jacht ojca i wyruszają na tajemniczą wyspę w poszukiwaniu sensacji. Właśnie tam umiejscowione są ośrodki badawcze firmy Geopharm, co powinno naprowadzić Was na właściwy trop.
Wbrew oczekiwaniom, nastolatkowie nie mają w planach spotkania zainfekowanych obiektów, ani, tym bardziej, walki z nimi. Z pozoru sielankowy nastrój w kilka chwil ewoluuje w tragiczną walkę o przetrwanie. Bohater zaś, raz po raz, rażony jest dziwacznymi atakami własnego umysłu. Enigmatyczne wytwory jego wyobraźni nadają scenariuszowi (oraz samej rozgrywce) ciekawego, z lekka psychodelicznego, charakteru. Jednakowoż fabuła nie jest czymś, co zasługiwałoby na aplauz – wyraźnie sztampowa oraz nastawiona na przewidywalne zwroty akcji nie stanowi dla gracza wyzwania.
Jednak, co by nie mówić, interesujący klimat, rodem z filmów sensacyjnych, udaje się utrzymać dzięki dramatycznym i pełnym przejęcia dziennikom wideo, które znajdujemy na całej wyspie. Oprócz tego do zebrania mamy tryliard innych znajdziek – począwszy od klasycznych figurek, przez zapiski audio, kończąc na rozemocjonowanych opisach pracowników dłubiących nad tajemniczymi eksperymentami.
Fatshark przygotowało nieco inną, od dotychczasowej, koncepcję kolejnego Dead Island. Niemalże bez zmian pozostawiono system walki, bardzo zbliżony do tego, co mogliśmy już oglądać na ekranach monitorów. Zmianie uległa perspektywa kamery, która teraz umieszczona jest za plecami bohatera – odbiera to nieco popularnej „wczuwki”, z którą można było kojarzyć polską grę, niemniej jednak pasuje do nieco budżetowego sznytu produkcji.
Co najważniejsze – akcja stawia teraz na skradanie się. Pomijam fakt, iż prolog jest troszeczkę inny i dość mylący, aczkolwiek kolejne godziny rozgrywki powracają na właściwe tory. Aspekt cichego pokonywania oponentów jest szczególnie akcentowany na początku zabawy, kiedy nasz protagonista jest zwyczajnie słaby i 2-3 ciosy przeciwników wystarczą, by powalić go na ziemię. Również mapy skonstruowano w taki sposób, by szereg kartonów, powywracanych stołów i kontenerów stanowiły naturalne korytarze dla sprytnego przemknięcia za plecy i ubicia oponenta w kilka sekund.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler