Borderlands: The Pre-Sequel (PC)

ObserwujMam (43)Gram (4)Ukończone (11)Kupię (13)

Borderlands: The Pre-Sequel (PC) - recenzja gry


@ 22.10.2014, 11:23
Kamil "zvarownik" Zwijacz

Seria Borderlands jest obecnie jedną z najważniejszych marek w świecie gier wideo. Po dwóch pierwszych odsłonach, wyprodukowanych przez studio Gearbox Software, przyszedł czas na „trójkę”, a raczej "jeden i pół", ponieważ Borderlands: The Pre-Sequel jest wstępem do normalnej części drugiej.

Seria Borderlands jest obecnie jedną z najważniejszych marek w świecie gier wideo. Po dwóch pierwszych odsłonach, wyprodukowanych przez studio Gearbox Software, przyszedł czas na „trójkę”, a raczej "jeden i pół", ponieważ Borderlands: The Pre-Sequel jest wstępem do normalnej części drugiej. Za projekt odpowiadają deweloperzy z 2K Australia. Czy robi to jakąś większą różnicę? Szczerze pisząc nie za bardzo, gdyż tytuł wyszedł świetnie, aczkolwiek nie dorównał legendzie poprzedników.



Borderlands:seria strzelanek z elementami RPG zapoczątkowana w 2009 roku grą o tym samym tytule. Za pierwsze dwie części odpowiada studio Gearbox Software, natomiast najnowsze The Pre-Sequel powstało w 2K Australia.
Jak przed chwilą wspomniałem, wydarzenia przedstawione w The Pre-Sequel są wstępem do tego, co widzieliśmy w „dwójce”. Wszystko zaczyna się na stacji kosmicznej Helios, która zostaje zaatakowana przez bliżej niezidentyfikowanych osobników, starających się zabić Jacka (w późniejszym czasie znanego jako Handsome Jack). Chwilę później trafiamy na księżyc Pandory, Elpis, który chyli się upadkowi (ze stacji strzela w niego potężny promień). Naszym zadaniem jest oczywiście wzięcie udziału w niezapomnianej przygodzie, w której uratujemy co tylko się da i rozniesiemy w pył wszystkich wrogów. To tak oczywiście w skrócie, bo wiadomo, że w międzyczasie odkryjemy różne wątki, obejrzymy przemianę Jacka, spotkamy starych znajomych (m.in. Moxxi i Rolanda) i w ogóle będzie się działo sporo. Niestety jest też pewna wada – gra jest zauważalnie krótsza od poprzedniczek. Wątek główny, plus kilkanaście misji pobocznych, udało mi się zaliczyć w nieco ponad 14 godzin. Naturalnie w tym czasie nie odkryłem wszystkiego, co ma do zaoferowania Elpis, wszedłem na 25 poziom postaci, w dalszym ciągu czeka na mnie sporo zadań i lokacji do przeczesania, niemniej gra się po prostu szybciej.

Borderlands: The Pre-Sequel (PC)

Jak zwykle naszego bohatera wybieramy z czterech dostępnych postaci, a są nimi: Athena the Gladiator, Wilhelm the Enforcer, Nisha the Lawbringer oraz Claptrap the Fragtrap. Nie oszukujmy się, głównym motorem napędowym Borderlands: The Pre-Sequel jest kultowy już robocik, w którego w końcu możemy się wcielić. Gra już na dzień dobry zapowiada, że zabawa nim będzie co najmniej dziwna, pytając się nas trzykrotnie, czy na pewno akurat nim chcemy grać. Bohater ten, jak wszyscy pozostali, posiada umiejętność specjalną. W jego przypadku specjalny algorytm analizuje zaistniałą sytuację, dobierając do niej najlepszą (w teorii) umiejętność. Sprowadza się to do tego, że nigdy nie wiemy, co otrzymamy po dwóch sekundach analizy. W jednym przypadku zaczniemy odbijać się od ziemi niczym piłka, w drugim stworzymy klona odciągającego uwagę przeciwników, w kolejnym robot wyciągnie drugą giwerę i będzie naparzał samoczynnie z obu aż do wyczerpania naboi, a podczas następnej walki zacznie używać mechanicznego topora. Krótko pisząc, zdolność Claptrapa jest tak samo zakręcona, jak i on sam, a rozgrywka tym osobnikiem zdecydowanie zalicza się do tych z grona „Co się tu do cholery wyprawia?”.

Borderlands: The Pre-Sequel (PC)

Zatrzymując się na chwilę przy tym elemencie. Gameplay opiera się, rzecz jasna, na identycznych zasadach, co wcześniej, w końcu nie zmienia się czegoś, co działa wręcz idealnie. Niemniej zmiana miejsca otoczenia, a co za tym idzie, zmniejszona grawitacja, w ciekawy sposób urozmaiciły rozgrywkę. Bohaterowie mogą skakać na dobrych kilka metrów w górę, a dzięki wprowadzeniu specjalnego urządzenia, wykorzystuje się tlen do szybowania oraz przeprowadzania ataków, polegających na silnym uderzeniu w powierzchnię księżyca. Walki są przez to jeszcze efektowniejsze (strzelanie podczas „lotu”, ciśnięcie granatem, a na koniec „pacnięcie” na łeb nieszczęśnika) i zabawniejsze. Mam wrażenie, że lepiej w Borderlands pod tym względem jeszcze nie było.


Screeny z Borderlands: The Pre-Sequel (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosFox46   @   13:03, 22.10.2014
Ciekawi mnie jaki będzie Borderlands 3 na PS4 i XO, jak bardzo się zmieni. Bo tutaj zmian naprawdę jest mało.
0 kudosFestus_   @   23:06, 23.10.2014
Grę dostałem jako kodzik na steamie do karty graficznej, wcześniej nie miałem styczności z serią. Przegrałem już kilka godzin, ale nie wiem, co ludzie w tym widzą. Przeciętniak. Z braku posiadania innej gry na ten moment, może uda mi się ją skończyć.
0 kudosAtukan   @   21:42, 27.10.2014
Trzyma poziom Uśmiech Co oznacza masę dobrej zabawy Uśmiech I to w tej serii lubię, luz i zabawę;)