Mimo że ogólne założenia rozgrywki, klimat oraz sposób prezentacji fabuły są pierwszorzędne, The Evil Within nie jest grą idealną. Najbardziej dokuczliwa potrafi być kamera. Zachowuje się ona często bardzo nerwowo, poruszając się w niesprecyzowany sposób, a nawet zasłaniając nam postać Sebastiana, kiedy przebywamy w jakimś ciasnym pomieszczeniu. Oczywiście w takim momencie nie widać praktycznie nic, nie mamy możliwości wycelować w stronę oponenta, ani skutecznie się obronić. Nie jest to w tym przypadku wina naszych skromnych umiejętności, ale błędy w samej grze. Inny denerwujący problem dotyczy biegania. Sebastian jest w stanie wykonać sprint (niezbyt szybki, co ważne), ale trwa on początkowo zaledwie trzy sekundy. Po tym czasie jest tak zmęczony i zadyszany, że musi sobie zrobić przerwę. W trakcie gry jest zaledwie garstka momentów, kiedy przydaje się bieganie i nie możemy po prostu śmignąć do przodu, ale co trzy sekundy musimy się zatrzymywać, aby „cienias” złapał oddech. Jakby tego było mało, niektóre animacje – np. otwierania drzwi – są zdecydowanie zbyt długie. Czasem miałem wrażenie, że już powinienem odzyskać kontrolę nad bohaterem, a wcale tak się nie działo. Jest to wyjątkowo denerwujące gdy wkraczamy do pomieszczenia z wrogami. Sebastian, zamiast od razu chwytać za broń, kontempluje chyba czy wlazł do właściwego pomieszczenia. Nie mogę też nie wspomnieć o tym, że czasem nasza postać przenika inne, pociski uderzają we wrogów, ale nie wyrządzają im ran, a w dodatku nasz detektyw potrafi się przyblokować co wymusza albo samobójstwo, albo restart od ostatniego zapisu. Niektóre z opisanych przeze mnie baboli na pewno uda się wyeliminować, ale część z nich to po prostu dziwnie opracowane rozwiązania, które jednym przypadną do gustu, a innym nie. Są one bardziej zauważalne na wyższych poziomach trudności, gdzie precyzja jest jednak podstawą. Na koniec jeszcze nie da się nie wspomnieć o tym, że niestety zagadki logiczne są banalne. Jest ich też niebywale mało, a chciałoby się częściej poprzestawiać jakieś przełączniki, czy ruszyć szarymi komórkami. Niestety nie można mieć wszystkiego, prawda?
Aby survival horror straszył musi dysponować odpowiednią oprawą audio-wizualną. Grafika musi być efektowna, mroczna, pełna świetnych tekstur oraz sugestywnych efektów specjalnych. Taka też jest. Nie wszystkie rozdziały są równie urokliwe, ale kilka z nich, których akcja rozgrywa się w jakiś starych wioskach, tudzież we wnętrzu wiekowych budowli, to miód na oczy. Szczególnie świetnie wygląda gra świateł i cieni, z którą silnik graficzny Id Tech 5 (zastosowany także w Rage) radzi sobie wyśmienicie. Jak dodamy do tego wszystkiego dziwny efekt rozmycia podczas ruchów, jak i dwa czarne paski, na górze i na dole ekranu, otrzymamy interaktywny film, w którym sporo uwagi przywiązano do efektów specjalnych. Co istotne, nie tylko tych wizualnych, albowiem dźwięk, muzyka i dialogi także zasługują na pochwałę. Szczególnie duże wrażenie zrobiła na mnie ścieżka, której utwory to mieszanka prawdziwie pokręconych, przenikających umysł grającego, kawałków. Mimo że na pewno nie jest to najładniejsza gra, jaką widziałem, jestem na tak i to dwiema łapkami.
Myślę, że po ogólnym tonie niniejszej recenzji byliście w stanie bez problemu wywnioskować, że The Evil Within to kawał porządnego survival horroru. Dziwny protagonista – jest; pokręcona historia – jest; mocno wynaturzeni przeciwnicy – są; efektowna oprawa audio-wizualna – jest; mniejsze i większe wpadki - też są; ale co z tego. Nawet z nimi i tak warto zagrać. Nie powiem żeby to był zabójca najlepszych Residentów, ale jest potencjał do rozwoju. Trzymam kciuki, aby już wkrótce Shinji Mikami spłodził coś kolejnego, może nawet The Evil Within 2. Survival horrorów - w odpowiednich dawkach - nigdy za wiele!
Świetna |
Grafika: Pod względem technicznym cudów nie ma, ale stylistyka jest imponująca. |
Świetny |
Dźwięk: Niesamowicie sugestywna oprawa dźwiękowa to to, czego tygryski oczekują najbardziej od survival horroru. |
Świetna |
Grywalność: Wciąga od początku, do końca, chociaż są momenty, kiedy zabawa zwalnia, albo robi się lekko irytująca. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Cała gra to jeden zwariowany pomysł. Same rozwiązania survival horrorowe nie są niczym nowym. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Ciągłe poczucie zagrożenia - coś pięknego! |
Słowo na koniec: The Evil Within to survival horror na jaki czekałem od dawna. Obcy: Izolacja, choć także był genialny, bardziej był survivalem, niż horrorem. W grze Mikamiego jest sporo pierwszego i przede wszystkim drugiego elementu. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler