Głównym oponentem w nowej grze Creative Assembly jest, bez dwóch zdań, paskudny ksenomorf, ale to nie oznacza, że brzydal jest naszym jedynym przeciwnikiem. Prócz niego na stacji grasują także androidy oraz ludzie, którym lekko poprzewracało się głowach i walczą teraz o przetrwanie. Ci pierwsi najczęściej nie stanowią większego zagrożenia, takowe pojawia się dopiero gdy wejdziemy na obszar, na którym nie powinniśmy przebywać. Wówczas oczy humanoidalnych maszyn zmieniają swój kolor na czerwony, a sztywniaki zaczynają brnąć w naszym kierunku, nie ukrywając niecnych zamiarów. Jeśli chodzi o drugich adwersarzy, najczęściej atakują oni jak tylko nas zobaczą, co oznacza, że lepiej z założenia się ukrywać, albo przygotować się do walki. Trzecią opcją, chętnie przeze mnie wykorzystywaną, było przywoływanie ksenomorfa. Wystarczyło bowiem podejść do grupy ludzi, znaleźć zawczasu jakieś miejsce do ukrycia i uderzyć kluczem, wyciągniętym z plecaka, w pobliską ścianę. Obcy zjawiał się prawie zawsze jak na zawołanie, a dzięki temu, że sam byłem ukryty, mnie udawało się przetrwać. Gorzej natomiast wyglądała sytuacja innych mieszkańców Sewastopolu. Czarny stwór szybko i skutecznie się z nimi uporał, a ja mogłem brnąć do przodu, przeglądając okoliczne ciała w poszukiwaniu elementów koniecznych do przetrwania.
Crafting w Obcy: Izolacja to bardzo ważny aspekt rozgrywki. Ze względu na to, że Amanda nie ma przy sobie żadnych wartościowych przedmiotów, wszystko musi przygotować sama, korzystając z tego, co znajdzie. Złom podzielono na kilka różnych kategorii. Prócz tego, że mamy podzespoły pokroju injektora czy zapalnika, mamy też coś, co nazwano po prostu „częściami”. W skład tej ogólnej grupy wchodzą najpewniej różne śrubki, druciki i inne takie – nie wiem konkretnie, bo nigdzie nie jest to wyjaśnione. Pewne jest natomiast, że obie kategorie elementów konieczne są do tego, aby cokolwiek przygotować.
Składać możemy bardzo różne rzeczy. Aby cokolwiek zmontować trzeba najpierw jednak znaleźć schemat. Gdy jesteśmy już w posiadaniu jednego z nich możemy przygotować np. koktajl mołotowa, bombę rurową, granat hukowy oraz apteczkę. Konstrukcji jest więcej, nie chcę jednak zdradzać wszystkich, bo nie są one od razu dostępne. W dodatku, w miarę progresji w grze usprawniamy posiadane schematy, pozyskując ich poprawione wersje. Dzięki temu taki granat dymny na przykład będzie w stanie wygenerować gęstszą zasłonę i skuteczniej ochronić nas przed androidami oraz ludźmi, a okazyjnie też przed ksenomorfem. Usprawnienia schematów zgarniamy do samiutkiego końca zabawy, jeszcze bodajże w ostatnich lokacjach udało mi się znaleźć coś, co poprawiło skuteczność jednej z konstrukcji.
Prócz ciągłego rozwijania craftingu, pewne postępy czynimy także w bardziej trwałym ekwipunku. Klucz, który znajdujemy na samym początku nie ulega zmianie aż do konkluzji opowieści, ale taki palnik ma aż trzy upgrady. Tak samo urządzenie służącego do hackowania terminali. Wszystko po to, abyśmy nie mieli od razu dostępu do całego Sewastopolu. Jako że gra oferuje częściowo otwarty świat, po którym możemy swobodnie się przemieszczać, twórcy musieli znaleźć jakieś ograniczenie, kierujące nas zawsze w odpowiednim kierunku. Przygoda jest więc do samego końca wyśmienicie skrojona i aż do napisów końcowych bawiłem się doskonale.
Duża w tym rola kreacji świata oraz tego, w jaki sposób prowadzony jest wątek fabularny. Obcy: Izolacja zaczyna się dość spokojnie. Początkowo w ogóle nie mamy do czynienia z ksenomorfem, możemy biegać i eksplorować teren. Później robi się groźnie i trzeba poruszać się bezszelestnie, bez żadnych nagłych ruchów. Następnie znowu mamy chwilę, aby odsapnąć, a później ponownie jesteśmy prześladowani przez potwora. Pomiędzy tym wszystkim spacerujemy po stacji, szukamy elementów przydatnych do craftingu i rozwiązujemy drobne problemy natury strukturalnej. Czasem musimy znaleźć jakieś przejście, innym razem przywrócić zasilanie do wyłączonego fragmentu Sewastopolu, a jeszcze innym ustawić anteny komunikacyjne w taki sposób, aby nadać sygnał ratunkowy. Misji jest dużo i cały czas się coś dzieje, dzięki czemu nie ma chwili na to, aby zacząć się nudzić. Już dawno nie grałem w grę, która tak mocno by mnie pochłonęła. Ostatni raz coś podobnego poczułem chyba w The Last of Us oraz nowym Tomb Raiderze. Nigdy nie spodziewałem się, że twórcy gier strategicznych przygotują tak fantastyczną opowieść.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler