Materdea @ 01.10.2014, 22:35
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
W przeszłości gry z Sherlockiem Holmesem w roli głównej sprowadzały się do roli klasycznego point & clicka. Dziś wszystko się nieco odwróciło, za co w pewnym sensie odpowiedzialny jest rynek – zrezygnowano z powolnie toczącej się akcji oraz zdynamizowano wydarzenia oglądane na ekranie.
W przeszłości gry z Sherlockiem Holmesem w roli głównej sprowadzały się do roli klasycznego point & clicka. Dziś wszystko się nieco odwróciło, za co w pewnym sensie odpowiedzialny jest rynek – zrezygnowano z powolnie toczącej się akcji oraz zdynamizowano wydarzenia oglądane na ekranie. Podobnie, jak sterowanie i wszelkie inne „ficzery”. Nowa odsłona wirtualnych przygód najsłynniejszego detektywa świata zaczyna aspirować do świetnej gry akcji z elementami przygodówki. Niestety, zarówno z zaletami, jak i wadami takiego miszmaszu.
Zbrodnia i kara, bowiem taki podtytuł nosi kolejna produkcja od studia Frogwares, nie jest w istotny sposób powiązana z poprzednią odsłoną tego cyklu. Testament Sherlocka Holmesa żyje swoim życiem i sprzyja mu średnia ocen w serwisie Metacritic. Zamiast rozległej fabuły, która koncentrowała się wokół postaci niezwykle utalentowanego detektywa, dostajemy sześć – pozornie niepowiązanych ze sobą – zagadek kryminalnych. Ostatecznie, co nie będzie ogromnym spoilerem, wszystko dąży ku jednemu, ale sza na ten temat!
Sherlock, wraz ze swoim odwiecznym pomocnikiem oraz przyjacielem, doktorem Watsonem, zbada m.in. tajemnicę morderstwa żeglarza, zabójstwo ze znikającym przedmiotem zbrodni, a także zaginięcie całego pociągu (!). Niestety, powszechna „każualizacja” naszej kochanej branży nie oszczędziła nikogo. Nawet sławnego Sherlocka. O ile ochłapy trudności mogliśmy oglądać w Testamencie, o tyle tutaj wszystko jest bardzo mocno uproszczone i - tak naprawdę - ukończenie powierzonego nam zadania nie jest żadnym problemem.
Teraz przechodzimy do sedna Zbrodni i kary, do clou najnowszej produkcji twórców niemal wszystkich wirtualnych przygód postaci wykreowanej przez Artura Doyle’a – prostego schematu na zabawę. Wpływ radości z odkrywania kolejnych kart oraz dochodzenia prawdy jest niebagatelny, aczkolwiek droga, którą do niej dochodzimy to efekt odwrotnie proporcjonalny. Lokacje stanowią zamkniętą strukturę, a bardzo często jesteśmy prowadzeni za rączkę. Oczywiście, zdarzają się miejsca, gdzie dowolność badanych miejsc i obiektów jest spora, aczkolwiek im więcej poszlak znajdujemy, tym bardziej – paradoksalnie – gra staje się korytarzowa.
Niemniej jednak scenariusze poszczególnych spraw są naprawdę dobre! Intrygują od samego początku, rodzą setki pytań, a po przepytaniu pierwszych podejrzanych i ich lakonicznych odpowiedziach, enigmatyczność nie odpuszcza do samego końca. Szybko przykuwają uwagę i robią to znakomicie.
Ciekawym „ficzerem” nowego Sherlocka Holmesa jest, bez wątpienia, mechanizm wybierania winnych oraz droga ostatecznego osądu. W miarę, jak nasz protagonista zbiera poszlaki, w jego umyśle tworzą się wnioski – niektóre wskazujące na winę obu stron, jedne tylko potwierdzają np. motyw. Finalnie, daje to efekt łączenia się synaps w mózgu, jeśli dobierzemy pasujące do siebie podpowiedzi. Mniejsze wnioski przekształcą się w większe, a te w możliwość oskarżenia poszczególnych podejrzanych. Naturalnie, możemy wybrać inaczej, bo tak mówi nam intuicja, aczkolwiek osoby chcące po łebkach skończyć Zbrodnię i karę nie będą miały dylematów moralnych.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler