Mimo że sporo zmian jest na plus, w The Sims 4 wielu rzeczy jednak brakuje. Pomijając wspomniane baseny, które nie są mi szczególnie potrzebne do szczęścia, zabrakło chociażby takiej "pierdoły", jak przynoszonej codziennie do skrzynki gazety, nie ma strażaków (pożary podobno są, ale nie udało mi się przez około 20 godzin rozgrywki na żaden natrafić), nie ma policji i najprawdopodobniej także złodziei (nikt mnie nie okradł). Zabrakło opisywanych śmiesznymi obrazkami nad głowami Simów snów czy koszmarów, nie możemy udać się do restauracji, sklepu z ciuchami czy wsiąść do samochodu, bo po prostu w grze ich nie ujrzymy. Irytuje też brak bobasów – dziecko po przejściu wieku "kołyskowego" od razu staje się 7-8 latkiem, uczęszczającym do szkoły i odrabiającym po obiedzie lekcje. Mało jest tu także zdarzeń losowych, które urozmaicałyby gameplay – nikt nas nie okrada, nie ma jakichś dziwnych anomalii. W kółko za to psują się krany, prysznic, toaleta czy tani sprzęt elektroniczny. Nie możemy jednak zawołać eksperta, by go naprawił – albo zrobimy to na własną rękę, albo wykupimy opcję "odnowienia" urządzenia. Czasami tylko będąc w pracy musimy podjąć jakąś decyzję, która jednak nie niesie ze sobą większych konsekwencji, a do tego scenariusz często się powtarza. Dzień po dniu ktoś mi próbował wręczyć łapówkę, o czym informował mnie identyczny komunikat, z tymi samymi opcjami do wyboru.
To wszystko sprawia, że podstawowa wersja gry już po kilkunastu godzinach zaczyna być nieco monotonna... O ile nie interesują nas zbytnio kontakty towarzyskie, to każdy dzień wygląda tak samo – idziemy do pracy, wracamy z niej, robimy jedzenie, załatwiamy potrzeby fizjologiczne, kładziemy Sima spać na kilka godzin. Rano wstajemy, powtarzamy wieczorne czynności, może znajdziemy też kilka chwil na rozwinięcie którejś z umiejętności, wymaganej do awansu zawodowego. W wolny weekend pewnie uda nam się wyprawić jakąś imprezę, ale na pewno nie w lokalnej dyskotece, w której nie ma nawet parkietu do tańczenia. Możemy wyskoczyć na siłkę czy do biblioteki, ale po co? Regał z książkami nie jest drogi, tak samo, jak podstawowy atlas czy bieżnia, a zostając w domu nie musimy oglądać upierdliwego ekranu ładowania. Podstawka oferuje niby wiele, ale szybko dociera do nas, że tak naprawdę jest mocno wybrakowana i jeżeli zależy nam na zabawieniu z grą na dłużej, to zbawienne okażą się dopiero dodatki, których z pewnością pojawi się cała masa i rozbudują grę o niezbędne opcje, przedłużające znacząco jej żywotność. Przede wszystkim sprawią one, że będziemy mieli co tutaj robić.
Jeżeli zaś chodzi o optymalizację, to Maxis przyłożyło się do sprawy. Gra może nie powstała na bazie najbardziej zaawansowanego silnika, z milionem efektów specjalnych, ale mimo tego jest śliczna. Doskonale prezentują się przede wszystkim Simy, których modele są bardzo szczegółowe i aż przyjemnie podziwia się je w ruchu, w czym pomaga rozbudowana i wielowątkowa animacja. Sporadycznie zdarzają się jednak zgrzyty w jej funkcjonowaniu – otwierając drzwi od domu, w celu odebrania pizzy czy przywitania gościa, postać nie robi tego w progu (wiem, że to nieładnie, ale jednak dość naturalne), lecz potrafi wyjść z mieszkania, obejść drugą osobę dookoła i stanąć w dziwnej pozycji, a dopiero później uścisnąć dłoń odwiedzającego. Niezbyt poprawnie działa też znajdywanie ścieżek, ale tutaj zgrzyty są raczej sporadyczne. Bardziej przeszkadzało mi natomiast przewijanie czasu – na największej prędkości gra potrafi na ułamek sekundy przyciąć, co irytująco psuje wrażenie płynności, jakie towarzyszy przez znaczą część zabawy. Działo się to nawet na sprzęcie z nawiązką spełniającym wymagania, do tego wyposażonym w szybki dysk SSD.
Pierwszy kontakt z The Sims 4 budzi same pozytywne wrażenia – ładny, minimalistyczny interfejs, wspaniały kreator postaci i budynków czy przyjemna, ciesząca oko oprawa wizualna. Wszystko wydaje się być dopięte na ostatni guzik. Z czasem jednak wychodzą minusy, a największym z nich jest mało obszerna zawartość, która sprawia, że zaczynamy się zastanawiać, czy około 150 zł, jakie wydaliśmy na grę, to aby przemyślana inwestycja. Przy obecnej cenie ciężko bowiem polecić tytuł, momentami sprawiający wrażenie bardzo porządnej produkcji free-to-play, która jednak swój pełen potencjał pokaże dopiero po wykupieniu pakietu premium, w tym przypadku przynajmniej kilku większych dodatków, jakie bez wątpienia zaczną pojawiać się w kolejnych miesiącach. Nie zrozumcie mnie źle - to nadal dobra szpila, pełna sekretów, ciekawych rozwiązań i wciągająca na długie godziny, ale na tyle wybrakowana, że ciężko mi wlepić coś więcej, niż "tylko" siódemkę.
Świetna |
Grafika: Śliczna, choć wcale nie powalająca technologicznymi nowinkami grafika nie pozwala oderwać oka od ekranu. |
Świetny |
Dźwięk: Muzyka w każdych Simsach wydaje się taka sama, czyli po prostu świetnie dopasowana. Nie inaczej jest tutaj. |
Dobra |
Grywalność: Początkowo rozgrywka wciąga niemiłosiernie, ale gdy już odkryjemy większość smaczków, dociera do nas, jak bardzo wybrakowana jest podstawowa wersja gry. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Garść nowych, przemyślanych rozwiązań to krok do przodu dla serii, ale brak otwartego świata to z kolei dwa kroki w tył. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Sterowanie jak zwykle jest bardzo wygodne, tak samo, jak i wszelakie, dostępne w grze narzędzia. |
Słowo na koniec: Gdyby nie masa wyciętej zawartości, na skali ocen widzielibyście co najmniej 8.5. Gdyby do tego dorzucić otwarty świat, być może mielibyśmy grę bliską ideału. Niestety, nie tym razem. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler