Daylight (PC)

ObserwujMam (2)Gram (0)Ukończone (3)Kupię (6)

Daylight (PC) - recenzja gry


@ 03.05.2014, 12:21
Mateusz "LordTyrranoos" Wieczorek

Wyznaję niepisaną zasadę, że każda produkcja z gatunku survival-horror godna jest uwagi, jeśli tylko spełnia swoją nadrzędną funkcję - powoduje przyspieszone bicie serca i po odejściu od monitora nie daje o sobie zapomnieć.

Wyznaję niepisaną zasadę, że każda produkcja z gatunku survival-horror godna jest uwagi, jeśli tylko spełnia swoją nadrzędną funkcję - powoduje przyspieszone bicie serca i po odejściu od monitora nie daje o sobie zapomnieć. Każdy zgrzyt sprawia wówczas, iż zastanawiam się, czy w pobliskiej szafie nie ma jakiegoś potwora. Daylight miało potencjał, myślałem, że to technologiczne "cudo" (wszak tytuł śmiga na Unreal Engine 4) zda egzamin "straszności", bo na papierze wyglądało co najmniej obiecująco. Niestety, po trzykrotnym ukończeniu gry z czysto redaktorskiego obowiązku, doszedłem do wniosku, że - jako gracz - spędziłem przy niej tych kilka godzin za dużo.

Przypomnijmy w ramach wstępu, że Daylight reklamowano jako pierwszą produkcję, bazującą w pełni na silniku Unreal Engine 4, w dodatku wykorzystującą losowo generowane poziomy, przez co krótki czas jednorazowego przejścia rekompensować miały zupełnie nowe doświadczenia przy kolejnych podejściach. Jakby tego było mało, umieszczenie akcji - w bądź co bądź - oklepanym, ale nader klimatycznym szpitalu psychiatrycznym i jego okolicach, zapowiadało przynajmniej kompetentny horror. Mimo to, w praktyce nie jest tak "kolorowo", jak w teorii. Twórcy chyba liczyli na to, że grę sprzeda sama obecność Unreal Engine 4, a ja mam nadzieję, że gracze nie dadzą się nabić w butelkę.

Daylight (PC)

W dwóch słowach, wyszło kiepsko. Jakość wyświetlanego obrazu, może poza dynamicznym oświetleniem, wcale nie powala, tekstury miejscami przypominają raczej rok 2004, niż 2014, zaś absurdalne wymagania sprzętowe (posiadacze kart graficznych nieobsługujących DirectX 11 gry nawet nie uruchomią) i żałosny poziom optymalizacji kodu skutecznie przeszkadzają w odczuwaniu przyjemności z rozgrywki. Potrzebna jest naprawdę potężna konfiguracja, by pociągnąć Daylight w najwyższej rozdzielczości i szczegółowości, mimo to wodotrysków nie uświadczymy. Oklaski dla Zombie Studios za użycie UE4 w praktyce i jednocześnie rózgą ich po tyłkach za kompletne nieopanowanie silnika i zmarnowanie ogromnego potencjału.

Zawiedziony jestem także praktycznie całą resztą. Rozgrywkę rozpoczynamy od razu od obudzenia się we wspomnianym szpitalu, bez jakiegokolwiek wstępu, po czym dziarsko łapiemy grającego tu pierwsze skrzypce smartfona (latarka z nielimitowaną baterią i GPS) w prawicę i będąc kierowanym przez bliżej nieokreślony, męski głos, mamy uciec z opuszczony kompleksu. Protagonistką jest Sarah, której głosu użyczyła Jessica Chobot i mimo że do rzeczonej niewiasty nic nie mam, zupełnie zrujnowała jakąkolwiek immersję. Co jakiś czas, najczęściej w zupełnie przypadkowych momentach, rzuca swoim irytującym głosem „one-linery”, pokroju „Wiem, że tam jesteś”, nie serwując nam ani razu żadnej dłuższej, sensownej wypowiedzi czy choćby komentarza na temat odnajdywanych notatek i zdjęć.

Daylight (PC)

Całą fabułę musimy odkryć sami, właśnie na podstawie pozostawionych tu i ówdzie wycinków z gazet czy raportów załogi. Twórcy zapowiadali, że aby w pełni odkryć i zrozumieć przygotowaną przez nich opowieść, Daylight należy ukończyć kilkukrotnie, każdorazowo poznając kolejne fakty z życia pacjentów, jak i o samym szpitalu. Szczerze mówiąc, wystarczy jedno przejście, które notabene zajmuje niecałe dwie godziny, by ogarnąć całą, napisaną bez polotu historię, a zmuszanie graczy w dzisiejszych czasach do czytania kolejnych stron notatek i zapisków nie jest chyba najlepszym pomysłem. Zakończenie też nie jest całkowicie satysfakcjonujące, o czym przekonać możecie się samodzielnie, najlepiej po solidnych przecenach.

System rozgrywki opiera się wyłącznie na przemierzaniu kolejnych korytarzy i pomieszczeń, znajdowaniu zapisanych stron, od czasu do czasu także odpalaniu światła chemicznego (tzw. glowsticks) i flar. Te ostatnie stanowią broń przeciwko pojawiającym się znikąd duchom, z którymi kilkusekundowy kontakt trzeciego stopnia oznacza zgon. Jak często giniemy? Wprawieni gracze mogą uniknąć tego przykrego zdarzenia, bowiem Sarah prześcignęłaby całą sztafetę jamajską, w dodatku podczas sprintu nie traci ani trochę wigoru – całą grę możemy przebiec. Poza tym, każdorazowe nadejście upiora poprzedzane jest charakterystycznymi dźwiękami, co umożliwia zapobiegawcze odpalenie flary i koniec problemów. W tym momencie także uświadomiłem sobie, że choć samemu wnętrzu kompleksu trudno odmówić niezłego klimatu, tak cała reszta wywołuje raczej uśmiech politowania, niż grymas strachu.

Daylight (PC)

Jedyne, co tak naprawdę ratuje względną atmosferę grozy i niepewności, to swego rodzaju zachowanie otoczenia wobec protagonistki. Przemierzając identycznie do siebie wyglądające korytarze (losowo generowane poziomy tego nie zmieniają, co najwyżej modyfikują ich położenie), głuchą ciszę przerywają odgłosy kroków, niezrozumiałe szepty, stukanie w rury, tuż przed nami przewracają się czy nawet lewitują przedmioty; teoretycznie powinniśmy się obawiać tego, co może na nas czekać w następnym pomieszczeniu, jednak już po kilkunastu minutach doskonale wiemy, co się może święcić i nie robi to większego wrażenia.

Daylight ma wykorzystywać technologię Oculus Rift i podobno doświadczenia z gry są wówczas kilkukrotnie bardziej intensywne, jednak nie byłem w stanie takowej konfiguracji przetestować. Program zintegrowano także z platformą streamingową Twitch i za pomocą odpowiednich komend oglądający są w stanie spowodować dodatkowe wrażenia, pokroju spadających przedmiotów czy nawet miauczenia kota! Nie wpływa to jednak w żadnej mierze na ogólny odbiór tej gry, która niestety nie spełniła pokładanych w jej nadziei. W cenie piętnastu euro można kupić zdecydowanie więcej fajnych gier, bardziej wciągających od opisywanego tu projektu. Wystarczy wspomnieć chociażby zeszłorocznego Outlasta czy nawet pierwszą Amnesię. Daylight to co najwyżej dwugodzinna ciekawostka, na którą nie warto tracić ani czasu, ani pieniędzy.


Długość gry wg redakcji:
2h
Długość gry wg czytelników:
3h 7min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Kompletnie niewykorzystany potencjał Unreal Engine 4, kiepska optymalizacja i niewspółmierne, absurdalne wymagania sprzętowe - nie tego się spodziewałem, choć wnętrze kompleksu wygląda nieźle.
Dobry Dźwięk:
Dźwięk otoczenia nawet buduje niezły klimat, ale trywialne i irytujące teksty protagonistki skutecznie go niszczą.
Przeciętna Grywalność:
Wiele do roboty tu nie mamy, przemierzamy korytarze, uciekamy przed duchami, szukamy informacji o szpitalu - dość ubogo. W dodatku po kilkunastu minutach jest nudno, a po dwóch godzinach oglądamy napisy końcowe.
Słabe Pomysł i założenia:
Pomysłu w sumie tu nie ma - twórcy wrzucili dziewczynę z amnezją do opuszczonego szpitala, sztampa totalna.
Słaba Interakcja i fizyka:
Praktycznie nie istnieje - chyba że przez interakcję uważa ktoś otwieranie drzwi lewym przyciskiem myszy.
Słowo na koniec:
Spodziewałem się czegoś lepszego. Na papierze Daylight prezentował się co najmniej zacnie, w praktyce już tak różowo nie jest.
Werdykt - Przeciętna gra!
Screeny z Daylight (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosBeny1234   @   16:14, 03.05.2014
Pomijając już tą grę póki co straszna posucha w grach komputerowych. Nie ma żadnych ciekawych gier na PC. Z tak szumnie zapowiadanej nowej generacji zostało jedno wielkie zero.
0 kudosLordTyrranoos   @   16:41, 03.05.2014
Dlatego ostatnimi czasy wróciłem do serii S.T.A.L.K.E.R., po raz czwarty skończyłem Cień Czarnobyla, po raz drugi Zew Prypeci, teraz ogarniam Czyste Niebo. Po co koniecznie się spinać na nową generację, skoro przy starej jeszcze kupa frajdy? ;)
0 kudosIgI123   @   17:01, 03.05.2014
2 godziny?! To chyba dopóki ta gra nie będzie kosztowała symbolicznej dyszki, dam sobie z nią spokój.
0 kudosfebra1976   @   17:39, 03.05.2014
Ja już dałem, te wymagania...
0 kudosUxon   @   21:24, 03.05.2014
@Beny1234 szacun za awatar.
Nie ukrywam, że wiązałem spore nadzieje z tą grą. Wyszło jak wyszło, przykre. Ciekawi mnie tylko jedno, czy twórcom zabrakło czasu, pomysłu, czy była ogólnie jakaś zewnętrzna presja. Niemniej co by nie mówić, szkoda zmarnowanego, dość solidnego potencjału.
0 kudosMicMus123456789   @   20:47, 04.05.2014
Miał być hit, a wyszedł kit. Wielka szkoda, że nie podołali zadaniu, może następnym razem wszystko będzie grać jak należy.
0 kudosmktiger   @   08:47, 06.05.2014
A zapowiadało się tak ciekawie, ten "obłąkany" telefon, klimat opuszczonego szpitala.
No cóż, nie wrócą chyba dobrze czasy The Suffering czy SH.
Dodaj Odpowiedź