Wspomniane wcześniej badania, zakupy, czy nawet szkolenie pilota, nie są taką prostą sprawą. Wszystko wymaga bowiem określonej liczby środków, w tym wcale nie tylko wirtualnych. Wargaming przewidział sporą pulę zawartości, którą możemy nabyć tylko w drodze mikrotransakcji. Za prawdziwe pieniądze nabędziemy pewną sumę specjalnej mamony, dzięki której zaopatrzymy się w unikalne samoloty, zamontujemy jeszcze lepsze modernizacje, do maksimum wytrenujemy pilota, czy pozyskamy nowe malunki dla aeroplanów. Twórcy wykazali się tu sporą „kreatywnością”. Miałem jednak przy tym wrażenie, że niestety niemożliwe jest granie na najwyższym poziomie, z najlepszym osprzętowaniem, bez uiszczenia jakiś opłat. Samą rozgrywką nie będziemy w stanie nabyć ulepszeń z najwyższej półki, a graczce płacący za rozgrywkę zawsze będą o ten jeden krok przed „darmowymi” użytkownikami. Szkoda, że Wargaming zdecydował się na zachowanie takich dysproporcji, niemniej jest to zrozumiała polityka. W końcu jeśli już płacić, to faktycznie za coś, co spowoduje jakąś różnicę. Gracz sam musi zdecydować, czy World of Warplanes spodobało mu się na tyle, że chce wspomóc twórców jakąś dolą ze swojego konta bankowego.
Porzućmy jednak hangar i płatności – w końcu nie to jest najważniejsze, a zdecydowanie mniej ważne od modelu rozgrywki i płynącej z niego frajdy. Od razu zaznaczę, że czułem pewien zawód w związku z dostępnymi trybami zabawy sieciowej, a właściwie ze względu na to, że jest tylko jeden. Niestety twórcy przewidzieli wyłącznie opcję bitew drużynowych, polegających – jak łatwo się domyślić – na całkowitym unicestwieniu ekipy przeciwnika. Szkoda, że ma opcji polegających na przejmowaniu lub bronieniu jakiś instalacji naziemnych, ewentualnie eskortowaniu samolotów itd. Jest szansa, że w przyszłości coś takiego się pojawi, ale na chwilę obecną jest bardzo ubogo.
Sama rozgrywka to czysta zręcznościówka, ze szczyptą realizmu, ale naprawdę bardzo malutką. Wprawdzie w opcjach sterowania widać, że samodzielnie możemy dopasować różne zachowania maszyny do licznych przycisków, ale finalnie liczy się tylko kilka podstawowych klawiszy. Przede wszystkim więc, aeroplany rozpędzają się samodzielnie – my nie wpływamy na ich prędkość. Możemy jedynie na kilkanaście sekund ją zwiększyć, wciskając klawisz „turbo”, ewentualnie trochę jej wytracić klapami aerodynamicznymi. Manewry wykonujemy zaś przy pomocy myszy, wskazując nią kierunek lotu. Poza tym, mamy kilka guzików odpowiedzialnych za strzał (różnymi broniami), kilka do oznaczania celów i obracania kamerą, ale to dosłownie wszystko – nie sposób się pogubić. W takiej konwencji gry jest to, wg mnie, spora zaleta – w końcu World of Warplanes nie miało być symulacją, wcale więc nie chciałbym absorbować się arkanami sterowania. Liczy się rozwałka i tyle. Nie trzeba zbytnio dbać o to, jak powietrze wpływa na samolot.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler