Jak co roku, produkcje sportowe otrzymują kolejne części swoich serii. Podbicia numerka doczekała się także jedna z najlepszych, można rzec najlepsza seria managerów piłkarskich Football Manager. Patrząc na screeny można dojść do wniosku, że główną zmianą jest zastąpienie w tytule „13” przez liczbę „14”. W rzeczywistości zmian jest trochę więcej. Niestety słowo „trochę” jest tutaj trafnym określeniem.
„Złotej jedenastki się nie zmienia” mawiał, świętej pamięci, Kazimierz Górski. Z podobnego założenia wyszła ekipa Sports Interactive, bowiem zmiany w Football Manager 2014, w stosunku do zeszłorocznej edycji, są jedynie kosmetyczne. I to dosłownie kosmetyczne. Wprowadzono sporo poprawek usprawniających grę, jednak są to drobne, zauważalne jedynie przez pasjonatów serii, zmiany, które minimalnie wpływają na rozgrywkę. Największe modyfikacje dotyczą interfejsu. Jest on o wiele czytelniejszy, niż w poprzednich częściach, co jest wielkim plusem. Poprzedniczki FM14 niejednego gracza odrzuciły bowiem swoim topornym menu i przechodzeniem między zakładkami. Do tego przebudowano (również na plus) niektóre strony. W tej edycji poruszanie się po poszczególnych opcjach jest istotnie uproszczone i bardziej intuicyjne. I to by było w sumie na tyle, jeżeli chodzi o znaczące zmiany.
Gra, podobnie, jak przed rokiem, oferuje nam 3 tryby zabawy (w zasadzie 6, bo każdy z tej trójki dostępny jest zarówno dla pojedynczego gracza, jak do rozgrywek wieloosobowych). Mamy zatem zwykłą karierę, Football Manager Classic (uproszczony tryb) oraz wyzwania. Najciekawszy jest ten główny, czyli kariera managera. To w nim po raz kolejny otrzymujemy szeroki wachlarz formacji, taktyk i zagrań, od których zależą wyniki naszej drużyny. Oczywiście tutaj zalecam pamiętać, że dopasowujemy ustawienia do posiadanych zawodników, nie odwrotnie. Jeśli o tym zapomnicie, Wasza przygoda na ławce trenerskiej zakończy się bardzo szybko. W klubie z dużymi ambicjami stanie się to po jakichś 4 miesiącach. Nie pytajcie skąd wiem.
Do tego trzeba też pamiętać o odpowiedniej motywacji naszych podopiecznych, gdyż w FM przoduje piękna idea „11 gwiazd na boisku przegra, gdy przeciw nim wystawimy drużynę”. Zgrany i zmotywowany skład to połowa sukcesu. Albo i więcej. Miałem jedną z najlepszych możliwych 11-tek z najlepszym managerem na czele, a mimo to, póki ich znaczek motywacji nie świecił się co najmniej na zielono, nie wypełniali moich założeń taktycznych. Gdy udało mi się do nich trafić, wtedy wpadła seria wygranych meczów, a gablotka się wypełniała. Przy okazji warto też wspomnieć o dobrym rozwiązaniu kwestii transferów młodych talentów. Wcześniej juniora z potencjałem na gwiazdę światowego formatu, o ile nie piłkarską legendę, można było ściągnąć do klubu wręcz za grosze. Tutaj wycena takiego zawodnika wciąż jest niewysoka, jednak kluby nie oddadzą swojej perełki tak chętne i często wołają sobie kwoty kilkunastokrotnie większe od rynkowej wartości. Jest to według mnie ruch na plus.
Pisząc, że tryb kariery jest „najciekawszy” nie umniejszam też wyzwaniom, gdzie czekają nas takie zadania, jak chociażby wyciągnięcie na prostą klubu z ogromnym długiem, uratowanie teamu przed spadkiem, wskrzeszenie upadłej legendy, czy stworzenie klubu hegemona. O ile to ostatnie zawsze mamy na celu, to jednak mało kto chyba tak sam z siebie obejmuje średniaka z europejskiego zaplecza (pomijając naszą ligę), czy beniaminka z większej ligi, gdzie karty rozdają europejskie potęgi. Nie jest to co prawda łatwe, sama nazwa „wyzwanie” na to wskazuje, ale coby dużo nie pisać, FM14 nie jest dla graczy niedzielnych.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler