Dirian @ 03.09.2013, 17:18
Chwalmy Słońce!
Adam "Dirian" Weber
Wśród innych pomocników znajdziemy szpiegów i championów. Ci pierwsi spełniają się w roli zwiadowców, ale ponadto potrafią dokonać sabotażu na ziemi wroga czy nawet zamordować któregoś z generałów, stojących na czele armii. Obecność championów wpływa natomiast dodatnio na statystyki wojska, w okolicach którego służą, a do tego, są oni w stanie wykrywać wrogich szpiegów. Warto więc rozsądnie korzystać z usług wymienionych specjalistów.
Tryb sieciowy:Pozwala na rozegranie kampanii online oraz starć w rozmaitych trybach z innymi graczami. Można pograć także przez sieć LAN.
W kwestii mapy zmieniła się jeszcze jedna rzecz – rekrutacja armii. Na czele każdego oddziału stoi generał, którym poruszamy się po terenie. Armia musi mieć swojego dowódcę, więc gdy tylko wyczuwamy potrzebę stworzenia kolejnego legionu, trzeba przebrać wśród kilku ofert z dostępnymi oficerami. Wspominałem o rekrutacji, przebiegającej na nieco innych, niż do tej pory zasadach. Po nowe jednostki nie trzeba wracać do miasta, lecz wystarczy znajdować się w zasięgu danej prowincji, by szybko i sprawnie uzupełnić szeregi. Nowi rekruci, po określonym czasie, sami dołączą do stacjonującego gdzieś w Italii oddziału. Podobnie zresztą wygląda uzupełnianie szeregów po krwawej bitwie – wraz z przemijającymi turami stan legionu automatycznie uzupełni się o nowych śmiałków.Kwintesencją Total War od zawsze były przedstawione w ogromnej skali bitwy. Nie inaczej jest w przypadku Rome II. Starcia dwóch armii, szczególnie w dalszych etapach rozgrywki, gdy obie strony dysponują kilkutysięcznymi i różnorodnymi oddziałami, wywołują niesamowite wrażenie, a jednostek na ekranie jest tyle, że momentami ciężko się połapać. Niejednokrotnie zdarzało mi się wcisnąć podczas walki pauzę, pozwalającą złapać nieco tchu i wydać kolejnym legionom nowe rozkazy – ciężko na bieżąco kontrolować wydarzenia w przypadkach, gdy bitwa trwa jednocześnie w kilku miejscach. Dodajmy do tego jeszcze nowość w postaci desantujących się z pokładów statków żołnierzy, których można bardzo sprawnie wykorzystać przy obronie/ataku miasta, flankując przeciwników lub też zachodząc ich potajemnie od tyłu. Świetna sprawa.
Creative Assembly obiecało wprowadzenie do starć emocji. Żołnierze mieli odskakiwać przed lecącymi w ich stronę pociskami, zwracać uwagę na śmierć stojącego w szeregu kolegi. Szczerze mówiąc, w tym całym wojennym zamieszaniu ciężko dopatrzyć się takich smaczków, choć niewątpliwie widok automatycznie unoszonych w górę tarcz, gdy niebo przysłaniają setki posłanych przez wrogów strzał, a następnie jęki i krzyki po ich upadku, potrafi wzbudzić w graczu choćby cień współczucia dla wirtualnych wojowników. Gdy już jesteśmy przy emocjach, nie można zapomnieć o morale, mającym niebagatelny wpływ na przebieg bitwy. W momencie, kiedy spadnie ono poniżej określonego poziomu, a nasz oddział zostanie zdziesiątkowany, wojacy rzucą miecze i zaczną szukać drogi ucieczki. W krytycznej chwili zadziałać należy autorytetem generała, który powinien zmotywować podkomendnych do dalszej walki. Oczywiście należy mieć na uwadze, że wyszkoleni legioniści, dobrze wyposażeni i odbierający regularny żołd, mają zdecydowanie mniej chęci do opuszczenia pola walki, niż odziani w skórzane łachmany najemnicy z północy.
Wraz z kolejnymi zwycięstwami w kampaniach wojennych każdy oddział, składający się w dany legion, awansuje na wyższe poziomy doświadczenia. Niesie to ze sobą wzrost m.in. morale, ale też rozszerzenie umiejętności bojowych, w efekcie czego doświadczeni weterani są skuteczniejsi w boju od młodszych kolegów. Awansować może także generał i wcześniej wspomniani pomocnicy. Dzięki specjalnym umiejętnościom, dającym pasywne bonusy, działają oni jeszcze skuteczniej, niż do tej pory. Fajnym ficzerem jest też opcja personalizacji oddziałów - nadamy im logo sztandaru czy nawet nazwę.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler