Magrunner: Dark Pulse (PC)

ObserwujMam (10)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Magrunner: Dark Pulse (PC) - recenzja gry


@ 03.07.2013, 14:39
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Muszę Wam się z czegoś zwierzyć: kocham Portala za dwie rzeczy. Pierwsza: to fantastyczna gra.

Muszę Wam się z czegoś zwierzyć: kocham Portala za dwie rzeczy. Pierwsza: to fantastyczna gra. Druga: wyborny argument do wyszydzenia każdego ignoranta przeświadczonego, że gry są złe i kompletnie bezwartościowe, a produkcje, gdzie bohater trzyma coś w ręce z pewnością kręcą się wokół brutalnego mordowania niewinnych ludzi czy równie nieprawdziwych wielorybów (i kto tu jest chory, co?). Kopciuszkowate dzieło Valve okazało się czarnym koniem paczki The Orange Box, przecierając szlak dla pełnowymiarowych gier logicznych, zbudowanych na fundamentach typowego FPS-a. Od chwili jego debiutu myśleliśmy nie tylko portalami, ale też grawitacją, potem abstrakcyjnie, a teraz, za sprawą Magrunner: Dark Pulse, nastała epoka magnetyzmu.



Podstawy rozgrywki są banalne jak powód zmiany obywatelstwa przez Obeliksa: specjalna rękawica głównego bohatera pozwala ładować obiekty w taki sposób, że albo wzajemnie się przyciągają (jednokolorowe ładunki), albo odpychają (różnokolorowe). I… to w zasadzie tyle. Brzmi trywialnie, ale dzięki kostkom, platformom, wyrzutniom i późniejszemu upgrade’owi daje to szeroki mariaż wyzwań od najprostszych po całkiem trudne, wymagające sporego kombinowania. Oczywiście rozgrywkę zaserwowano w stylu iście portalowym, czyli każde zadanie to ściśle wydzielona część świata gry. Inspiracje hitem Valve są tak dosłowne (np. znikająca przy wyjściu kostka absolutnie nie-towarzysząca, swoją drogą bez żadnego wyjaśnienia), że nawet loadingi oddzielające poszczególne segmenty wydają się być dziwnie znajome. Jednoznaczne skojarzenia budzi także sterylny wygląd miejscówek, przy czym tutejsze komory testowe wyglancowano na błysk, przynajmniej te inaugurujące zabawę, gdyż potem stylistyka zmienia się diametralnie w wyniku fabularnego trzęsienia ziemi. Przy historyjce z Magrunnera motyw zwichrowanego rdzenia osobowości, poruszającego się na szynach i słynnych $60 wypłacanych przez Aperture Science ochotnikom za możliwość pokrojenia ich na kawałki oraz ponownego złożenia, to po prostu bardzo realny scenariusz.

Magrunner: Dark Pulse (PC)

Autorzy na potrzeby gatunkowego zaklasyfikowania Magrunnera stworzyli pojęcie „cthulpunk”. Tak, wzrok Was nie myli, są tu więcej niż oczywiste nawiązania do Wielkich Przedwiecznych, stworzonych w wyobraźni Lovecrafta. Ojcowie scenariusza połączyli świat przyszłości, w którym pewna korporacja wynalazła przełomową technologię, mogącą posłużyć do podboju kosmosu przez homo sapiens. Tytułowy „magrunner” to ochotnik do „przetestowania” owej nowej technologii w sposób umowny, polegający na rozwiązywaniu przestrzennych zagadek. Firma rozpisała w tym celu wielki konkurs i wyłoniła garstkę najlepszych, a wśród nich Daxa Worda, protagonistę – młodego, obiecującego chłopaka bez wsparcia korporacji i profesjonalnych trenerów, za to o ogromnym potencjale. W czasie „testowania” wyjdzie na jaw, o co tak naprawdę chodzi, a Dax popędzi na ratunek kilku postaciom tak irytującym, nieprzekonującym i kiepsko zagranym, że ich zguba to zaiste nagroda. Patrząc przez pryzmat wciskanego odbiorcy kitu, jakoby układanie kostek i sterowanie platformami miało wysłać nasz gatunek tam, gdzie nie dotarł jeszcze nikt, dołożenie do tego ryboludzi to jedynie następny krok do absolutnego fiksum-dyrdum.


Screeny z Magrunner: Dark Pulse (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?