Element4l (PC)

ObserwujMam (3)Gram (0)Ukończone (1)Kupię (0)

Element4l (PC) - recenzja gry


@ 09.06.2013, 13:31
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Tocząca się kula stanowiła temat przewodni wielu gier obecnej, ale i wcześniejszych, generacji. Było to domeną przede wszystkim urządzeń mobilnych – vide starsze Nokie i ich genialna, wbudowana gra, gdzie do zwycięstwa na danej planszy konieczne było zebranie wszystkich punkcików rozsianych na niej.

Tocząca się kula stanowiła temat przewodni wielu gier obecnej, ale i wcześniejszych, generacji. Było to domeną przede wszystkim urządzeń mobilnych – vide starsze Nokie i ich genialna, wbudowana gra, gdzie do zwycięstwa na danej planszy konieczne było zebranie wszystkich punkcików rozsianych na niej. Szkoda, że nie mam pojęcia, jak ona się nazywała. Tak czy siak, Element4l bardzo mocno nawiązuje do wszystkich produkcji z jakimikolwiek kulkami w roli głównej. Od odbijania jej w hardkorowo starym Pongu, poprzez turlanie, topienie, a kończąc na zbieraniu punktów poprzez utrzymywanie jej na ekranie za pomocą magicznego patyka, przesuwającego się u dołu wyświetlacza. Zabawy z tym wynalazkiem Sumerów nie było końca. I dobrze, bo motyw można męczyć w nieskończoność!



Element4l od I-lllusions to – krótko mówiąc – najciekawsze pomysły, które zebrano i opublikowano z naszywką „gry niezależnej”. Trudno, żeby na coś takiego poszedł któryś z wielkich, branżowych molochów. Niemniej nie zabrakło tutaj tego, co skutecznie utrudnia czerpanie prawdziwej, satysfakcjonującej zabawy. Tak, tymi przekleństwami są monotonia oraz frustracja – mimo to, wyłącznie momentami doskwierały tak bardzo, że chciałem definitywnie zakończyć przyjaźń z tym tytułem.

O ile ta pierwsza, powiedzmy cecha, jest niejako wymuszona, gdyż sztuką jest zrobić grę logiczno-zręcznościowo-platformową, gdzie przez kilka godzin robimy ciągle coś innego, o tyle druga to „sukces” projektantów, odpowiedzialnych za levele. Moim zdaniem, nieco przesadzili z trudnością na poszczególnych poziomach, przez co te pierwsze – służące za samouczek, a także kilka początkowych etapów z normalnego gameplayu – są banalnie proste, by za chwilę nie wiedzieć jak ruszyć się z miejsca na samym starcie. To tylko przypadłość kilku plansz i to nie na wszystkich ich odcinkach, także nie odrzucajcie dzieła na samym początku. Element4l trzeba dać szansę i obiecuję Wam, że to się opłaci.

W grze wcielamy się, jeśli mogę tak to określić, w kulkę. Nie byle jaką. Jej unikatowość polega na funkcji przemiany w cztery żywioły: powietrze, ogień, ziemię i lód. Dynamiczną zmianę z jednego w drugi (a niejednokrotnie trzy lub cztery w dosłownie ułamku sekundy) wymusza ukształtowanie terenu. Na naszej drodze stają ścieżki oblane lawą, czy też kwasem, co by utrudnić przeszukiwanie lokacji, które są od góry do dołu wypakowane znajdźkami odblokowującymi bonusy.

Element4l (PC)

Te miejsca, które zablokowała ognista materia, z łatwością możemy wykorzystać do własnych celów, bardzo szybko przekształcając się w lodową odmianę – dzięki temu kontakt z płynem wulkanicznym owocuje roztopieniem się bohatera, a przez to otrzymaniem właściwości charakterystycznych dla cieczy. Wtenczas bardzo sprytnie przeciskamy się przez wąskie szpary oraz szczeliny. Ale, ale...

Żeby nie było za łatwo, deweloperzy pokombinowali i ograniczyli szybkość naszych ruchów. W praktyce wygląda to dosyć ciekawie, jednak to właśnie ten aspekt skutecznie sprawia, że chwilami szczerze i siarczyście obrzucam producentów sporą ilością bluzgów. Niestety, takie jest życie – kiedy tworzy się coś, co wymaga sprawnych palców, doskonałej koordynacji oko-ręka, a także cierpliwości, trzeba przygotować się na najgorsze. Kończąc tylko rozpoczętą myśl dopowiem, że wokół postaci da się dojrzeć półprzezroczysty okrąg. To właśnie on symbolizuje stopień napełnienia się energii, tudzież many. Ona zaś sprawia, że możemy wykonać momentalny przeskok do innej z form.


Screeny z Element4l (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosRomeus   @   15:23, 10.06.2013
W podsumowaniu recenzji (za którą jako fan "indyków" dziękuję), w punkcie "Dźwięk" zamiast "megalomana" powinno być raczej "melomana". :-)
0 kudosMaterdea   @   14:37, 11.06.2013
Pełna racja, dzięki za cynk. Uśmiech