Trials Evolution: Gold Edition (PC)

ObserwujMam (7)Gram (0)Ukończone (2)Kupię (1)

Trials Evolution: Gold Edition (PC) - recenzja gry


@ 21.04.2013, 14:10
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Drogi pamiętniczku, ostatnio ciągle dostaję w kość. A najgorsze jest to, że nie w jedną, a po trochu we wszystkie 206.

Drogi pamiętniczku, ostatnio ciągle dostaję w kość. A najgorsze jest to, że nie w jedną, a po trochu we wszystkie 206. Jazda na motorze ewidentnie mi nie służy. Teraz mam ochotę wywrzeć swój gniew na każdym człowieku zachwalającym jednoślady. „Nie ma to jak wiatr we włosach”, mówili. „Tylko w ten sposób odczujesz prędkość”, mówili. „A gdy wyrwiesz maszynę na jedno koło to tak, jakbyś właśnie ujeździł dzikiego mustanga”. Mój był chyba najbardziej krnąbrnym w swoim rodzaju, bo właśnie leżę przygnieciony jego stalowym cielskiem. Który to już raz? 258., o ile dobrze liczę. Całe szczęście, że przed komputerem nie spotka mnie nic gorszego od wykręcenia palców. Oprócz własnej lekkomyślności część winy muszę przypisać studiu RedLynx Ltd, które niedawno udostępniło pecetowcom hit XBLA – Trials Evolution w wersji Gold Edition.



Port tego arcade’owego killera świadczy o 2 rzeczach. Primo – blaszakowcom wystarczy cierpliwość, by dostać niemal każdą niezależną perełkę (Limbo, Stacking, Fez…). Secundo – wszystko kiedyś wróci do swojego domu, nawet jeśli wcześniej bite 10 lat spędzi błąkając się po świecie. Trzeba bowiem wiedzieć, że konwersja nie jest zdradą konsolowców – Trials po prostu… trafiło do domu. Seria narodziła się w formie prostej flaszówki, potem wyewoluowała do pełnoprawnej odsłony na komputery osobiste - Trials 2 Second Edition, wciąż możliwej do kupienia na stronie autorów oraz Steamie. Mimo to prawdziwy sukces RedLynx osiągnęło dopiero na Xbox Live Arcade: najpierw za pomocą Trials HD, a następnie Trials Evolution. Gracze konsolowi pokochali bezkompromisowy poziom trudności oraz kapitalny gameplay, czystą esencję tytułów zręcznościowych.

Trials Evolution: Gold Edition (PC)

Stali bywalcy Miasta Gier z pewnością kojarzą, o co chodzi w serii i znają afekt do niej jednego z redaktorów (tak, o Tobie mówię, zvar!), ale dla formalności przypominam: to gry stricte arcade’owe, w których, sterując warczącym jednośladem, pokonujemy coraz wymyślniejsze, dwuwymiarowe trasy, na wzór kultowej Elastomanii. Osiągnięcie linii mety przed rywalami schodzi na dalszy plan (ma rację bytu głównie w multi), zaś ścinanie zakrętów od razu wyrzućcie ze słownika, bowiem esencja rozgrywki to korzystanie z praw fizyki i takie manipulowanie postawą motocyklisty, by sprostać wszystkim przeszkodom nie tyle w najkrótszym czasie, co przy najmniejszej ilości wypadków. Te są nieuniknione, zwłaszcza przy pierwszym kontakcie z nowym torem. W tym miejscu należą się twórcom wielkie brawa za świetne wyważenie poziomów trudności, podzielonych na licencje, odblokowujące kolejne maszyny i wyzwania, jak w rajskim Burnoucie. Beginner, zgodnie z nazwą, to zbiór samograjów do bezstresowego zaliczenia na złoty medal, easy też nie nastręcza problemów, lecz medium zwiastuje już nadejście złego, które w pełni objawia swój majestat na hardzie, zaś tory extreme przeznaczono dla ludzi w równym stopniu uzdolnionych, co cierpliwych, lubiących czasem dostać pejczem w rzyć. Inaczej: wyobraźcie sobie, że możecie 50 razy powtórzyć checkpointy i zdobyć srebrny medal. Niższe skille praktycznie wykluczają pomyłki, zatem chyba nie wymaga to dodatkowego komentarza.

Trials Evolution: Gold Edition (PC)

Plan minimum (brązowe medale) jest w zasięgu każdego - wystarczy ukończyć trasy bądź wziąć udział w nietypowych konkurencjach, lecz takie lenistwo szybko się zemści, gdyż odblokowanie kolejnych licencji wymaga posiadania konkretnej ilości odznaczeń (złoto liczy się potrójnie, srebro podwójnie). Walcząc o dostęp do torów ekstremalnych fundujecie sobie bilet do piekła, arcade’owego Mordoru, gdzie uzyskanie odpowiedniej precyzji zmusza do wielokrotnych powtórzeń, by wykuć na blachę manewry w konkretnych fragmentach, w rezultacie zaliczając całość bez skuchy, za to przy akompaniamencie serca walącego jak młot. Gdyby zachodnia cywilizacja jeszcze nie wygrzebała się z systemu klasowego , tylko go przepoczwarzyła na jakąś gamingową formę, elitarni wymiatacze zaliczający bezbłędnie skrajnie niemożliwe plansze mieliby typowego, współczesnego gracza za kogoś w rodzaju pucybuta. Co więcej, Trials do samego końca pozostaje bardzo, bardzo konsekwentne w swej filozofii – dobre wyniki przynoszą zysk, lecz za pieniążki kupimy wyłącznie kosmetyczne dodatki w stylu przemalowania motocykla bądź odjechanych ciuszków dla awatara (np. kombinezonu antyterrorysty). Nie sposób jednak poprawić osiągów maszynek czy ich prowadzenia – te parametry są na stałe przypisane do konkretnego modelu spośród kilku dostępnych, odblokowywanych razem z kolejnymi licencjami.

Trials Evolution: Gold Edition (PC)

Rządzi nimi prosta zasada: im trudniejszy w opanowaniu pojazd, tym bardziej zaawansowane manewry da się na nim wykonać (choć bez cyrkowych sztuczek), co staje się koniecznością na późniejszych trasach. Autentyczny koszmar to ostatnia, niepozorna motorynka – nawet po lekkim muśnięciu gazu natychmiast wyrywa ją na tylne koło, toteż wymaga sporo treningu, zanim pozwoli nabijać konto złotem. Obowiązek ciułania medali z lepszych kruszców sprawia, że Trials pochłonie co najmniej kilkanaście godzin, ponieważ wersja Gold Edition kumuluje w sobie nie tylko zawartość Trials Evolution, lecz również Trials HD! To oznacza mnóstwo tras do zaliczenia, poczynając od klasycznych torów imponujących zróżnicowaniem oraz dopracowaniem – są etapy dzienne, nocne, ze skróconym cyklem dobowym, osadzone w różnych sceneriach, zarówno w ciasnych magazynach, jak i na otwartych przestrzeniach, wypełnionych interaktywnymi elementami, np. windami, zapadniami, a nawet ramionami flipperów! Znalazło się także miejsce dla kilku tematycznych, nawiązujących do gier czy wydarzeń historycznych – co powiecie na mapę żywcem wyrwaną z Limbo (z zachowaną tamtejszą fizyką!) albo… plażę Omaha z czasów II wojny światowej? Trochę ubolewam, że właśnie tych ostatnich jest stosunkowo mało, bo przydałby się choć jeden turniej przeczołgujący gracza przez różne znane mu dzieła. W zamian otrzymujemy w zasadzie nieskończone źródełko kolejnych atrakcji dzięki wbudowanemu edytorowi oraz osadzonej bezpośrednio w grze przeglądarce twórczości innych fanów łamania kości wirtualnemu motocykliście. Trasy zawierają krótki opis, tagi sugerujące zawartość, określony przez autora poziom trudności oraz notę, którą sami również możemy wystawiać. Nowe tory pobierają się błyskawicznie i bezproblemowo, by jeszcze szybciej udowodnić, jak perfidna i chora bywa ludzka wyobraźnia, tworząca prawdziwe ścieżki zdrowia, takie zmotoryzowane wersje okrucieństw z Super Meat Boya.


Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosFox46   @   14:48, 21.04.2013
- Niemal wymusza zakup pada od X360.

Tu się zgadzam w 100% jakoś nie wyobrażam sobie grania w tą grę na klawiaturze, wtedy poziom trudności podskakuję o 50%
0 kudosguy_fawkes   @   14:52, 21.04.2013
Fox, tu nie chodzi o samo sterowanie, tylko o podejście do klawiatury. Skoro na niej gram, to dlaczego mam widzieć kontrolki od pada? I dlaczego działa tylko ten oryginalny? To trochę niesmaczne.

W związku z tym grałem właśnie na klawiaturze. Łatwo nie było, ale dałem radę. Uśmiech
0 kudosLoczek3545   @   21:28, 21.04.2013
Ja również gram na klawie i tak strasznie nie jest Dumny . Zgadzam się w 100% z recenzją, giera wciąga i daje masę frajdySzczęśliwy.
0 kudoszvarownik   @   10:14, 23.04.2013
Hardkory jesteście grając na klawie w Trialsy. Szacun! Uśmiech
0 kudosFox46   @   15:45, 23.04.2013
Cytat: guy_fawkes
Skoro na niej gram, to dlaczego mam widzieć kontrolki od pada? I dlaczego działa tylko ten oryginalny? To trochę niesmaczne.


Bo jest to bezpośredni port z konsoli Szczęśliwy
Dodaj Odpowiedź