Antichamber (PC)

ObserwujMam (4)Gram (1)Ukończone (3)Kupię (1)

Antichamber (PC) - recenzja gry


@ 07.02.2013, 14:36
Krzysztof "guy_fawkes" Kokoszczyk

Od dłuższego czasu gry starają się być czymś więcej, niż tylko dostawcami rozrywki na kilka godzin. Developerzy eksperymentują z formą, dotykają ważkich tematów i niejednokrotnie powołują do życia twory z pogranicza dziedzin, którym często bliżej do sztuki, niż zalegających na sklepowych półkach tytułów naszpikowanych akcją.

Od dłuższego czasu gry starają się być czymś więcej, niż tylko dostawcami rozrywki na kilka godzin. Developerzy eksperymentują z formą, dotykają ważkich tematów i niejednokrotnie powołują do życia twory z pogranicza dziedzin, którym często bliżej do sztuki, niż zalegających na sklepowych półkach tytułów naszpikowanych akcją. Szlak dla ruchu indie przetarł Jonathan Blow swoim Braidem i choć od tamtego momentu upłynęły blisko 4 lata wydaje mi się, że jego następca pojawił się dopiero teraz. Panie i Panowie - oto Antichamber.



Braid wyróżniały dwa przymioty: zagadki lasujące mózg oraz przesłanie. Identyczne cechy posiada dzieło Alexandra Bruce’a. Z tego co zauważyłem, screenshoty oraz fragmenty rozgrywki w wielu ludziach wzbudziły mocne skojarzenia z Portalem i nie ma co się dziwić – postać wyposażona w dziwaczną broń przemierza sterylne korytarze, rozwiązując łamigłówki, mówi sama za siebie. Generalnie na tym analogie się kończą, a prawdę mówiąc, produkcja Valve to relaksator przy Antichamber. Również atmosfera prezentuje się diametralnie inaczej – GlaDOS, a potem Wheatley sprawiali, iż pomimo niepokoju gracz co rusz podnosił kąciki ust, zaś w sequelu zwyczajnie pękał ze śmiechu. Nie liczcie na coś podobnego - ten indyk ma Wam coś istotniejszego do przekazania i nie jest to bynajmniej $60 za pokrojenie na kawałki i ponowne złożenie do kupy.

Antichamber (PC)

Antichamber to gra w równej mierze psychologiczna, co logiczna. Już pierwszy kontakt mówi o niej bardzo wiele – po obejrzeniu znaczka UE 3 (indyka stworzono w UDK) od razu trafiamy do pierwszej komory. Na jej ścianach rozmieszczono niezbędne informacje – klawiszologię (wraz z ustawieniami audio/video), mapę odwiedzonych pomieszczeń oraz zbiór odnalezionych wskazówek/mądrości życiowych. Ów specyficzny pokój to także rodzaj huba, do którego można wrócić w dowolnym momencie, bądź teleportować się zeń do innego miejsca. Autor mierzył w jak najgłębszą immersję gracza ze światem przedstawionym, toteż zrezygnował z klasycznego menu, stąd nawet opuszczanie tego mocno psychodelicznego zbitka pikseli rozwiązano niestandardowo, nieco metaforycznie poprzez wduszenie ESC na kilka sekund. Co więcej, ani przez moment nie usłyszycie ludzkiego głosu – wrażenie wyobcowania jest zatem totalne, dodatkowo pogłębione oprawą graficzną – specyficzną, niemal laboratoryjną, opartą na kilku kolorach, głównie bieli. Z jednej strony, automatycznie wystawia to Bruce’a na ostrzał – w końcu przy teksturach się nie napracował, ale z drugiej, design zasługuje na same pochwały. Urzeka prostotą, a jednocześnie artyzmem – równie dobrze można by drukować screenshoty i wieszać na ścianach jako dzieła sztuki nowoczesnej. Widoczkom dotrzymuje kroku udźwiękowienie – z głośników leniwie sączy się ambient, zaś multum szczególnych zakątków czy zjawisk wzbogacono o odgłosy natury, w tym deszczu i ptaków.

Antichamber (PC)

Główny koncept stojący za rozgrywką to zostawienie gracza samego z jego postępowaniem i reakcjami na przeróżne sytuacje. Z grubsza rzecz biorąc, gameplay jest metaforą ogólnych prawd wypisanych na ścianach, które spotykamy podczas gry. Weźmy np. sentencję o rozwiązywaniu problemu bez pośpiechu, po namyśle, co zilustrowano mostem – jeśli wejdziemy na niego od razu zniknie, a my spadniemy – trzeba więc odczekać chwilę i dopiero wtedy przejść na drugą stronę. Innym razem dostrzegamy wiadomość na suficie: „Nie patrz w dół”. Growe przyzwyczajenia natychmiast podpowiadają, żeby jednak to zrobić – tymczasem wystarczy mieć nieco pokory, by trafić do kolejnej komory, w przeciwnym wypadku podłoga zniknie i bezimienny protagonista runie w dół. Autor chciał w ten sposób przekazać, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła (swobodne tłumaczenie angielskiego przysłowia o kocie, gdyż Antichamber nie posiada polskiej wersji językowej). Na tę modłę skonstruowano praktycznie całą grę. To taka Sztuka Wojny elektronicznej rozrywki – zbiór powszechnienie znanych mądrości. W odróżnieniu od Braida wykorzystano ich całe mnóstwo, zaś wiele z nich dotyczy przyzwyczajeń graczy.


Screeny z Antichamber (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   14:45, 07.02.2013
Ta gra powinna być zakazana Szczęśliwy
0 kudoszvarownik   @   18:32, 07.02.2013
Wygląda obłędnie, szkoda, że nie na mojego kompa Dumny
0 kudosSZYMEZ   @   20:19, 07.02.2013
Jak to można zdobyć ? Jest na steam ?
0 kudosguy_fawkes   @   21:04, 07.02.2013
Oj tam. Kupuj to, a nie jakieś Crackdowny. Dumny
0 kudosSZYMEZ   @   10:03, 08.02.2013
19 Euro to sporawo jak na "ciekawostkę". Poczekam aż stanieje.
0 kudosguy_fawkes   @   12:04, 08.02.2013
"Poważniejsze" indyki z reguły tyle właśnie kosztują. Oczywiście dla Polaka to dość wygórowana cena, ale to już nie wina Steama, że nasz kraj znajduje się na skraju prawdziwej cywilizacji. ;)
Dodaj Odpowiedź