Materdea @ 29.01.2013, 10:17
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Wydawanie gier w epizodach jest całkiem dobrym sposobem na pobudzenie wyobraźni graczy. Mimo to konieczne jest przestrzeganie pewnych warunków.
Wydawanie gier w epizodach jest całkiem dobrym sposobem na pobudzenie wyobraźni graczy. Mimo to konieczne jest przestrzeganie pewnych warunków. Po pierwsze: cliffhanger. Im dramatyczniejszy koniec odcinka, tym lepiej. Po drugie: ciągłe dopracowywanie elementów, które niespecjalnie trybiły w poprzedniej części. Po trzecie: utrzymywanie apetytu konsumentów. W przypadku Cognition, dzieła Phoenix Online Studio, spełnione są wszystkie czynniki aby fani (i nie tylko) czekali na kolejne rozdziały historii i poszukiwali z wypiekami na twarzy seryjnego mordercy.
Muszę przyznać, że sztuka udała się deweloperom niemal perfekcyjnie. Niemal, bowiem było kilka elementów niewspółgrających z pozostałymi. Gryzą się przede wszystkim dwuwymiarowe, ręcznie malowane tła z modelami postaci w pełnym 3D, które dodatkowo mają nałożony na siebie cel-shadingowy filtr, a więc wyglądają niczym żywcem wyciągnięte z komiksu. Taki zabieg zamiast pomóc, popsuł całą szatę i w efekcie końcowym jesteśmy raczeni – przepraszam za kolokwializm – kupą. To chyba największy minus Cognition jako całości (wątpię, czy twórcy coś zmienią/zmienili w tej materii). Primo: pupy nie urywają zarówno tła jak i postacie i daleko im do – choćby – genialnej Syberii, secundo: pojawiały się bugi z nimi w roli głównej. Z pozoru nienaruszalna, przykręcona do podłoża sofa może w pewnym momencie dojść do wniosku, że tutaj nie pasuje i ot tak sobie zniknąć. Albo pozwolić, by człowiek przez nią swobodnie przeszedł. Do tego kiepskawa animacja, zacinająca się i „myśląca” przez kilkanaście sekund, co należy zrobić po wskazaniu polecenia kursorem.
Na szczęście im dalej w las, tym więcej drzew – i to lepszej jakości! W grze wcielamy się w postać Erici Reed, agentki bostońskiego oddziału FBI. Poznajemy ją w dosyć ekstremalnych okolicznościach, bowiem zaraz po rozpoczęciu zabawy lądujemy przed bramą lokalnego cmentarza w samym środku wiru wydarzeń. Nie wiemy co się stało, ani dlaczego tam trafiliśmy. Wszyscy krzyczą, wokół zamieszanie, a my musimy odnaleźć się w tym całym galimatiasie. Co ciekawe, ambaras wywołał fakt, iż Erica depcze po piętach przestępcy, którego sprawę prowadzi od jakiegoś czasu. Niestety, okazuje się, że jego aktualną ofiarą jest brat zawziętej policjantki, Scott. Zanim dostaniemy się do kryjówki brutalnego żartownisia (widać mocną inspirację sylwetką Jigsawa), chciał nie chciał, musimy przejść krótki samouczek. Doskonale wpleciony w gameplay tutorial jest jednym z lepszych, jakie widziałem do tej pory. Meritum zabawy to zaś specjalna umiejętność Panny Erici – dar widzenia przeszłości danych przedmiotów. W późniejszych etapach dochodzą także inne rodzaje tej mocy, ale nie chcę Wam za wiele zdradzić, bo historia jest naprawdę przednia.
Po dość drastycznie zakończonej scenie wśród nagrobków przenosimy się 3 lata do przodu. Nadchodzi czas zamknięcia tej skomplikowanej sprawy, lecz bohaterka nie może się z tym faktem pogodzić. Aplauz na stojąco należy się twórcom za doskonale nakreśloną główną postać! Erica emocjonalnie podchodzi do wielu spraw, a w połączeniu z jej nieustępliwością doskonale sprawdza się w roli twardego gliny. Myślę, że najbardziej adekwatnym stwierdzeniem byłoby nazwanie jest „babą z jajami”, z całym szacunkiem, oczywiście. Szkoda, że deweloperzy tak nie postarali się w przypadku drugoplanowych charakterów. W dużej mierze są to typowe średniaczki, 1 do 1 przeniesione z filmów kryminalnych klasy B. Mamy więc otyłego, rozwiedzionego partnera, który nade wszystko kocha pączki, sztywną niczym denat pani patolog czy niemożliwie ostrą szefową, ganiącą za wszystko i wszystkich.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler