Jak już wspomniałem, Hotline Miami to tytuł niezwykle krwawy i brutalny. I nie żartowałem. Posoka leje się hektolitrami, nierzadko raczeni jesteśmy też widokiem flaków wypadających ze zlikwidowanych zbirów. Brutalność ta jest dość mocno przerysowana i ma się wrażenie, że jest zbędna, ale w tym tkwi cały urok. Nie możemy w żaden sposób uciec od otaczającego nas bestialstwa, które sami zresztą powodujemy. To nie jest ten sam rodzaj okrucieństwa jak ze wspomnianego Manhunta, gdzie się nim bawiliśmy. Tu jest on po prostu nieodzownym elementem estetyki, często bardzo bolesnym elementem. Szokujące są same przedstawienia egzekucji, a gdy po raz pierwszy zobaczyłem, że jeden z unieszkodliwionych przeze mnie przeciwników w agonii zaczął żałośnie czołgać się po pomieszczeniu, widok ten autentycznie mną wstrząsnął.
Właśnie estetyka to słowo-klucz, którego nie da się uniknąć przy okazji opisywania tej produkcji. Pierwsza, rzecz jasna, rzuca się w oczy grafika. Brzydka, rozpikselizowana, pełna gryzących się, jaskrawych barw i okropnie szpetnych wizerunków postaci. Wręcz turpistyczna, ale przy okazji hipnotyzująca i idealnie pasująca do klimatu. A klimat ten jest mocno nietuzinkowy jak na grę komputerową. Wprawdzie są to te same wesołe lata 80. co w GTA: Vice City (konkretnie rok 1989), jednak atmosfera jest znacznie bardziej niepokojąca, mocno psychodeliczna, brzydziej mówiąc – przećpana.
Pełna niedopowiedzeń i absurdów fabuła wcale nie pomaga się od tego zdystansować. wszakże nie wiemy, kto wykonuje wspomniane wcześniej telefony i jaka jest motywacja naszego bohatera, by wykonywać otrzymywane zlecenia. Niektóre sekwencje wyglądają jak sen paranoika, bądź wręcz nim zwyczajnie są. Dochodzi w końcu do momentu, gdy nie wiadomo, co jest rzeczywistością, a co tylko narkotycznym majakiem. Scenariusz jest tak skonstruowany, że nie odpowiada na wszystkie pytania, które sam nam zadaje (zresztą niektóre postaci zadają pytania graczowi, jak np.: "czy lubisz krzywdzić innych ludzi?"; warto się nad nimi chwilę zastanowić). I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że ostatecznie odpowiedzi na niektóre pytania, które uzyskujemy pod koniec gry, są... mało satysfakcjonujące. Nie chcę ujawniać szczegółów i psuć komuś zabawy, ale nie takiego finału oczekiwałem i osobiście poczułem się nieco oszukany. Pomijając już sam fakt, że do zakończenia dotarłem dosyć szybko i grę można było jeszcze rozszerzyć o kilka etapów. Na szczęście twórcy już o tym pomyśleli. Jako że tytuł dobrze się sprzedaje, zapowiedzieli niezwykle rozbudowany dodatek, który będzie równie długi co podstawowa wersja i przedstawi nam historię ukazaną z perspektywy wielu bohaterów. Niewykluczone także, że otrzymamy edytor poziomów.
Na osobny akapit zasługuje z pewnością muzyka, która jest absolutnie FANTASTYCZNA. Szczerze powiedziawszy, to chyba pierwsza produkcja od czasu Deus Ex: Human Revolution, która tak mnie oczarowała swoją ścieżką dźwiękową. Koncept wydawał się szalony, lecz efekt końcowy jest genialny. Za muzykę do Hotline Miami odpowiadają tacy artyści jak m.in. Sun Araw, Coconuts, |M|O|O|N| czy Scattle. Ilu artystów, tyle stylów muzycznych – od synth popu, przez ambient, noise rock, aż po psychodeliczny pop. Wszystkie utwory bez wyjątku to prawdziwe perełki i sprawdzają się znakomicie. Zarówno jako uzupełnienie narkotycznego klimatu gry, jak i kontrast dla wywoływanej przez nas rzezi.
I pomyśleć, że tytuł stworzony przez dwóch ludzi w Game Makerze potrafił wywołać takie poruszenie i do tego stopnia zachwycić fanów gier oraz recenzentów z całego świata, że średnia ocen na Metacritic wynosi aż 86%. Jednak zapewniam was, że ta gra zdecydowanie jest tego warta. W swojej klasie praktycznie brak jej konkurencji i nie ma wątpliwości, że to jedna z najważniejszych produkcji tego roku.
Dobra |
Grafika: Niebanalna. Niepokojąca. Bardzo krwawa. |
Genialny |
Dźwięk: Już sama fantastyczna ścieżka dźwiękowa zachęca do gry. |
Genialna |
Grywalność: Gra jest dość trudna i szybka, a śmierć to często kwestia sekundy. Nie wyłączysz jej jednak aż do skończenia rozdziału. I następnego. I tak dalej. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Psychodeliczny miks pierwszego GTA i Manhunta? Ja to kupuję! Szkoda tylko nieco zepsutego potencjału fabularnego. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Ze względu na efekty graficzne towarzyszące brutalnym egzekucjom, sprawiają one wrażenie niezwykle soczystych i korzystanie praktycznie z każdej broni daje mnóstwo satysfakcji. |
Słowo na koniec: Gra pojawiła się praktycznie znikąd. Ale to wcale nie oznacza, że należy patrzeć na nią z ukosa. To wciągająca i niesztampowa produkcja, która szczególnie może się spodobać fanom nurtu turpistycznego w sztuce. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler