Większość dzisiejszych produkcji „triple-A” to pompatyczne, pełne dostojności opowieści, gdzie musimy odzyskać utracony honor (Dishonored), walczyć o istnienie Ziemi i ludzkości (Mass Effect 3) czy ścigać groźnych terrorystów (Call of Duty: Modern Warfare 3). Naturalnie, nie wszystkie tytuły takie są – najjaśniejszy przykład odejścia od powyższego schematu stanowi seria Saint’s Row, z trzecią częścią na czele. Ale oprócz Świętych z 3. Ulicy mamy również Indyki, które tworzone często w pojedynkę i z minimalnym nakładem finansowym, ale nieograniczone wymogami wydawcy i całej branży, okazują się świetną odskocznią od codziennych trudów życia. Retro City Rampage studia VBlank Entertainment to właśnie taka gra – niecodzienna, pełna humory, nawiązań, aluzji. Czysta parodia… wszystkiego!
Wcielamy się w rolę Gracza. Trafia on do skalanego złem miasta Theftropolis i najmuje się na usługi najgorzej zorganizowanej grupy przestępczej, którą kiedykolwiek widziała matka Ziemia. Raz za razem przyjmujemy kolejne zadania, mało logiczne, ale cholernie fajne i wciągające. Nie ma w nich głębszego sensu, takowego też nie należy się doszukiwać na siłę, bo w którym miejscu się on znajduje, jeśli musimy śledzić na piechotę człowieka o pseudonimie Biffman, w międzyczasie odwiedzając automaty z kawą i napój ten kupując, uzyskując w ten sposób specjalną energię pozwalającą na bardzo szybki bieg? No właśnie.
W trakcie rozgrywki oglądamy nie tylko misje (jest ich aż 62 i to całkiem rozbudowanych, w których głównie chodzi o strzelanie, acz nie zawsze) stylizowane, a przy okazji wyśmiewające, wiele dzisiejszych gier wideo, ale także mnóstwo pop-kulturowych dzieł m.in. Powrót do przyszłości, Wojownicze Żółwie Ninja czy Drużynę A. Cała produkcja wygląda jak żywcem wyjęta z czasów 8-bitowych gier. Wiąże się z tym ciekawa historia: Brian Provinciano, autor, jako pierwszy koncept zaplanował sobie przeniesienie ulubionego >b>GTA 3 na konsolę SNES – a było to w 2002 roku! Na przestrzeni lat projekt ewoluował i finalnie powstało "to". Niezależny twór drwiący z mnóstwa rzeczy i nie baczący na powszechne konwenanse.
Tak czy inaczej, clou zabawy to nieskrępowana wolność. Kiedy znudzi się nam rozgrywanie kolejnych misji fabularnych, możemy szybciutko przenieść się do menu i wybrać tryb o nazwie „Free Roaming Mode”. Tam czeka na nas jeszcze większa swoboda działania – nie jesteśmy ograniczeni żadnymi barierami, dowolnie hasamy po świecie i rozwalamy wszystko, co napatoczy nam się po drodze. Co prawda broń w tym rodzaju zabawy jest dostępna, aczkolwiek tylko jeśli odblokowaliśmy ją, lub zdobyliśmy w innych okolicznościach w Story Mode. Nie zmienia to faktu, że czego byśmy nie odwiedzili, to i tak rozrywka (zarazem rozwałka) jest przednia. Zwłaszcza, jeśli dostaniemy do dyspozycji simsopodobną otoczkę w postaci salonu tatuażu, fryzjera etc. – a takie usługi Retro City Rampage oferuje.
Do tego zwariowanego pakietu dorzucić trzeba także zadania poboczne oraz wyzwania. Stanowią świetną formę przerywnika, bowiem wymagają nienagannej zręczności i sporo cierpliwości. O ile sub-questy można ukończyć za pierwszym razem, to już Challenges wymagają kilku podejść. Szczególnie te w późniejszym etapie gry, co niezmiernie cieszy w dobie powszechnego upraszczania gier.
Oprawa graficzna stworzona została na modłę dwóch pierwszych części Grand Theft Auto. Wszechobecna pixeloza i widok z lotu ptaka to charakterystyczne elementy dzieła VBlank Entertainment, aczkolwiek dźwięk stoi na nie niższym poziomie. Wsiadając do jakiegokolwiek pojazdu program raczy nas kilkoma stacjami radiowymi, które może i nie puszczają znanych kawałków z gatunku pop, ale są całkiem przyzwoite. Naturalnie nie nastawiajcie się na utwory np. Gagi, lecz urokliwe brzdęknięcia przypominające te z lat 80. zostały fenomenalnie wykonane!
Retro City Rampage przeżyło wiele, by ukazać się na rynku. Po 10 latach prac nad produkcją, udało się stworzyć fantastycznego sandboksa z kamerą umieszczoną w locie ptaka. Pierwsze GTA 2012 roku? Jak najbardziej!
Świetna |
Grafika: Wszędobylskie pixele nadają niesamowitego charakteru. Jak najbardziej na plus! |
Świetny |
Dźwięk: Rewelacyjny! Pląsy i brzdęknięcia idealnie układają się w kompozycje, które potem nie chcą się wydostać z głowy i nucimy je na każdym kroku. |
Świetna |
Grywalność: Podobnie jak to ma miejsce w każdym kolejnym GTA - świetna! |
Świetne |
Pomysł i założenia: Nic nowego, ale tak dawno niewidzianego, że 8 w pełni zasłużone. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Możemy rzucać drobnymi przedmiotami, rozwalać elementy otoczenia - jest OK. |
Słowo na koniec: Pierwsze Grand Theft Auto przeniesione do dzisiejszych czasów - bardzo przyjemna produkcja! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler