Dość istotnym elementem rozgrywki, z zamierzenia, miała być możliwość współpracy z maksymalnie trzema kompanami Jimmiego. Należy tu zaznaczyć, że – ponownie, w zamysłach – mieli oni wykonywać nasze proste rozkazy, tj. ukrywać się za wskazanymi osłonami, atakować oznaczonego adwersarza (wygląda to mniej więcej tak, jak w serii Mass Effect – choć oczywiście mam na myśli tylko koncepcję, a nie wykonanie). Jak wyszło? Dosłownie tragicznie. Nasi kompani nie są w stanie wykonać praktycznie ŻADNEGO polecenia, bezustannie gubią się na planszy i absolutnie wcale nie pomagają w walce. A gdy już łaskawie otworzą ogień – pociski trafiają dokładnie we wszystko, tylko nie w nazistów. Ba: mówiąc wszystko, nie wyłączam także naszej skromnej osoby – kumple mają bowiem w zwyczaju strzelać prosto w okolice naszych pleców. Chwała za takich przyjaciół!
SI, ogólnie rzecz biorąc, to kompletnym nieporozumienie, nie tylko w przypadku naszych towarzyszów, ale także przeciwników. Nie stanowią oni dla nas praktycznie żadnego wyzwania, a biegają niczym bezmyślne marionetki, notorycznie rzucając się pod ogień karabinu. Nie są również w stanie sklecić żadnej racjonalnej akcji, ani w jakiś nadzwyczajny sposób zagrozić istnieniu Jimmyego i jego skrzydłowych. Wygląda to absurdalnie słabo i jeszcze bardziej obniża wartość Uprsing 44.
DMD nie przygotowało zbyt wielu misji do ukończenia, a napisy końcowe Uprising 44 zobaczycie nawet w przeciągu czterech godzin. Nie przygotowano też nadzwyczajnej różnorodności w przebiegu misji, ale w tej materii Silent Shadows jest akurat zgodne ze standardami współczesnych produkcji. Będziemy walczyć na ulicach zniszczonej Warszawy, przedzierać się przez kanały, czasem podłożymy jakieś bomby, innym razem unikniemy wykrycia przez wrogów, umkniemy też poukrywanym snajperów. Pewna różnorodność faktycznie występuje, ale niestety w żaden sposób nie zmienia to nudnego i nieprzystępnego oblicza produkcji.
Złóżcie teraz to wszystko do kupy: słabiutka grafika, sztampowa i przestarzała akcja, koszmarna SI towarzyszy i przeciwników, liczne błędy. Nie wygląda to zbyt dobrze. I faktycznie – kolejne eliminowanie Niemców nie przysparza praktycznie żadnej frajdy, a może budzić jedynie zażenowanie i frustrację. Ale uwaga: to jeszcze nie wszystko, co zgotowali nam twórcy. Jeśli bowiem dokładniej śledziliście informacje o powstawaniu Silent Shadows mogliście zauważyć, że produkt DMD miał dodatkowo zawierać garstkę elementów charakterystycznych dla gier RTS. Cóż – twórcy faktycznie nie kłamali, więc przyjrzyjmy się z bliska trybowi strategicznemu.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler