zvarownik @ 15.07.2012, 10:58
Kamil "zvarownik" Zwijacz
McPixel to polska produkcja stworzona przez studio Sos, albo i nie, bo to jednoosobowa grupa w postaci Sosa Sosnowskiego. Tak czy siak, gość za 9,99 $ sprzedaje swój głupkowaty produkt, jeżeli chcecie go wyrwać taniej, to musicie namalować obrazek, lub nagrać filmik.
McPixel to polska produkcja stworzona przez studio Sos, albo i nie, bo to jednoosobowa grupa w postaci Sosa Sosnowskiego. Tak czy siak, gość za 9,99 $ sprzedaje swój głupkowaty produkt, jeżeli chcecie go wyrwać taniej, to musicie namalować obrazek, lub nagrać filmik. Promocja równie durna, jak i sama szpila, ale nie zmienia to faktu, że przez półtorej godziny kilka razy musiałem zmieniać boksery, dobrze, że zwieracze mam jeszcze w formie.
Nie ma odgórnie ustalonej historii, jest za to tytułowy bohater, który co chwilę znajduje się w sytuacji, w której musi uratować kogoś/coś/siebie, a to rozbrajając bombę, a to powstrzymując spadającą windę, itd.. Zazwyczaj chodzi o ładunki wybuchowe, ale mniejsza z tym, ważne, że na wykonanie zadania mamy tylko 20 sekund, jeżeli w tym czasie nie uda się rozwiązać zagadki, to wybuchamy i… przechodzimy do kolejnego układu. Mamy 4 etapy, w każdym 3 rozdziały, a w nich 6 leveli. Szybkie obliczenia na palcach dają 18 poziomów na etap, co łącznie zamyka się w liczbie 72 poziomów, plus etapy dodatkowe. Rzecz jasna będą dodatki, można grać w nieskończonym trybie, a jeżeli uda się zaliczyć trzy układy pod rząd, to otrzymujemy dostęp do jakiegoś bonusu, w którym trzeba wybierać. Nie mam zielonego pojęcia jaka jest nagroda, bo dotarłem tam tylko 3 razy i za każdym wybierałem złą opcję, a może to była dobra tylko nie zajarzyłem żartu? Nieważne, liczy się to, że produkcja zapewnia niecałe 2 godziny zabawy za pierwszym podejście, później leci się z pamięci, poprawia wyniki i wszystko trwa jeszcze krócej. Jest to bardzo poważny zarzut, ponieważ gierka wciąga niemiłosiernie, jest tak absurdalna, pokręcona i poryta, że siedziałem przy kompie jak zahipnotyzowany, co chwilę wybuchając śmiechem. Oplułem ekran, oplułem żonę, oplułem dywan, sam siebie oplułem. Boję się o nadchodzą wersję na smartfony, bo pewnie dostanę po pysku za plucie po ludziach w miejscach publicznych.
Wracając do rzeczy, jest to zwykła przygodówka typu point & click, z tym, że goni nas czas. Na ekranie mamy jakąś scenkę, np. szpital, w którym jest pielęgniarka, jakieś przedmioty i pacjent leżący na łóżeczku z wielkim brzuchem. Trzeba odszukać dynamit czy inną petardę, bywa, że do jednego układu wraca się kilka razy, ale to nie męczy, bo levele przeskakują jeden po drugim, omijając już te zaliczone. Fajny system przez który nie ma się wrażenia powtarzalności. Zresztą tutaj cały czas chce się zobaczyć kolejne poziomy i kolejne chore pomysły Sosa. Miejscówki za każdym razem są inne, odwiedzamy więc biurowiec, samolot, most, plac budowy, statek kosmiczny, piramidy, windę i masę innych. Rozwiązania zagwozdek są zazwyczaj banalne, ale za każdym raczej strasznie zabawne, zresztą nawet złe posunięcia owocują fajnymi scenkami. Bijemy się po gębie z jaskiniowcem, bzykamy krowę, siuramy na kosmitę, kusimy żebraka jedzeniem, itd.. Nie jest to żaden wyszukany humor, to zwykłe, proste, czasami chamskie i bezprecedensowe podejście, nabijanie się z siebie samego, ze znanych osób, z wszystkich i z wszystkiego. Ani razu nie poczułem się zażenowany, obrażony czy coś w ten deseń, a uśmiałem się po pachy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler