Przechodząc do kwestii technicznych, ciężko cokolwiek poważnego zarzucić Remedy. Alan Wake wygląda bardzo ładnie, choć nie jestem w stanie powiedzieć jak duży progres poczyniono względem edycji na Xboksa 360. Zapowiadano, że gra na PC będzie jeszcze ładniejsza (to jeden z najbardziej efektownych tytułów na X-klocka), więc trzymam studio za słowo. Lasy, pagórki czy ukryte wśród wzniesień strumienie – wszystko to prezentuje się bardzo efektownie i momentami robiłem sobie chwilę przerwy by zawiesić oko nad świetnymi krajobrazami. Czasami mógłbym pomarudzić na tekstury, które czasem mogłyby być wyższej jakości, ale nie zapominajmy, że pierwowzór debiutował na konsoli Microsoftu dwa lata temu. Przy tym wszystkim optymalizacja stoi na dobrym poziomie i grając na wysokich detalach ani razu, wliczając w to najbardziej gorące momenty, mój pecet nie złapał zadyszki, nie będąc jednocześnie królem wydajności. Pochwalić można także pracę kamery i sterowanie. Ta pierwsza rzadko zawodzi, choć sytuacja lepiej wygląda, gdy gramy na pecetowych atrybutach, niż z padem w dłoni, gdzie nie mamy tak dużej dokładności przy jej obracaniu. Co ciekawe, o klasę przyjemniej operowało mi się właśnie na myszce i klawiaturze, niż na xboksowym padzie, z którym się nie gryzę i używam go do wielu innych gier.
W Alana najlepiej grać o zmroku, przy zgaszonym świetle. Dopiero wtedy można w pełni cieszyć się mrocznym klimatem całości. Łuna światła z latarki, czerwony blask flary rozświetlającej okolicę, czy nawet błysk flashbanga wybijający się ponad mrok Bright Falls, to wszystko wywołuje ogromne wrażenie na odbiorcy i daje chwilową ulgę. Momentami czułem się bowiem jakbym uczestniczył w mających miejsce na ekranie wydarzeniach, stojąc tuż za plecami Wake'a. Wrażenie to potęgowała bardzo dobra oprawa dźwiękowa. W mocniejszych momentach nutka przybierała emocjonalnego wydźwięku, w chwilach spokojnych powoli budowała wrażenie grozy i niepewności. Za to należą się fińskim programistom spore brawa, bowiem tylko nieliczne tytuły potrafią zaserwować podobne doznania.
Kolejną kwestią są dodatki, które otrzymujemy wraz z pecetowym wydaniem, a za które konsolowcy musieli zapłacić. Zwą się Pisarz (org. The Writer) i Sygnał (org. The Signal). Oferują one rozwinięcie zabawy z podstawki, wprowadzając jednocześnie kilka urozmaiceń. Rozgrywka jest w obu przypadkach przemyślana, nie brakuje akcji, nowych miejscówek i elementów zaskoczenia, a co ważne – domykają niektóre wątki, których nie rozwiązaliśmy w podstawce. Oba rozszerzenia zdecydowanie warte są uwagi i bardzo dobrze, że wchodzą w skład pakietu. Naturalnie, tak samo jak główny wątek fabularny, zostały zlokalizowane w formie napisów.
Czas na podsumowanie, a to nie będzie zaskakujące. Alan Wake jest grą pod wieloma względami wyróżniającą się spośród innych tytułów, pozycją złożoną i dopracowaną. Fabuła, jak i sama rozgrywka, trzymają w niepewności do samego końca, który niestety nie jest możliwie najlepiej zrealizowany. Dla wielu minusem będzie liniowość rozgrywki – Remedy prowadzi nas za rączkę, tunelowymi planszami, przez niemal całą historię. Dziwną rzeczą, być może pozostałością po początkowych założeniach z otwartym światem, są fragmenty gdy zasiadamy za kółkiem samochodu. Nie jest to ani fascynujące, ani jakoś szczególnie urozmaicające zabawę, choć być może twórcy chcieli wprowadzić do gry, bo ja wiem, szczyptę realizmu? Plus należy się za postać Alana, który jest bohaterem bardzo wiarygodnym i nie emanuje sztucznością, jak wiele mu podobnych person. Mimo średnio sympatycznego charakteru zdołałem go polubić i kończąc rozgrywkę czułem pewną pustkę. Coś jakby zakończył się mój ulubiony serial, choć może nie aż w takim stopniu.
Alan Wake w moim mniemaniu to produkcja bardzo dobra i tak też ją oceniam, wystawiając zasłużoną i solidną ósemkę. Mimo że gra ma na karku już dwa lata, to warto było czekać na jej pecetową edycję, gdyż nie straciła zbyt wiele uroku od momentu debiutu na Xboksie 360. Dodajmy do tego niską cenę, jaką życzy sobie za pudełko z grą polski wydawca, a daje nam to finalnie produkt, obok którego ciężko przejść bez spojrzenia w portfel i kalkulacji, czy starczy nam na powrotny bilet do domu po opuszczeniu sklepowej kasy.
Świetna |
Grafika: Piękne widoki, efektowna gra świateł i zewsząd otaczający nas mrok. |
Genialny |
Dźwięk: Dobra gra aktorska, jeszcze lepszy i trzymający w napięciu soundtrack. |
Świetna |
Grywalność: Poszczególne epizody przechodzimy za jednym tchem, chcąc jak najszybciej (a zarazem jak najpóźniej) dobrnąć do końca. Wciąga! |
Świetne |
Pomysł i założenia: Pomysłowa fabuła, sposób jej prowadzenia i system walki to główne elementy zawierające garść innowacji w dziele Remedy. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Rozwalamy płotki, włączamy światła i telewizory, czasami coś przesuniemy. Łatwo utożsamić się z Alanem, a to spory plus. |
Słowo na koniec: Bardzo dobra i oryginalna gra z garścią niedociągnięć, przez które nie jest perfekcyjna. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler