Zapowiedziany już jakiś czas temu crossover Street Fightera i Tekkena rzeczywiście mógł przemawiać do sympatyków bijatyk. W końcu Tekkena każdy od zawsze lubił (nawet jeśli grał tylko na PSX), a i w Street Fightera IV ostatnio wielu z nas miało okazję się zagrywać (choć ja nadal mam do niego ambiwalentne uczucia). Street Fighter X Tekken (dla jasności: „X” nie oznacza „10”, a „cross”), oprócz tego, że miał do uniwersum Street Fightera przenieść bohaterów znanych ze słynnej bijatyki Namco, miał także usprawnić model rozgrywki znany z czwartej odsłony SF. Nie przeczę więc, że miałem trochę obaw co do tego nowego wynalazku Capcomu, czy ostatecznie wyszło coś ciekawego, a może kolejny odgrzewany kotlet z odrobiną nowych przypraw?
Jakie jest założenie rozgrywki, nikomu mówić nie trzeba. Naprzeciwko siebie staje dwóch gości, tłucze się do upadłego i… tyle. Mamy tu właściwie dokładnie to samo, co w przypadku Street Fightera IV, ale to nic dziwnego - Street Fighter X Tekken został oparty na tym samym silniku i w kwestii wizualnej (jak i organizacyjnej) nie ma pomiędzy nimi żadnych różnic. Niemal identyczna jest również mechanika rozgrywki. Można wręcz porównać najnowsze dzieło Capcomu do czegoś w rodzaju samodzielnego „dodatku” do Street Fighter IV, tyle, że znacząco rozwijającego „podstawkę”. W istocie obydwie gry są do siebie bliźniaczo podobne, jednak, jak napisałem, cross zawiera w sobie pewne nowostki i nieznane dotąd rozwiązania.
Street Fighter X Tekken pozwala na pokierowanie całą armią nowych zawodników, znanych z serii Tekken. Fighterów mamy łącznie aż 38, po 19 z każdej ze „stron”. Przywitamy słynnego Jina, Hwoaranga, Paula, Kinga, Lawa, Yoshimitsu, Heichachiego, Nine… Dosłownie cały zestaw tych najbardziej rozpoznawalnych postaci (może oprócz Eddiego…)! Jeśli uzupełnimy to o znanych twardzieli z poprzedniego Street Fighter’a, uzyskamy naprawdę miłą ekipę do zabawy. Jest w czym przebierać!
Mając jednak w pamięci pierwowzór, nieco obawiałem się o modele walki tychże bohaterów. Herosi ze Street Fightera IV raczej nie cierpieli na nadmiar combosów/ciosów do wykonania, co w istocie odbierało przyjemność z toczonych walk i sprawiało, że nie czuliśmy się jak pełnowartościowi wojownicy. Na szczęście Capcom odrobiło lekcje i wyciągnęło wnioski. Nowi zawodnicy posiadają cała galerię różnorakich uderzeń i umiejętności do wykonania i zdecydowanie przyćmiewają swoich kolegów z Ulicznego Wojownika. Ich możliwości bitewne są też, nie dość, że o wiele większe, to świetnie przeniesione z Tekkena i idealnie dopasowane do realiów produkcji. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o solidne rozwinięcie starszych zawodników. Trochę bledną przy swoich nowych kolegach i nadal są nieco wybrakowani.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler