Przechodząc do modeli rozgrywek, również muszę odrobinę ponarzekać. Wszak przez gro pojedynków mamy do czynienia z najzwyklejszymi przejazdami od punktu A do punktu B. Przydałoby się coś więcej. Chętnie zobaczyłbym jakąś eliminację, tudzież wariację capture the flag w trybie wieloosobowym. No naprawdę można było wymyślić coś więcej. Sytuacji nie poprawia nawet model wyzwań, w których mamy za zadanie realizować jakieś tam ewolucje powietrzne. Spodziewałem się, że będzie tego odrobinę więcej, tym bardziej, że rozgrywka sama w sobie jest diabelnie wciągająca. Mimo to, po pewnym czasie, z braku zróżnicowania, zaczyna wiać nudą. Wówczas nail’d staje się grą „z doskoku”. Zasiadamy do niej na godzinę/dwie, odchodzimy na kilka dni i proces powtarzamy do momentu uzyskania całkowitej satysfakcji.
Na koniec pozostało jeszcze słów kilka o Multi, a także oprawie audio-wizualnej. Zabawa wieloosobowa to w znacznej mierze kopia tego, co dostępne jest w trybie kariery dla jednego gracza. Z tą różnicą, że nie ścigamy się z przeciwnikiem kontrolowanym przez komputer, a z innymi graczami, rozrzuconymi po całym świecie. W kwestii kody sieciowego, nie mam żadnych ale. Niestety problemem są pustki na serwerach, bo tak po prawdzie, ciężko znaleźć osoby chętne do zabawy. Być może w niedługim czasie ulegnie to poprawie, wszak gra dopiero premierę miała, ale natenczas jest kiepsko.
Biorąc pod młotek oprawę audio-wizualną, nie można oprzeć się wrażeniu, że niektóre elementy krajobrazu gdzieś już były. A no tak… Call of Juarez, ale nie powinno to nikogo dziwić, wszak nail’d śmiga na autorskim silniku graficznym firmy Techland, napędzającym również inne produkcje studia, między innymi słynne historie z dzikiego zachodu. Pewne podobieństwa nie stanowią jednakowoż problemu. Oprawa graficzna szpili trzyma dobry poziom, będąc jednocześnie charakterystyczną. Dźwięki również są OK, a muzyka pogrywająca w tle to prawdziwa poezja. Mocne rockowe i metalowe riffy wypełniają powietrze dookoła gracza, wyostrzając jego zmysły i poprawiając krążenie. Od czasu Brutal Legend, w żadnej innej grze muzyka nie była tak dobra.
Nail’d na pewno nie jest tak rozbudowane, jak Need for Speed; głębią nie dorównuje Gran Turismo; a efekciarstwem nie dogania Pure. Mimo to, czysta, niczym nieskrępowana ścigałka Techlandu potrafi się podobać. Dla takich gier warto wydać te kilkadziesiąt złociszy, tym bardziej, że zabawa jest pierwszych lotów i nie trzeba szczególnie wysilać szarych komórek, by poczuć satysfakcję. Ogólnie rzecz biorąc, polecam!
Dobra |
Grafika: Silnik Chrome Engine sprawuje się w porządku. Maszyny są szczegółowe, a tory zróżnicowane. Przydałyby się natomiast odrobinę lepsze tekstury i mniej napaćkane kolorów. |
Genialny |
Dźwięk: Efekty specjalne to dzisiejszy standard, za to dobór muzyki - iście mistrzowski! |
Dobra |
Grywalność: Jako tytuł z doskoku, nail'd sprawdza się wyśmienicie. W przypadku dłuższych posiedzeń zaczyna się nudzić. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Niczego nowego Techland nie wymyślił, niemniej jednak to, co nam oferują to staroszkolna ścigałka, a w tej roli nail'd sprawdza się naprawdę dobrze. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Zręcznościowy model jazdy, efektowne wypadki, tryb multi - standard ścigałkowego świata. |
Słowo na koniec: Nie powiem, myślałem, że gra będzie bardziej rozbudowana, ale pomimo minimalistycznego podejścia warto zagrać! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler