Klasyczne platformówki są gatunkiem właściwie już archaicznym, ale nadal znajdziemy grupy tworzące gry komputerowe właśnie w takiej formule. I jak się okazuje, te - wydawać by się mogło – przedpotopowe koncepcje nadal są rozwijane i dobrze odbierane, czego dowodem jest choćby wydane w zeszłym roku Trine. Opisywany tutaj Shank wprawdzie jest produkcją o zgoła innym charakterze niż Trine i na pewno nie należy do dzieł aż tak udanych, ale zdecydowanie jest tworem wartym wzmianki.
Klimat produkcji nawiązuje do meksykańskich filmów akcji, w związku z czym mimowolnie cisną się na język takie porównania jak El Mariachi czy Desperado. Głównym bohaterem jest tytułowy Shank – wojak, któremu czarne charaktery porwały wybrankę serca, a jemu samemu sprawiły przy tym niezły łomot, z którego, swoją drogą, ledwo uszedł z życiem. Rzecz jasna chłopina nie zamierza puścić tego płazem i planuje ukatrupić wszystkich zamieszanych w ten niecny czyn, a przy tym – co oczywiste - odbić swoją kobietę. My zaczniemy zabawę właśnie w momencie rozpoczęcia owej wendetty. Ogół wprawdzie nie wiąże się ze zbyt ambitnym scenariuszem, ale na pewno klimatycznym i zaopatrzonym w odpowiednie zwroty akcji. Nie jest więc źle.
W kwestii wizualnej, Shank został ustylizowany na typowy dla amerykanów komiks. Wprawdzie nigdy nie byłem sympatykiem tego rodzaju „kreski”, ale akurat ta tutejsza wzbudziła we mnie zupełnie pozytywne odczucia. Mamy do czynienia z naprawdę ładnym 2D, które robi dobre wrażenie zarówno w przerywnikach filmowych, jak i podczas samej rozgrywki. Wszelkie plansze i postacie wyrysowano z należytą starannością, a dopełnieniem całokształtu jest bardzo płynna oraz dynamiczna animacja. Warto przy tym wspomnieć, że Shank to produkcja o względnie dużej dozie brutalności, w związku z czym całkowicie normalnym zjawiskiem będą hektolitry tryskającej po ekranie krwi, latające kończyny, głowy, etc. Mnie oczywiście taka ilość posoki jak najbardziej bawi (…) ale – wspominam o tym na wypadek, gdyby Wam taki stan rzeczy nie do końca mógł odpowiadać.
Tutejsza rozgrywka jest zasadniczo typowa dla platformówek, ale znajdziemy w niej także garstkę nieco bardziej zaawansowanych rozwiązań. Standardowo, nasz bohater przemieszcza się głównie „w prawo”, czasem skacze po jakiś platformach, wspina się po ścianach, zjeżdża po pochylniach, etc, etc… Do tego, eliminuje setki adwersarzy stających na jego drodze, a raz na jakiś czas zmierzy się z nieco silniejszym od nich (ale bez przesady) bossem. Ważniejsza jest jednak „metoda” ich eliminacji, a tych Shank ma naprawdę sporo (jak na tego typu produkcję). Może bowiem – co zresztą było do przewidzenia – posłużyć się kilkoma giwerami do eksterminacji swoich wrogów.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler