Na główny wątek fabularny gry składa się wiele rozbudowany zadań, które nie ograniczają się tylko do biegania z punktu A do punktu B i przenoszenia różnych gratów, tudzież tłuczenia określonej liczby przeciwników. Tego typu questy co prawda wciąż istnieją, a w pozostałych mamy przeważnie tylko jedną właściwą ścieżkę prowadzącą do zwycięstwa, niemniej jednak nie jest tak tragicznie, jak można było oczekiwać po wersji demonstracyjnej. Powiedziałbym nawet, że po około 8 godzinach grania robi się ciekawie i z niecierpliwością wyczekiwałem kolejnych strzępków istotnych informacji, z których zbudowana jest główna historia. Zadania poboczne to natomiast całkowity brak finezji. Są nudne, schematyczne i nie oferują niczego ciekawego. A szkoda, bo dzięki nim deweloperzy lubią przedstawiać różne mini-opowieści, dopełniające tła rozgrywki. Jeśli chodzi o długość zabawy, to każdy, niezależnie od zaawansowania powinien się zmieścić w około 23-25 godzinach.
Tworząc Gothic 4, Spellbound miał w zamyśle przygotowanie czegoś, co przyciągnie do siebie jak największą liczbę graczy. Seria Gothic była mało popularna w USA. Arcania miała to poprawić, zmieniając kolorystykę świata oraz oferując kilka ułatwień. Wśród nich znajdujemy między innymi specjalne markery określające nasze kolejne miejsca docelowe, dokładniej opisane questy i bardziej, rzekłbym, przejrzysty świat. Ta klarowność przełożyła się jednak na to, że gra jest zbyt prosta. W zasadzie ciężko jest kiedykolwiek utknąć i nie wiedzieć co zrobić dalej. Nie czuć tego dreszczyku emocji podczas wchodzenia do gęstego lasu czy mrocznej jaskini. Część klimatu w ten sposób prysła. Ale z drugiej strony, osoby, które nie należą do grupy hardkorowych fanów RPG powinny czuć się znacznie lepiej. Łagodniej wkroczą do świata gry i będą wręcz zachęcane by zwiedzać, eksplorować i eksperymentować. Szkoda tylko, że tak po prawdzie, nie ma czego eksplorować i z czym eksperymentować. Warto jeszcze wspomnieć, że markery, mini-mapę i inne wspomagacze można wyłączyć.
Spellbound zdobywa też kilka punktów za oprawę audio-wizualną i optymalizację. Tym razem gra nie wywala do Windowsa dziesięć razy na godzinę. Nie ma dziwnych problemów z przeskakującym dźwiękiem, brakujących dialogów, zacinających się animacji czy zawiasów kompa. Silnik graficzny Vision Engine 7 sprawuje się wyśmienicie, jednocześnie generując bardzo miłą dla oka oprawę. Roślinność jest gęsta, pomiędzy liśćmi efektownie przenika światło, kora drzew jest oklejona mapami cieni, a podczas deszczu widzimy jak wypełniają się kałuże. Modele i animacja postaci także trzymają poziom, przy czym jeśli chodzi o same projekty napotkanych ludzi, nie ma szaleństwa. Podobnie jak to miało miejsce w podstawowym wydaniu Wiedźmina, mamy do czynienia z atakiem klonów – i to dosłownie. Nie raz kilka napotkanych postaci pod rząd dysponuje takim samym ubiorem oraz identycznymi teksturami twarzy. Przydałoby się odrobinę większe zróżnicowanie. Prezencję graficzną uzupełnia oczywiście dźwięk. W tym przypadku polskie dialogi, podobnie jak wcześniej, trzymają znacznie wyższy poziom od angielskich. Są bardzo dobrze nagrane i nadają zabawie starego, dobrego klimatu. Można nawet na chwilę zapomnieć, że mamy do czynienia z Gothiciem nowej generacji. In plus zaliczyłbym też ścieżkę dźwiękową (choć jest nieco zbyt patetyczna) oraz efekty specjalne. Technicznie, Arcania jest znacznie bardziej dopracowana niż Gothic 3. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że kolejne wydanie serii, jeśli powstanie, pójdzie do przodu w kwestii merytoryki. Przeżyłbym bowiem likwidację niektórych opcji (nauczyciele, crafting) na rzecz rozbudowania pozostałych. Stary dobry Gothic już na pewno nie powróci. Jedyną szansą by poczuć jego unikatowy klimat jest seria Risen, nad którą od kilku lat zaciekle pracuje ekipa Piranha Bytes.
Podsumowując, Arcania: Gothic 4 nie jest kontynuacją znanej i lubianej serii. To zupełnie nowa gra, której tytułem mogłoby zostać po prostu Arcania. Jowood liczył oczywiście na fanów Bezimiennego i dlatego na pudełku znajdujemy także logo Gothica. Ocena końcowa dzieła Spellbound nie jest łatwa. Osoby, które podejdą z dystansem powinny znaleźć coś dla siebie i wypełnić czas oczekiwania na Two Worlds II, Dragon Age II, Risen II czy Mass Effect 3. Natomiast gracze szukający starego, dobrego Bezia w nowej, zaawansowanej oprawie, winni skierować wzrok w stronę Risen 2. Będą sromotnie zaskoczeni i zniesmaczeni. To już nie jest ta sama gra. To raczej prosty slasher z domieszką elementów RPG i znanymi wszystkim fanom postaciami niezależnymi. Ma się to jednak nijak do reprezentowanej sagi.
Świetna |
Grafika: Silnik graficzny zastosowany przez Spellbound to narzędzie zaawansowane i nowoczesne. Dzięki niemu Arcania potrafi wyglądać imponująco. |
Świetny |
Dźwięk: Polskie dialogi jak zawsze na poziomie. Angielskie nieco gorsze. Muzyka i efekty specjalne są ok. |
Dobra |
Grywalność: Zapomnij o starym Gothicu i baw się dobrze. Jeśli nie potrafisz tego zrobić, rozegraj jeszcze jedną rundkę w Risen albo poprzedników, opracowanych przez Piranha Bytes. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Hmmm... nowości brak... większość zmian to krok wstecz. Na plus można zaliczyć większą dostępność dla całkiem nowych graczy. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Porozmawiać można z wieloma osobami. Brak systemu moralnego, bezkarne okradanie i nietykalne postaci niezależne psują imersję. |
Słowo na koniec: Tak, jak wspomniałem na początku - jeśli jesteś fanem Gothica odejmij od tej noty 1.5 punktu, a jeśli chcesz zobaczyć co oferuje Arcania, ocenę zostaw nietkniętą, bo jest szansa, że będziesz miał przyjemność z zabawy. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler