Drakensang: The River of Time (PC)

ObserwujMam (114)Gram (20)Ukończone (31)Kupię (5)

Drakensang: The River of Time (PC) - recenzja gry


@ 08.09.2010, 12:16
Wojciech "Raaistlin" Onyśków

Wydany dwa lata temu Drakensang z miejsca został okrzyknięty świetnym powrotem do korzeni RPGów. Ten oryginalny tytuł, bazujący na papierowej wersji systemu Das Schwarze Auge (czy jak wolicie – The Dark Eye), w każdym calu przypominał prawdziwe RPG, z mnóstwem możliwości rozwoju własnego bohatera i wpływania na świat - co również zauważyli dziennikarze, wystawiając grze niezgorsze noty.

Wydany dwa lata temu Drakensang z miejsca został okrzyknięty świetnym powrotem do korzeni RPGów. Ten oryginalny tytuł, bazujący na papierowej wersji systemu Das Schwarze Auge (czy jak wolicie – The Dark Eye), w każdym calu przypominał prawdziwe RPG, z mnóstwem możliwości rozwoju własnego bohatera i wpływania na świat - co również zauważyli dziennikarze, wystawiając grze niezgorsze noty. Niemieckie studio Radon Labs postanowiło wykorzystać tak świetną okazję i wydało prequel o dość intrygującym tytule - River of Time. Czy kolejna opowieść rozgrywająca się w świecie Aventurii zasługuje na uwagę graczy? Jednoznaczną odpowiedź na to pytanie znajdziecie w poniższym tekście.

Drakensang: The River of Time (PC)

Drakensang: River of Time, jak już wyżej wspomniałem, jest prequelem tytułu wydanego ponad dwa lata temu. Tak więc poznamy historię, która miała miejsce przed wydarzeniami zaprezentowanymi w Drakensangu, a konkretniej – przeniesiemy się o całe 23 lata wstecz. Były to czasy, gdy znany wszystkim krasnolud Forgrimm szczycił się niesamowitą formą, a towarzysz Ardo urzekał elokwencją oraz etykietą w dworskich posiadłościach. Słowem - lata świetności bohaterów, których poniekąd znamy z podstawki. Historia rozpoczyna się jednak nieco później – widzimy wygrzewającego się przy kominku Forgrimma, który raczy swoją opowieścią rudą osobniczkę o imieniu Gladys (fani oryginału z powodzeniem powinni rozpoznać kolejną znajomą postać). Cała gra stanowi zatem swoistą retrospekcję, co widać i czuć na każdym kroku. Ot przykładowo, gdy podczas potyczki coś pójdzie nie tak i zginiemy, przeniesiemy się ponownie do opowiadającego krasnoluda, by usłyszeć, że taki jest właśnie koniec historii, na co z oburzeniem odpowiada Gladys (w tym momencie następuje wczytanie stanu gry i „sprostowanie” opowieści). Całość rozpoczyna się przedstawieniem tajemniczego osobnika, bez którego cała wyprawa nie miałaby sensu. W tym też momencie naszym oczom ukazuje się ekran tworzenia postaci, który nie zmienił się zbytnio od premiery podstawki. Mamy zatem do wyboru przygotowane wcześniej archetypy postaci, posegregowane według przynależności rasowej. Warto zaznaczyć, iż do naszej dyspozycji oddano dwie zupełnie nowe klasy postaci – barbarzyńcę oraz geomantę. Pierwszego pana chyba zbytnio przedstawiać nie trzeba – potężne monstrum z kwadratową szczęką, rozwiązujące wszelkie spory przy użyciu siły. Geomanta należy natomiast do małych pokurczów, w Aventurii szerzej znanych jako krasnoludy. Jego umiejętności najprościej przyrównać do dzikiego druida parającego się magią przyrody, ale w razie potrzeby mocno trzaskającego zaostrzonym toporem, jak na rasowego przedstawiciela swojej nacji przystało. Po krótkim zastanowieniu i wybraniu odpowiadającej nam postaci, możemy pomajstrować przy wyglądzie naszego protegowanego. Najnowszych osiągnięć chirurgii plastycznej oczekiwać jednak nie należy – ot prosty wybór uczesania, odcienia skóry oraz ogólnej aparycji, która w przypadku płci żeńskiej, ku uciesze osobników męskich, wpływa także na wielkość… klatki piersiowej. Standard gatunkowy w wykonaniu raczej ubogim, jednak w zupełności dla gry wystarczającym, gdyż większość czasu i tak spędzamy zakuci w potężne zbroje.

Drakensang: The River of Time (PC)

Po ogólnym wstępie przystępujemy do właściwej rozgrywki, znajdując się na pokładzie statku. Jako nowicjusz mamy dotrzeć do pobliskiego miasta – Nadoret, by zakończyć wieloletni trening i stać się prawowitym poszukiwaczem przygód. To właśnie w tym momencie otrzymujemy proste zadanie, polegające na przyniesieniu opału na ognisko. Nie bójcie się jednak – tylko na początku imają się nas tak trywialne zadania, im dalej w las, tym bardziej interesująco. Przy okazji penetracji otoczenia poznajemy trójkę bohaterów – Forgrimma, Ardo oraz Cano, nie są oni jednak zbyt wylewnymi kompanami. Niedługo później jesteśmy świadkiem ataku piratów i prawdziwa rozgrywka rozpoczyna się na dobre.


Screeny z Drakensang: The River of Time (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosRavnarr   @   16:21, 05.10.2010
W jakim sensie nisza rynkowa? Czekać, to możemy tylko na Dragon Age 2, a wtedy o Drakensangu raczej wszyscy zapomną.
0 kudosLehita   @   16:49, 05.10.2010
Ale w międzyczasie . Jednak zabawa jakaś jest a są różne gusta . Czasami trzeba się samemu przekonać . Jak będzie za śmieszne pieniądze to można pograć
0 kudosRavnarr   @   16:50, 05.10.2010
Pewnie będzie, szczególnie, jeśli znowu wyląduje w dobrze znanym nam piśmie z CD w tytule.
0 kudosMarcus00   @   15:08, 23.03.2011
To teraz ja będę dobrotliwym entuzjastą i powiem, że gra nie zasługuje na wrzucenie jej do kosza i zapomnienie Uśmiech To takie trochę kpiące heroic fantasy to moim zdaniem dobra alternatywa dla na siłę mrocznych Dragon Age'ów.
0 kudosLehita   @   17:40, 23.03.2011
Dla wyjaśnienia , ja ją lubię , ale spaprali ją przez brak większego doboru drużyny Smutny Dla tego jedynkę stawiam wyżej .
0 kudosMarcus00   @   10:30, 25.03.2011
To Twoje subiektywne stwierdzenie i nie mogę go podważać, w końcu jesteśmy wolnymi ludźmi i graczami. Każdemu z nas pasują inne gry, a obie części Drakensanga niebyły takie złe.
0 kudosLehita   @   12:59, 25.03.2011
Ta gra mi podpadła tylko z jednego powodu . Dobór drużyny . W jedynce nie ma problemu z żadną postacią . Mamy łuczniczki- amazonki , magów i wojowników . W drugiej odsłonie tej gry dali tylko właściwie masę wojowników . Ratując na początku gry maga , pozbyłem się łuczniczki do końca gry , choć sprzętu nagromadziłem dla niej co niemiara . Może to tylko mój przypadek bo nie grałem drugi raz i nie sprawdziłem . Ale wychodzi na to że jeżeli zagram to tylko Mag lub Łucznik . Bo Wojowników jest sporo do wyboru . Gra tego typu to przede wszystkim umiejętny dobór drużyny . W dwójce mnie tego pozbawiono Smutny
0 kudosMarcus00   @   14:31, 26.03.2011
I to był poważny błąd twórców. A to był taki typ gry, gdzie dobrana i zróżnicowana drużyna to podstawa.
0 kudosLehita   @   14:51, 26.03.2011
Nie wiem czy dodatek który się ukazał coś zmienia . Jeżeli tak to jestem skłonny zagrać jeszcze raz , bo dodatek chodzi tylko z podstawką Smutny
0 kudosMarcus00   @   15:00, 26.03.2011
Dodatek chyba za dużo nie wnosi. Ja osobiście go sobie odpuszczę, bo coś o nim cicho, mimo, że go w sklepie widziałem.
0 kudosLehita   @   15:03, 26.03.2011
Dla tego i ja go odpuściłem i dziś dorwałem "Disciples 3 :Wskrzeszenie" Szczęśliwy Według reklamy 70 h. za 50 zł Szczęśliwy I chodzi bez podstawki , ale ma dwie DVD. Ale to nie tu o tym pisać Uśmiech
0 kudosMarcus00   @   15:05, 26.03.2011
Ja też muszę dorwać nowych Apostołów i dodatek. Będzie warto.
0 kudosLehita   @   15:08, 26.03.2011
Nie śpiesz się . Wyczytałem że gra nie jest pozbawiona błędów . No ale to nie tu o tym pisać Uśmiech
0 kudosMarcus00   @   18:13, 26.03.2011
Mamy dziwną tendencję do zbaczania z tematu Szczęśliwy
0 kudosLehita   @   18:23, 26.03.2011
Wejdź na Klanowy , to tam poplotkujemy Puszcza oko Uśmiech
Dodaj Odpowiedź