Produkcja trzeciej części Disciples przebiegała długo (bo od 2006 roku), mozolnie i z wiecznymi problemami, by w końcu pojawić się w roku 2009 na Rosyjskim rynku (wynika to z faktu, iż za tworzenie gry odpowiedzialne było studio .dat, a nie Strategy First będące pomysłodawcą dwóch pierwszy odsłon cyklu). Disciples III: Odrodzenie niestety szybko doczekało się sporej ilości krytycznych opinii od fanów, w dużej mierze związanych także z zabugowaniem i niedopracowaniem wyczekiwanej przez nich kontynuacji. Polscy nabywcy o bugi martwić się na szczęście już nie muszą, bowiem krajowa edycja została wzbogacona o wszystkie dostępne łatki skutecznie eliminujące znane niedoróbki. Zobaczmy jednak, czy załatanie dziur wystarczy, by nowe Disciples mogło zadowolić potencjalnego nabywcę…
Fabuła gry jest w zasadzie całkowicie oklepana, raczej mało intrygująca i zwyczajnie – niezbyt porywająco zaprezentowana. Ponownie przeniesiemy się do szarganej złem krainy Nevendaar, w której po raz kolejny budzą się demoniczne siły chcące nią zawładnąć. Oczywiście – Ci „dobrzy” mieszkańcy Nevendaaru nie poddadzą się bez walki i armię ciemności spróbują zatrzymać, ale sytuacja nie daje gwarancji, że będzie to zadanie proste. Nie będę jednak nadzwyczaj się nad tym rozwodził – ogólnie wiedzcie, że scenariusz nie jest w Disciples III jakąś nadmiernie dobrą stroną, ale w tego typu grze akurat nie to jest najważniejsze.
Przed rozpoczęciem zabawy będziemy zmuszeni do wybrania jednej z nacji. Tu mogą być słyszane pewne głosy zawodu, bowiem ich liczba została ograniczona w stosunku do poprzednika. Przejmiemy kontrolę „tylko” nad rasą ludzi, hordami potępionych oraz nad elfami, a na „rasy” nieumarłych i krasnoludów przyjdzie nam prawdopodobnie poczekać do wydania dodatków. Ja bym jednak szczególnie nad tym fantem nie płakał, bowiem dla każdej z nich przygotowano osobną, całkiem długą kampanię, w związku z czym – ilość dostępnych frakcji raczej nie będzie Wam przeszkadzała. Szkoda natomiast, że żadna z nich nie posiada jakiejś szczególnej, unikalnej dla siebie cechy. Tak naprawdę rozróżnia je jedynie kwestia wizualna i niezbyt duże różnice w dostępnych jednostkach, a to zdecydowanie za mało by mówić o istotnej różnorodności. Szkoda, już starsze wersje Disciples i Heroes of Might and Magic oferowały więcej w tym zakresie niż, jednak nowe, Odrodzenie.
Gdy już przystąpimy do właściwej zabawy, prawie natychmiast dostrzeżemy bardzo typowy dla serii mechanizm rozgrywki, a nawet – mocno zbliżony do piątej części HoMM. Ponownie ujrzymy charakterystyczną dla tych tytułów mapę okolicy, po której nasze armie – pod chorągwią dowódcy – będą ją w systemie turowym eksplorowały. Charakter tejże mapy jest całkowicie standardowy dla produkcji tego typu, tak więc znajdziemy na niej różne miasta (zarówno te kontrolowane przez nas, jak i naszych oponentów), całą masę charakterystycznych miejsc dających nam jakieś bonusy, sklepy z unikalnym wyposażeniem, kopalnie, źródła many, etc. Oczywiście – każda plansza funduje nam całą masę wrogo nastawionych do nas istot poumieszczanych w różnych punktach mapy. Jak wiadomo – niezbędne jest pokonanie tychże adwersarzy, jeżeli myślimy o dalszym zwiedzaniu poziomu. Co charakterystyczne – autorzy Disciples III: Odrodzenie odeszli od implementowania większej ilości surowców, koniecznych choćby do rozbudowy miast. Zajmiemy się pozyskiwaniem jedynie złota i kamienia, niezbędnych do konstruowania nowych budowli, oraz trzema rodzajami many, potrzebnych do nauki i rzucania zaklęć. O czym jeszcze warto wspomnieć, każda z tych mapek została podzielona na pomniejsze terytoria, które możemy przejąć poprzez postawienie strażnika w wyznaczonym do tego celu punkcie. Dzięki temu, przejmiemy kontrolę nad okolicznymi włościami, co pozwoli nam np. na korzystanie z tutejszej kopalni czy źródła many. Jak więc łatwo można zauważyć, poza paroma wyjątkami, koncepcja nowej odsłony Disciples jest bliźniaczo podobna do swoich poprzedników i serii HoMM.
I właśnie to całe podobieństwo do wymienianych poprzedników wzbudza we mnie pewne wątpliwości. Odrodzenie nie wnosi bowiem praktycznie niczego nowatorskiego do rozgrywki i gracz mający wcześniej styczność choćby właśnie z „Heroesami” odniesie wrażenie, że gra w niemal to samo. Ale to, czy taka koncepcja Wam się spodoba, zależy jedynie od Waszych preferencji. Jeśli po prostu nie oczekujecie jakiś szczególnych zmian i nowości, to taki stan rzeczy zupełnie Wam przeszkadzać nie będzie. Jeżeli z kolei liczycie na powiew świeżości, to Disciples III: Odrodzenie zbyt wiele go niestety nie dostarcza.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler