Oba dodatki oferują po około 10 godzin zabawy. A zatem ukończenie całego GTA: Episodes From Liberty City winno pochłonąć w przybliżeniu 20 godzin z życia gracza. Trzeba przyznać, że liczba całkiem satysfakcjonująca kiedy weźmie się pod uwagę, iż mamy do czynienia z najzwyklejszymi rozszerzeniami. Dużym plusem są także wątki fabularne, które przedstawiono ciekawie i bardzo przyjemnie przeplatają się z wydarzeniami ukazanymi w edycji podstawowej. W pakiecie znajdujemy też nowe samochody, motocykle, helikoptery oraz broń, dzięki której z jeszcze większą przyjemnością siejemy spustoszenie na ulicach miasta. Wszystko sprawuje się jak należy i prawdę mówiąc, nie dopatrzyłem się żadnych znacznych uchybień.
PeCetowe wydanie Episodes From Liberty City to także niedostępny nigdzie indziej edytor filmów. Aby nagrać jakiś klip wystarczy wcisnąć klawisz F2, a na dysku komputera zostanie zarejestrowany materiał o długości około 30 sekund, na który składa się wszystko to, co działo się przed wciśnięciem klawisza. Należy zatem pamiętać o tym fakcie. Jest to po prostu swego rodzaju replay. Kiedy posiadamy już nagrany klip, przechodzimy do edytora i z pomocą prostego zestawu narzędzi tniemy, wycinamy i przestawiamy fragmenty rozgrywki; przesuwamy kamerę, dokładamy filtry itd. Następnie nasze dzieło możemy zapisać i wgrać na łamy Rockstar Social Club, by inny gracze mogli je podziwiać. Edytor działa sprawnie i bardzo łatwo przy jego pomocy skonstruować miły dla oka materiał filmowy.
Na koniec słów kilka o optymalizacji. W zasadzie od razu po odpaleniu gry widać, że silnik graficzny o wiele skuteczniej radzi sobie z wykorzystaniem mocy komputera. Choć nie jest idealnie, optymalizacja jest o wiele lepsza. Testowałem grę na dwóch komputerach i na obu śmigała bardzo dobrze, pomimo tego, że pierwsza maszyna dysponowała jedynie GeForcem 8800 GTX i 2GB pamięci RAM. Detale były ustawione na wysokie, rozdzielczość na 720p, a gra generowała nieustannie około 35-40 klatek na sekundę. Grafika, jak na dodatki do GTA IV> przystało, prezentuje się wyśmienicie. Tekstury nie są może powalającej jakości, efekty specjalne też nie rozbrajają, ale sam rozmiar miasta oraz przywiązanie do szczegółów są imponujące. Wszystko począwszy od chodników, przez pieszych, na wieżowcach i modelach maszyn odwzorowano bardzo pieczołowicie, czyniąc rozgrywkę wiarygodną i wciągającą. Oczywiście oprawę wizualną uzupełniają równie dobre efekty dźwiękowe, profesjonalnie nagrane dialogi i potężnych rozmiarów lista utworów muzycznych, lecących w kilku dostępnych radiach.
Podsumowując, Grand Theft Auto: Episodes From Liberty City w wersji dla blaszaków jest tą samą, porządną produkcją, którą poznali wcześniej właściciele konsoli Xbox 360. Gra oferuje wiele godzin dobrej zabawy, wysokiej jakości oprawę audi-wizualną, wciągającą fabułę oraz niedostępny na konsolach edytor filmów. Na plus można też zaliczyć sterowanie, które mimo że przyjemniejsze na padzie, na klawiaturze i myszce również nie sprawia problemów. Właśnie takiej konwersji się spodziewałem.
Genialna |
Grafika: Silnik graficzny GTA IV wciąż trzyma wysoki poziom. Modele postaci są szczegółowe i płynnie animowane, samochody odwzorowane naturalnie, a Liberty City to po prostu poezja. |
Genialny |
Dźwięk: Rockstar zawsze dba o to by dźwięk w ich grach był najwyższej jakości. Nie inaczej jest tym razem. |
Świetna |
Grywalność: 20 godzin zabawy wypełnionej akcją, pościgami i strzelaniem. Czego chcieć więcej? |
Świetne |
Pomysł i założenia: Oba rozszerzenia są bardzo unikatowe i posiadają odmienny klimat. Dzięki czemu nie ma mowy o nudzie. |
Genialna |
Interakcja i fizyka: Liberty City faktycznie żyje. Musimy się ostro wysilać by zachować dobre stosunki ze znajomymi i jednocześnie pracować. Interakcja ma w grze duże znaczenie. |
Słowo na koniec: Rockstar po raz kolejny nie zawiódł. Choć ze sporym opóźnieniem, Episodes from Liberty City wreszcie trafia do czytników komputerów. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler