Jedną z większych wad pierwszej części gry była duża rutyna w wykonywaniu misji. Pamiętamy, że postęp w wątku fabularnym wiązał się z pokonywaniem różnych pomniejszych zadań: trzeba było kogoś znaleźć, podsłuchać rozmowę, czy też ubić parę kanalii… Szybko wdzierała się nuda. Na szczęście Ubisoft wyciągnął stosowne wnioski i zmodyfikował sposób prowadzenia rozgrywki na znacznie bardziej dynamiczny i przyjazny graczom. Możemy całkowicie zapomnieć o tych schematycznych poczynaniach z jedynki – dwójka gwarantuje zabawę o niebo płynniejszą, w której niemal każda wykonywana misja choćby w minimalny sposób odsłoni rąbek wątku głównego. Oczywiście nie zabrakło i zadań pobocznych – nadal będziemy mogli prowadzić z kimś wyścigi, przyjmować zlecenia zabójstw, itp.
Nie zapomniano również o zaimplementowaniu ponad 70 punktów widokowych rozmieszczonych w całej grze, dzięki którym – tak samo jak w poprzedniku – odsłonimy fragmenty mapy terenu, na którym się znajdujemy. Znajdzie się też coś dla kolekcjonerów – po lokacjach rozsiano 100 piór do zebrania, które wprawdzie jako-takiego zastosowania nie mają, ale mogą służyć jako przedłużenie rozgrywki. Ciekawe też, że wykazując się inicjatywą, możemy odkryć sporo tajemniczych malunków na ścianach, których odnajdywanie bliżej zapozna nas z intrygą panującą w świecie Assassin’s Creed 2. Fajna rzecz!
Nijak nie zmieniła się swoboda z jaką możemy kierować naszym podwładnym, a wręcz została jeszcze bardziej poszerzona. Ezio bardzo biegle wspina się po wszelkich budynkach, ze zwinnością małpy skacze między dachami, chodzi po gzymsach… w ogóle robi wszystko to, co potrafił robić już Altair – co jest zrozumiałe i co dostarcza tutaj masę frajdy. Jego zdolności zostały jednak trochę poszerzone, choćby o możliwość wykonania wyższego skoku podczas wspinaczki (czego nauczy się z biegiem gry). Ezio pojął także sztukę pływania, co oczywiście zrozumiałe biorąc pod uwagę, że akcja gry toczy się w miastach znajdujących się przy akwenach wodnych.
Trochę tylko szkoda, że walka – chociaż podrasowana – w gruncie rzeczy nie uległa szczególnym zmianom. Nadal mrowia część pojedynków to proste machanie mieczem w kierunku adwersarzy, oraz kontrowanie ich ataków. Podobnie jak w części poprzedniej, zostało to wszystko opatrzone widowiskowymi scenkami, ale niestety szybko się okaże, że starcia stają się nudne i nie stanowią dla nas praktycznie żadnego wyzwania. Ale przyjrzyjmy się mimo wszystko nowostkom…
Jedną z bardziej widocznych nowości w tej kwestii jest możliwość rozbrojenia przeciwnika i wykorzystania jego broni przeciwko niemu. Patent nawet niezły, ale na dłuższą metę – niestety nieprzydatny. Znajduje swoje zastosowanie w zasadzie tylko przy najsilniejszych żołnierzach, których ataków nie jesteśmy w stanie skontrować, a jedynie odebrać im broń i – dobić ich tymże orężem. Pozornie, czymś ciekawym może się wydawać zatruwanie ukrytego ostrza, ale i ten patent nieszczególnie w praktyce się przyda – ani to nie jest zbyt szybki sposób eksterminacji, ani szczególnie skuteczny. Trochę fajniejszy jest ukryty pistolet jaki z czasem nabędziemy, jednak jego stosowanie bywa utrudnione przez nieporęczne namierzanie. Jak więc ogólnie widać, walka nadal nie jest nadzwyczaj rewelacyjna i mam nadzieję, że przy okazji trzeciej części gry ten element stanie się w końcu znacznie ciekawszy.
Warto jeszcze wspomnieć o bardziej rozbudowanych możliwościach cichych zabójstw, których dokonamy przy użyciu ukrytego ostrza asasynów. Przede wszystkim, teraz do naszej dyspozycji oddane zostaną aż dwa takie narzędzia, dzięki czemu załatwimy naraz nawet dwóch przeciwników jednocześnie. Ezio nauczył się też ubijania strażników przechodzących obok kryjówki, w której obecnie się znajduje. Wystarczy, że poczekamy cierpliwie w stogu siana na nadejście stróża w nasze pobliże, by go zaskoczyć, zadźgać i ukryć natychmiastowo w naszej „skrytce”. Nic też nie stanie na przeszkodzie, by swoje ofiary zrzucać z gzymsów czy balkonów, jeśli tylko znajdziemy się w odpowiednim miejscu na ścianie budynku. Podobają mi się te smaczki, które faktycznie znajdują swoje zastosowanie w praktyce i nie są jedynie „barwnikami” dla produkcji. Fajna sprawa!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler