Oprócz śmierci i podatków, w życiu pewna zdaje się być jeszcze kolejna część Settlersów – gry strategicznej, ukazującej się na rynku od blisko 16 lat. Już nawet nie będę próbował zliczyć ile pudełkowych egzemplarzy ujrzało światło dzienne, ale sami za pewne doskonale wiecie – jest tego naprawdę sporo. Od jakiegoś czasu, nowe wersje owej produkcji ściśle nawiązują do bardzo lubianej, drugiej części sagi i taka też jest jej najnowsza edycja, zatytułowana Narodziny Kultur.
Przygoda ze świeżymi Settlersami w zasadzie nie odbiega od swojej pierwotnej formy. Standardowo – każdą misję rozpoczniemy jako właściciele zamku zaopatrzonego w różnorakie dobra, potrzebne do funkcjonowania małego państewka, nad jakim przejmiemy kontrolę. Jesteśmy też ściśle ograniczeni granicami, poza którymi nie możemy podjąć żadnych działań. Nasze podstawowe cele pozostają niezmienione – tereny zagospodarowujemy poprzez stawianie budowli niezbędnych do istnienia nacji. Włości zapewnią nam wydobycie niezbędnych surowców, zaopatrzą w pożywienie, broń, itp. Budynki podzielone zostały na trzy kategorie, posegregowane wedle ich wielkości i potrzebnego na budowę miejsca. Łącznie jest ich nawet spora ilość i jak to oczywiście zawsze bywało w Settlersach - ich funkcje są ze sobą ściśle powiązane. Wyprodukowanie jakiegoś dobra wymaga całego szeregu zakładów, które muszą ze sobą współpracować celem uzyskania końcowego efektu. Wszystkie zależności zostały nam przedstawione w drzewkach produkcyjnych, w związku z czym gracz może zorientować się, o co musi zadbać, jeśli chce np. rozpocząć produkcję żywności czy broni. W końcu też, będziemy zmuszeni zaopatrzyć nasze ziemie w obiekty militarne, pozwalające na rekrutację wojów, czy też poszerzanie granic. Sam proces stawiania infrastruktury jest w zasadzie taki sam, jak w pierwowzorze. Wskazujemy miejsce gdzie dana konstrukcja ma się pojawić, zapewniamy do niej dostęp poprzez wykopanie dróg i... to wszystko – nasi robotnicy sami dotrą do celu i rozpoczną budowę. Jak więc widzicie, wszystko to, co było charakterystyczne dla całej serii – jest zawarte i tutaj, w związku z czym miłośnicy Osadników poczują się jak w domu. By jednak urozmaicić nam zabawę, twórcy nieco odmienili charakter produkcji i wprowadzili garść nowości, co wyszło nawet nieźle – ale, nie jest pozbawione swoich wad.
Przede wszystkim, w stosunku do swoich poprzednich odsłon, Narodziny Kultur są produktem bardziej skomplikowanym i trudniejszym. Nie ma w tym nic a nic złego, ale – w związku z takim stanem rzeczy - przydałby się samouczek wdrażający gracza we wszystkie niuanse gry. Niestety zabrakło takowego dobrodziejstwa i dysponujemy jedynie drobnymi podpowiedziami, które nie zawsze odpowiedzą na wszystkie dręczące nas pytania. Choć nowi Settlersi nadal nie są jakąś szczególnie trudną do ogarnięcia grą, to pewne mechanizmy i zależności mogą nie wydawać się na samym początku jasne, a ich nieznajomość już od pierwszej misji może okazać się zgubna.
Po pierwsze, nieco bardziej skomplikowane zrobiły się drzewka produkcyjne. Teraz, wyprodukowanie jednego produktu wymaga czasem naprawdę sporej sieci funkcjonujących budynków, a ich postawienie nie zawsze jest czynnością prostą. Dajmy na to wypiek chleba. Wiadomo – podstawą jest gospodarstwo rolne, które wyhoduje zboże. Następnie, zostanie ono przeniesione do młyna, który przerobi je na mąkę. Ta musi trafić do piekarni, ale dodatkowo niezbędny do wypieków jest inny składnik. Konieczna jest jeszcze sól, którą wydobędziemy dzięki kopalni. Skąd tylko wiedzieć, gdzie dana kopalnia powinna powstać? Na to pytanie odpowie nam geolog – pod warunkiem, że skonstruujemy mu stosowny zakład... Takie wymogi to częsta sprawa i – chociaż całkiem podobało mi się to dodatkowe skomplikowanie gry - pojawia się drobny problem. Do wybudowania mamy dużo budynków, a miejsca na nie czasem jest po prostu mało i ciężko je rozsądnie spożytkować. Do tego, każda konstrukcja musi być połączona z naszym zamkiem drogą i jak się można domyślić – ich sieć zajmie znaczną część terenów, które z chęcią przeznaczylibyśmy na zabudowę. Można to oczywiście uznać za kolejny aspekt wymagający od nas bardziej strategicznego myślenia, ale mówiąc szczerze – trochę mnie to irytowało.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler