Bardzo szybko zauważymy, że Torchlight dosłownie przepełnione jest ogromem różnorakiego sprzętu i ekwipunku, który przyjdzie nam zbierać. Najróżniejsze młoty, miecze, topory, laski, łuki, pistolety, karabiny, standardowe elementy pancerza, biżuteria... jest tego po prostu masa! Bezustannie powynajdujemy również przedmioty magiczne i co interesujące, podzielono je na aż cztery kategorie „umagicznienia”. Na szczęście, wraz z dużą liczbą złomu jaki będziemy zobligowani podnieść, autorzy zadbali o sporo miejsca w naszym „plecaku”, w związku z czym nie będziemy zmuszeni bezustannie odwiedzać czuwających w mieście kupców.
Mimo dużej liczby podobieństw do Diablo, styl oprawy wizualnej bardzo ściśle nawiązuje do produkcji Fate. Nie zobaczymy więc mrocznego i złowrogiego świata, a raczej świat bajkowy i nieco komiksowy. I chociaż szata graficzna nie grzeszy najwyższym poziomem, to nadal jest atrakcyjna dla oczu i wygląda bardzo estetycznie. Podziemia też zdają się być wykreowane z pomysłem i pewną finezją, chociaż mógłbym im zarzucić odczuwalną tendencyjność.
Ciekawym i dobrze sprawdzającym się pomysłem, zaczerpniętym także ze wspominanego już Fate, jest wprowadzenie towarzysza dla naszego bohatera, którym będzie... kot lub pies (wyboru dokonamy na początku gry). Nie będą to jednak zwyczajne zwierzęta. Dobrze radzą sobie w boju, a jeśli nakarmić je wyłowioną z wody rybą, na określony czas zmienią się w prawdziwie groźne bestie, będące jeszcze większym postrachem dla rzeszy oponentów. W ostateczności, pupile mogą nam posłużyć jako tragarze i przejąć część naszego ekwipunku, a nawet – za naszym poleceniem – wrócić do miasta i sprzedać noszony przez siebie dobytek, celem zaoszczędzenia naszego cennego czasu.
Mimo jednak wielu ciekawych rozwiązań i całkiem wysokiego poziomu rozgrywki, Torchlight nie jest grą która przykuje nas do komputera na dłuższy okres czasu. Niestety, wśród wielu niewątpliwych zalet zabrakło mu bardziej porywistego klimatu i po paru godzinach zabawy okaże się, że produkcja przestaje nas zaskakiwać, a frajda płynąca z eliminacji kolejnych rzeszy straszydeł nie jest już tak duża. Zechcemy więc tu wracać na raczej niezbyt długie sesje, pozwalające na jakieś godzinne zrelaksowanie się. Zabrakło też opcji gry sieciowej (dopiero jest opracowywana), która jest mocą napędową większości hack’n’slashy. O ile więc póki co jest całkiem nieźle, to dopiero zrobienie z Torchlight gry MMO może bardziej zachęcić graczy do dłuższych zabaw.
Dobra |
Grafika: Widać przestarzałość i brak nowoczesnych technologii, ale duża pomysłowość oraz ciekawe kreacje i tak sprawdzają się dobrze. |
Dobry |
Dźwięk: Pan odpowiedzialny za soundtracki do Diablo stworzył po raz kolejny dobrą oprawę, ale jednak nie ma takiej rewelacji jak niegdyś. |
Dobra |
Grywalność: Rozgrywka jest na dość wysokim poziomie i sprawia przyjemność, ale z czasem odczuwalna zaczyna być monotonia. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Wykorzystano dobre, sprawdzone pomysły z Diablo i Fate, dodano garstkę nowych i zdało to swój egzamin. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Różnorako oddziałujemy na naszych oponentów, ale zabrakło większego wpływu na otoczenie. |
Słowo na koniec: Jest to gra dobra, ale jej jakość nie jest powalająca. Mimo wszystko bez wątpienia zasługuje na uwagę. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler