Raven Squad: Operation Hidden Dagger (PC)

ObserwujMam (5)Gram (4)Ukończone (2)Kupię (0)

Raven Squad: Operation Hidden Dagger (PC) - recenzja gry


@ 28.12.2009, 14:03
Wojciech "Raaistlin" Onyśków

Opowieść o garstce żołnierzy tudzież oddziale najemników pozostawionych na pastwę losu w dżungli, to temat przemielony na każdy z możliwych sposobów, czy to przez telewizję, czy też gry komputerowe. Pomimo tego, nadal jesteśmy atakowani kolejnymi produkcjami spod znaku „jednoosobowej armii”.

Opowieść o garstce żołnierzy tudzież oddziale najemników pozostawionych na pastwę losu w dżungli, to temat przemielony na każdy z możliwych sposobów, czy to przez telewizję, czy też gry komputerowe. Pomimo tego, nadal jesteśmy atakowani kolejnymi produkcjami spod znaku „jednoosobowej armii”. Co prawda, inaczej jest w przypadku Raven Squad, bo ani nie wcielamy się w super bohatera, ani też nie biegamy po wietnamskiej dżungli.

Dlaczego zatem wspomniałem o Wietnamie ( który swoją drogą automatycznie kojarzy mi się z naszym ukochanym Johnem Rambo)? Odpowiedź jest prosta – dżungla to dżungla, gdziekolwiek by się nie znajdowała. Ta konkretna, występująca w Raven Squad, stanowi tropikalne terytoria słonecznej Brazylii. Udajemy się tam przy okazji rutynowej misji, polegającej na oczyszczeniu wioseczki z miejscowych rebeliantów. Wszystko dzieje się na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia. Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż rutynowa czystka nie może przebiec według planu, tym bardziej na chwile przed Gwiazdką. Tak też się dzieje, a nasi dzielni herosi, po krótkim tutorialu, grzęzną na dobre w tej jakże egzotycznej scenerii. Cóż począć, czas po raz kolejny zbawić świat!

Raven Squad: Operation Hidden Dagger (PC)

Wbrew pozorom nie takie są założenia gry. Głównym celem przez praktycznie całą kampanię jest wydostanie się z tego piekła – nie zważając na inne aspekty. Oczywiście, aby tego dokonać, należy oczyścić kilkanaście wiosek ze złych najemników, uratować kilkadziesiąt niewinnych mieszkańców, wysadzić jeden czy dwa składy z amunicją i odegrać „hero” przed piękną panną – ale kto by się tym zbytnio przejmował. Ważne jest, że cele poszczególnych misji są znacznie zróżnicowane. Nie spodziewałbym się po sobie, iż po ukończeniu kampanii uznam, że ta była nawet ciekawa. Opowieść prowadzona jest w sposób ciągły – przerywniki pomiędzy kolejnymi misjami stanowią jedynie możliwość krótkiego odpoczynku od wszechogarniającej zadymy. Zwrotów akcji też Ci tu dostatek – może nie są one jakoś szczególnie dramatyczne, w większości przypadków można je przewidzieć, jednak po złożeniu w jedną, spójną całość, tworzą fajny efekt. Tym oto sposobem twórcy z ogranego schematu wykrzesali iskrę, od której można rozpalić większy ogień i zdaje się, że właśnie to zrobili. No dobra, być może dużą rolę odegrał tu słodki kobiecy głos, ale o nim za chwilę.

Sporo już zostało powiedziane o fabule, warto zatem poruszyć najważniejszy aspekt Raven Squad – gatunek. Opisywana produkcja to przedstawicielka typowego FPS’a przeplatanego z taktycznym RTS’em. Prawda, że mieszanka iście wybuchowa? Szczerze przyznam, że przed odpaleniem gry miałem spore obawy co do jakości produktu – na szczęście stany lękowe zniknęły jeszcze szybciej, niż się pojawiły. Choć cudów na kiju nie ma, jest całkiem przyzwoicie. Gra nie narzuca nam żadnego stylu (no, oprócz kilku momentów wytłumaczonych fabularnie) i tylko od nas zależy, czy będziemy dowodzić najemnikami spoglądając na nich z góry, czy też wcielimy się bezpośrednio w któregoś z nich i urządzimy krwawą jatkę. Do wyboru, do koloru!

Raven Squad: Operation Hidden Dagger (PC)

Rozgrywka w trybie FPS niczym nie różni się od standardu gatunkowego – mamy giwerę, celujemy i strzelamy, czasami wykorzystując specjalne zdolności danej postaci. Podczas widoku strategicznego wcielamy się w osobę, która siedzi za biurkiem i przy pomocy widoku satelitarnego nawiguje swoimi kompanami. To właśnie tutaj rozkażemy naszym podwładnym schować się za przeszkodą, oflankować przeciwnika czy po prostu wytłuc go w pień frontalnym atakiem. Muszę przyznać, iż jako zatwardziały strateg przez większość czasu korzystałem z widoku ogólnego, wydając jedynie rozkazy. Niektóre momenty wymagały jednak przesiadki do konkretnej osoby. Wynika to z prostego założenia – sztuczna inteligencja niestety nie zawsze radziła sobie w zaistniałej sytuacji. Czasami dochodziło do absurdów, w których dwie ekipy (zaznaczmy – wrogo do siebie nastawione) chowały się za tym samym murkiem, zastanawiając się, co zrobić dalej. W takich przypadkach gracz musi wziąć sprawy w swoje ręce, wychylając się zza przeszkody i posyłając serię z „kałacha” w głupiutkich niewiernych. Cóż, o ile rasowej strategii tego typu rzeczy nie mógłbym odpuścić, tak przy hybrydzie jestem w stanie przymknąć oko, tym bardziej, iż cały gameplay jest grywalny i przyjemny.


Screeny z Raven Squad: Operation Hidden Dagger (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosadzik221993   @   00:24, 29.12.2009
wygląd przyzwoity z racji tego że lubię tego typu gry z chęcią zagram