Heroes Over Europe (PC)

ObserwujMam (51)Gram (9)Ukończone (4)Kupię (3)

Heroes Over Europe (PC) - recenzja gry


@ 20.12.2009, 22:53



No dobra, my tu o głupotach, a czas już najwyższy oderwać to maleństwo od ziemi i postrzelać do kilku(dziesięciu) narodowych socjalistów. Deweloperzy zadecydowali, że w trakcie starć reprezentować będziemy w sumie 2 grupy taktyczne brytyjskiego RAF-u, a także polatamy w eskadrach RNZAF (Royal New Zealand Air Force, siły powietrzne Nowej Zelandii) oraz USAAF (United States Army Air Force, czyli ich odpowiednik w Stanach Zjednoczonych). Do naszej dyspozycji oddano całkiem pokaźną ilość przeróżnych postrachów przestworzy – w sumie uzbierało się ich coś około 40. Z jednej strony, to jest alianckiej, nie mogło naturalnie zabraknąć takich tuzów, jak brytyjskie Supermarine Spitfire czy De Havilland Mosquito (zwany także drewnianym cudem, gdyż zbudowany był w większości z drewna właśnie i mimo tego, a właściwie dzięki temu, w boju stanowił jedno z największych zagrożeń dla sił Osi) w kilku odmianach, Mustangi i Thunderbolty od Amerykanów. Nie uświadczymy absencji rozpoznawalnych szeroko chociażby z nazwy tylko niemieckich Junkersów Ju 87, znanych jako Stuka, jak również BF-109 (Messerschmitt rzecz jasna). Nie powiem, twórcy z odwzorowaniem realiów technicznych nie poszli tak po prawdzie na żadne kompromisy, przedstawiając nam najważniejsze maszyny, które dało się spotkać w przestworzach w czasach II WŚ. Naturalnym jest, że każdą z nich opisują odmienne statystyki – w tym przypadku, jak to u zręcznościówek bywa, żadnych wyszukanych rewelacji nie doświadczamy. Ot, jakiś tam system gwiazdkowy najogólniej prezentuje nam siłę ogniową, opancerzenie, zwrotność i szybkość cudeńka. Dla miłośników symulacji to z pewnością zakrawa o absurd, ale nikt nigdy nie twierdził, że jest to gra skierowana do nich. Jak łatwo wywnioskować, wskaźniki te mają spory wpływ na skuteczność i zwrotność w walce, choć tak po prawdzie to odczuwalny jest brak bardziej zasadniczych różnic. A szkoda.

Heroes Over Europe to właściwie dość typowy arcade, powiedzieliśmy już o tym – nieprawdą jest jednak to, że autorzy produkcji całkowicie odeszli od elementów symulacji. Ba, stworzyli nawet osobny tryb, mający takową imitować – w ogólnym rozrachunku ograniczono go do tego, iż latając wedle zasad „profesjonalnych” pilotowanie wymaga nieco więcej wysiłku, ale i manewry wykonywane są znacznie bardziej precyzyjnie. Przystosowanie do ciut trudniejszych warunków nie powinno Wam zająć wiele czasu, a i sama rozgrywka zyska wówczas na atrakcyjności.

Heroes Over Europe (PC)

Jeśli zaś o misjach przygotowanych przez producentów mówimy, to w sumie – choć zero w nich odkrywczości, a konserwą czuć z daleka – nie można im zarzucić tak po prawdzie zbyt wiele. Ot, zadbano o to, abyśmy w żadnej składowej kampanii dla pojedynczego gracza nie zaznali nudy, a akcja bezustannie wyglądała ku nam z ekranów monitora. I tak, czasami jesteśmy zobligowani do tego, aby eskortować spore grupy sprzymierzonych bombowców, innym razem zmusza się nas do zestrzelenia takowych, występujących po wrogiej stronie. Bardzo często po prostu bierzemy udział w starciach z nieprzyjacielskimi myśliwcami, niekiedy bronimy bardzo ważnych punktów strategicznych, takich jak choćby wieże radarowe. Bywa też, że jesteśmy ostatnią deską ratunku dla wojsk lądowych bądź morskich i z powietrza musimy wytłuc jednostki pancerne przeciwników albo oczyścić zaminowaną część morza z wrednych wybuchajek. Cieszy fakt, że niektóre zadania nie wymagają tylko i wyłącznie jak najszybszego namierzenia oponenta i zestrzelenia go czym prędzej z nieboskłonu. Tutaj na pierwszy plan wkracza najważniejszy dla gry ficzer, czyli system Ace Kill. W najogólniejszym rozumieniu stosujemy go wówczas, kiedy siedzimy na ogonie wybranemu rywalowi (bądź jesteśmy bardzo blisko niego) – wtedy oczętom naszym ukazuje się dość pokaźnych gabarytów celownik, stopniowo napełniany jakimś tam rodzajem energii. Ma to miejsce tylko w momencie, gdy cel pozostaje w zasięgu wzroku. Jeśli naładujemy tę całą moc w zadowalającym stopniu, to znaczy w takim, że podziałka zmieni kolor z pomarańczowego na czerwony, odpowiednim guziczkiem włączamy właśnie Ace Kill. Teraz całość rozegra w znacznie wolniejszym tempie, bowiem uruchomione zostało coś na wzór bullet time’u, zaś priorytet stanowić będzie miejsca odstrzelenie witalnych punktów upatrzonej maszyny – mogą to być skrzydła, silnik czy kabina pilota, wedle życzenia i punktu siedzenia. Niezłym pomysłem okazała się możliwość łączenia kolejnych zestrzeleń w ten właśnie sposób – z każdym następnym zezłomowanym Messerschmittem mamy więcej czasu na dopadnięcie innego, co w krótkim czasie pozwala na przepchnięcie do historii pokaźnej ilości niepożądanych elementów. Ponadto, większe szkody wyrządzimy podczas starcia w momencie, jeśli zaatakujemy nurkując ze znacznej wysokości – to tak zwany Energy Attack. Wszystko pięknie i plus w tej materii dla twórców? Nie do końca. W powietrzu bardzo szybko bowiem zauważymy, że tak czy siak najskuteczniejsze w walce, zwłaszcza takiej ze znaczną ilością niemiluchów po stronie przeciwnej, są tradycyjne karabinki pokładowe, wypluwające ołów z niesamowitą częstotliwością, przez co zarówno Ace Kill, jak i Energy Attack tracą nieco na atrakcyjności.


Screeny z Heroes Over Europe (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosKtobadz   @   14:06, 21.12.2009
a z checia bym sobie polatal Smutny
0 kudosszczur5115   @   19:25, 28.12.2009
Jak dla mnie ta gra to kicz,choć to tylko moje zdanie