Rozgrywka sprowadza się do kilku ogranych już dziś elementów i schematów, co dziwić nie powinno, gdyż konkurencja nie spała i w oka mgnieniu podchwyciła rockstarową rewolucję. Podróżujemy od jednego zleceniodawcy do drugiego, kradnąc samochody, zabijając wrogo usposobionych mafiosów oraz biorąc udział w zapierających dech pościgach samochodowych. Misji jest cała masa, zaś nieliniowa struktura rozgrywki w żaden sposób nie narzuca nam konieczności ich przechodzenia. Jeśli chcemy, możemy zabawić się w samozwańczego stróża prawa, taksówkarza oraz strażaka, lub po prostu pozwiedzać Liberty City i pozbierać garść porozrzucanych w nim bonusów. Od siebie wspomnę tylko, że zadania są dość zróżnicowane i diabelsko efektowne – w powietrze wysadzimy mnóstwo rzeczy, z fabryką i statkiem transportowym na czele.
Samo miasto do dziś budzi szacunek swym rozmiarem oraz szczegółowością z jaką je odwzorowano. Składa się ono z trzech zróżnicowanych dzielnic, oddzielonych od siebie mostami, otwierającymi się wraz z postępem fabularnym. Przygodę rozpoczynamy w przemysłowym Portland, z czasem trafiając do biznesowego Staunton, na peryferiach Shoreside Vale kończąc. W każdej z dzielnic czeka masa niespodzianek oraz godnych uwagi obiektów sugerujących, że Rockstar nie szedł po najmniejszej linii oporu i nie bawił się w monotonne ‘’kopiuj-wklej’’. Na pierwszy rzut oka dostrzegamy, że Liberty to na tyle wierna kopia Nowego Jorku, na ile pozwalała ówczesna technologia. Statua Wolności i umiejscowiony w centrum Manhattanu Central Park to tylko część z charakterystycznych wizytówek Wielkiego Jabłka. Nie zabrakło i stadionu, należącego do popularnych, bejsbolowych Jankesów.
Pozwólcie, że nie wspomnę tu o zawrotnej liczbie pojazdów, zróżnicowanym arsenale broni czy interakcji z otoczeniem, a skupię się na stricte subiektywnych wrażeniach płynących z rozgrywki. Te są jak najbardziej pozytywne i to pomimo niezbyt ergonomicznej obsługi, jaka charakteryzuje większość ekranów dotykowych mających styczność z wymagającymi natychmiastowej reakcji tytułami. Początkowo ciężko było mi się przyzwyczaić do widoku palców zasłaniających znaczną część ekranu, z czasem jednak przywykłem i wsiąkłem na dziesiątki godzin, walcząc nie tyle ze sterowaniem, co z baterią i znajomymi, zakłócającymi rozgrywkę swymi bezsensownymi komunikatami.
Grand Theft Auto III znam na pamięć i kończyłem je już wiele razy, ale dopiero wersja komórkowa dała mi pełną satysfakcję. Wraz z powrotem do tytułu Rockstara, powróciła cała masa wspomnień, kryjących się gdzieś głęboko w zakamarkach mej podświadomości, zdominowanej przez produkcje wydawane obecnie. Nigdy bym nie pomyślał, że przed ekranem telefonu spędzę więcej czasu, niż przed telewizorem, z uporem maniaka grając w stare hity. A jednak! Aż się boję pomyśleć, co będzie, jeżeli potwierdzą się plotki o premierze przenośnego Vice City i San Andreas. Pierwsza z wymienionych produkcji to jedno z najpiękniejszych doświadczeń, z jakimi kiedykolwiek miałem zaszczyt się zetknąć. Natomiast druga rozmachem przebija większość wydawanych obecnie dzieł, co oznacza, że… Nie, nie czas na to. Aktualnie skupmy się na komórkowym GTA III i przeżyjmy jeszcze raz jedną z najwspanialszych historii, jakie kiedykolwiek zaoferował nam świat gier video. To właśnie ona sprawiła, że Rockstar wskoczył do pierwszej ligi twórców, zasiadając dziś na złotym tronie deweloperskim i wyznaczając nowe trendy, raz po raz zachwycając niedoścignioną jakością.
Genialna |
Grafika: Drugiego tak ładnego i szczegółowego tytułu na telefonach komórkowych po prostu nie ma! |
Genialny |
Dźwięk: Ideał. Kapitalny dubbing i perfekcyjna muzyka... Można chcieć czegoś więcej? |
Genialna |
Grywalność: Wciąga na dziesiątki godzin, poprzez rozbudowane i zróżnicowane misje wątku głównego, garść zadań pobocznych oraz ogromny obszar do zwiedzania. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Ojciec i matka dzisiejszych sandboxów, rewolucyjny pod niemal każdym względem. |
Genialna |
Interakcja i fizyka: Możesz iść, gdzie chcesz, zrobić co chcesz i w efekcie ponieść konsekwencje swych czynów. Interakcja z otoczeniem stoi na niesamowitym poziomie. Identycznie prezentuje się interakcja na linii gracz-telefon. Nie oderwiesz się, póki nie skończysz. |
Słowo na koniec: Jeżeli masz zamiar kupić tylko jeden, jedyny tytuł dedykowany telefonom komórkowym, niech to będzie właśnie ten. Dzieło wspaniałe i idealne! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler