Pokemon Alpha Sapphire (3DS)

ObserwujMam (4)Gram (0)Ukończone (4)Kupię (1)

Pokemon Alpha Sapphire (3DS) - recenzja gry


@ 19.12.2014, 20:14

Nie da się ukryć, iż dotyk porannej bryzy na policzku jest niezwykle przyjemny, podobnie zresztą jak ochłodzenie nagrzanego ciała w chłodnym morzu, podczas wakacji. Bardzo miłe potrafi być również świeże górskie powietrze, podczas wspinaczki, a widoki oraz kontakt z dziką naturą niejednokrotnie potrafią zaprzeć dech w piersi.

Nie da się ukryć, iż dotyk porannej bryzy na policzku jest niezwykle przyjemny, podobnie zresztą jak ochłodzenie nagrzanego ciała w chłodnym morzu, podczas wakacji. Bardzo miłe potrafi być również świeże górskie powietrze, podczas wspinaczki, a widoki oraz kontakt z dziką naturą niejednokrotnie potrafią zaprzeć dech w piersi. Choć większość ludzi lubi obydwa sposoby spędzania wolnego czasu, jednocześnie są osoby, które żałują, iż nie posiadają skrzeli czy skocznych kopyt i najchętniej nie opuszczałyby wód albo górskich ścieżek. Mimo iż takie oddanie pasji jest godne pochwały, czasami przybiera bardzo niezdrowy charakter. Na przykład w sytuacji, gdy popołudniowe plany angażują pomoc starożytnego pokemona.

Pokemon Alpha Sapphire (3DS)

A tak było w przypadku Teamu Aqua oraz Magma. Jeżeli nazwy brzmią znajomo i od razu na myśl przywodzą 11 Oskarów dla Powrotu Króla oraz pierwszą odsłonę przygód cichociemnego Sama Rybaka, jesteś zdecydowanie na dobrej dobrze, drogi czytelniku. Game Freak po raz trzeci postanowił przypomnieć dawne dzieje Pokemonowych gier i tym razem, zgodnie z chronologią, padło na generację trzecią. Choć można tu mówić już niejako o tradycji tworzenia remake’ów, tak samo wydanie zdaje się dążyć ku nowoczesności. Przy okazji Fire Red/Leaf Green w pudełku znaleźć można było bezprzewodowy moduł łączności do Gameboya Advance, a Heart Gold/Soul Silver przychodził razem z Pokewalkerem. Niestety, tym razem mamy tylko standardowe wydanie gry.

Inną istotną różnicą są same trzewia. Odnowione wersje pierwszej i drugiej generacji wymagały przebudowania dużej części ich silników, aby móc zawrzeć wszystkie niezbędne elementy. Na nieszczęście, Omega Ruby i Alpha Sapphire korzystają z wnętrza zeszłorocznych X/Y, ze wszystkimi tego zaletami jak i wadami. Oznacza to, iż tytuł wciąż prezentuje się świetnie w pełnym trójwymiarze, ale nadal potrafi się zakrztusić w czasie walki albo przy włączeniu trybu 3D, nawet gdy ilość kieszonkowych stworków na ekranie nie jest zatrważająca.

Szczęśliwie, decyzja ta ma też swoje jasne strony. Dodanie kolejnego wymiaru do przygód z regionu Hoenn pozwala spojrzeć na historię z nieco innej perspektywy. Płaskie, pikselowe postacie teraz są pełne ekspresji oraz głębi, a wiele miejsc w końcu może ukazać swój monumentalny charakter. W gruncie rzeczy scenariusz pozostał ten sam i największą zmianą pozostaje wplecenie w całość, dosyć istotnego, wątku megaewolucji. Autorzy dołączyli również całkiem nowy rozdział – epizod delta –aktywujący się po ukończeniu głównego wątku i choć dostarcza on dodatkowe kilka godzin rozrywki, szkoda że nie wprowadza żadnej nowej lokacji.

Jednakże nie oznacza to, że tych zupełnie nie uświadczyłem w nowych Pokemonach. Choć na kieszonkowe potwory gracze patrzyli zazwyczaj z góry, tak teraz i one podniosły głowy, by odkryć, że grunt pod nogami wcale nie jest konieczny. Twórcy postanowili sprawić wszystkim fanom niebywałą radość i zaimplementowali przemierzanie świata gry na grzbiecie swego latającego pokemona. W przeciwieństwie do użycia leciwego ruchu Fly, tym razem miałem pełną kontrolę nad własnymi poczynaniami w powietrzu. Pozwalało to nie tylko na szybkie przemieszczanie się oraz objęcie całego regionu Hoenn wzrokiem, ale także na dotarcie do wielu, w inny sposób niedostępnych, wysp, z których część, wraz z portalami, kryje całe stada legendarnych stworków ze wszystkich generacji. Entei, Kyogre, Lugia i Zekrom w jednej drużynie? Nie ma problemu!

Kłopotów nie nastręczy również sama kampania. Tytuły z tej serii nigdy nie wymagały wiele taktyczne myślenia, podczas przechodzenia trybu fabularnego (co innego w walkach sieciowych), ale to zdecydowanie najłatwiejsze dzieło Japończyków, aczkolwiek nie przez zwykłe mieszanie w statystykach. To najprostsze, ale też najwygodniejsze gry jakie zeszły z deski kreślarskiej Game Freak, co jest w dużej mierze wynikiem kolejnego rozwinięcia Pokedeksu – DexNavu. Rozszerzenie znacznie usprawnia poszukiwania określonego typu stworków poprzez wyświetlanie odpowiednich grafik na ekranie danego regionu. Puste pola zapełniają się ciemnymi konturami gatunków napotkanych podczas walk i zamieniają w pełnokolorowe miniatury po ich złapaniu. Koniec z przeszukiwaniem encyklopedii w poszukiwaniu miejsca pobytu interesującego żyjątka – wszystko jest podane w bardzo przystępnej formie, co znacznie przyspiesza złapanie ich wszystkich. Co więcej, rozwinięcie to potrafi także wykrywać, znajdujące się w pobliżu, specjalne, nieco silniejsze wersje, standardowych okazów. Taki jegomość zazwyczaj wystawia ogon nieco ponad trawę i jest niezwykle płochliwy, przez co konieczne jest skradanie się w jego kierunku poprzez delikatne przesunięcie gałki analogowej. Im częściej spotyka się dany gatunek tym więcej informacji przekazuje DexNav – od poziomu, aż po ataki specjalne.

W AS/OR debiutuje również BuzzNav, aplikacja będąca w istocie pokemonowym Teleexpressem. Przekazuje ona wiadomości dotyczące samego regionu oraz historię innych graczy, złapanych za pomocą StreetPassa. Jednocześnie sprawdza się doskonale w formie źródła wiedzy na temat pokemonów, trenerów, a także sekretnych baz i ukrytych przedmiotów. Oczywiście swój powrót zaliczyły pozostałe moduły, obecne już w X/Y, jak Pokemon-Amie, Super Training czy The Player Search System. Nieco zawiedzeni mogą być jedynie miłośnicy przebieranek – tych zabrakło, a szkoda.

Remake to też doskonała okazja do poprawienia szeregu wad materiału źródłowego, dzięki czemu nie uświadczyłem już wielu dłużyzn oraz znacznie rzadziej wracałem w te same miejsca. Co więcej, dzięki internetowemu połączeniu sekretne bazy nareszcie mają sens. Swoją skrytkę można umeblować w dowolny sposób, a teraz dodatkowo i dzielić się nią ze światem. Oznacza to, iż miejsca innych graczy zapełniały moją konsolę, co sprawiało, że ich poszukiwania stały się niezwykle interesujące. Powrót zaliczają także konkursy piękności, jednakże tu jedyną nowością jest nieco dziwaczny zabieg wykorzystania kamerki jako tła.

Pokemon Alpha Sapphire (3DS)

Mimo iż jednym z tematów przewodnich Alpha Sapphire/Omega Ruby jest megaewolucja, seria jej nie doświadczyła za sprawą tej dwójki. Nie licząc wielu usprawnień oraz nowych megaewolucji, nie zauważyłem pchnięcia Pokemonów naprzód, co niewątpliwie uczyniło X/Y. To nadal bardzo solidna pozycja, z tym samym, niezmienionym od wieków, systemem łapania kieszonkowych stworków oraz turowych walk nimi. Dla nowych graczy będzie doskonałą okazją do poznania początków drogi do zostania mistrzem, z kolei dla starych wyjadaczy okaże się niezwykle nostalgicznym powrotem do przeszłości.


Długość gry wg redakcji:
30h
Długość gry wg czytelników:
23h 20min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Niemal identyczna jak w X/Y. Pokemony w 3D ogląda się świetnie, niemniej problemy z silnikiem nieco psują ogólny efekt.
Dobry Dźwięk:
Odgłosy Pokemonów to klasyka, natomiast muzyka świetnie współgra z całością i sprawdza się w roli tła.
Świetna Grywalność:
Ogromna! To nadal te same Pokemony, w które miliony graczy zagrywa się od lat. Dodatkowo wiele usprawnień tylko zwiększa radość płynącą z gry.
Dobre Pomysł i założenia:
Pomysł remake'u jak najbardziej pochwalam, jednakże szkoda, że nieco odszedł ze ścieżki wytyczonej przez poprzedników.
Dobra Interakcja i fizyka:
Standard w serii - rozmowy, setki przedmiotów oraz urządzeń.
Słowo na koniec:
Wysoki poziom X/Y utrzymany, trzecia generacja przedstawiona na nowo, jednakże szkoda, że bardzo ograniczono liczbę nowości.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Pokemon Alpha Sapphire (3DS)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?