MG Hyde Park #3 - czego spodziewać się po gamescomie?
Co oglądaliśmy?
.:: Materdea
W temacie filmów, podobnie jak w przypadku gier, więcej było powrotów niż nowinek. Przede wszystkim kończę ponowną sesję z House of Cards – darzę niezwykłą estymą ten serial, zwłaszcza pierwsze 2-3 sezony. Co roku robię ich przypominajkę.
Po raz drugi łyknąłem też Mindhuntera, którego drugi sezon właśnie debiutuje – w momencie, kiedy piszę te słowa, pozostały 3 godziny do premiery (oczywiście wyczekuję!). Niezwykła rola Jonathana Groffa wcielającego się w Holdena Forda – niemal pozbawionego uczuć agenta FBI studiującego zachowania oraz motywacje najgorszych morderców w historii Stanów Zjednoczonych (m.in. Eda Kempera).
Idąc za ciosem (klimatu seryjnych morderców i ludzi próbujących zrozumieć ich zachowanie oraz przyczyny tego, dlaczego stali się tym, kim się stali) również odświeżyłem sobie Alienistę (The Alienist), adaptację powieści o tym samym tytule autorstwa Caleba Carra. Tutaj zdecydowanie wygrywa scenografia XIX-wiecznego Nowego Jorku – ukazanego jako brudne, niebezpieczne miejsce, pełne biedoty oraz ludzi, którzy dla pieniędzy są w stanie zrobić wszystko. No i sam Daniel Bruhl jako Laszlo Kreizler – psycholog chcący obsesyjnie rozwiązać sprawę brutalnych morderstw męskich dzieci-prostytutek – pasuje tutaj jak ulał.
.:: Lukas77PL
Jeśli mowa o kinie, moją propozycją jest Disaster Artist, czyli historia rzekomo najgorszego filmu świata w reżyserii Jamesa Franco, który wcielił się również w główną rolę, enigmatycznego Tommy’ego Wiseau. Jeśli słyszeliście o sławetnym The Room, a co gorsza, mięliście okazję to „arcydzieło” obejrzeć, powinniście sięgnąć po produkcję Franco.
Co najciekawsze, Disaster Artist pozwala rzucić okiem na fenomen The Room i Pana Wiseau z zupełnie innej perspektywy. Mamy do czynienia z filmem, który jest strasznym gniotem, lecz właśnie tym zyskał sobie wielki rozgłos i stał się swego rodzaju legendą. Poznajemy historię człowieka, którego największym marzeniem było nakręcenie własnego filmu, lecz hmmm… kompletnie nie miał pojęcia, za co się zabiera. Mimo tego The Room powstał i trafił do kin, chociaż perypetie ekipy produkcyjnej były tutaj pełne absurdu i dziwactw samego Wiseau. Disaster Artist pozwala poznać te historie i nabrać do nich dystansu i wtedy możemy dostrzec, że The Room to dość ciekawe zjawisko w historii kinematografii. Tak swoją drogą, już we wrześniu kolejne dzieło Tommy’ego Wiseau, czyli The Big Shark! Nie wiem, co o tym myśleć, lecz sprawdzę obowiązkowo.
.:: Juve
Napiszę Wam jedno, odkryłem w sobie pasję kinomana i zaczynam nadrabiać wielkie kinowe dzieła, które jakimś cudem w mainstreamie przepadły. Takim filmem bez wątpienia jest 1492 Conquest of Paradise. Jest to produkcja Ridleya Scotta z Gerardem Depardieu opowiadająca o wyprawie do raju, czyli odkrywaniu nowego kontynentu. Columb od dziecka jest oszukiwany, przez klasztornych mnichów uczony, że Ziemia jest płaska, a jednak ma w sobie ogromną charyzmę i przekonanie, że do Azji można dopłynąć płynąć na zachód. Nalega na audiencję u samej Królowej, która daje mu trzy statki, aby mógł wyruszyć w wyprawę. Wyprawa jest emocjonująca, są upadki i załamanie przegraną. Ale w momencie, gdy odnajdują późniejsze San Salvador, ten film zamienia się w fabrykę epickości i emocji Ujęcie, kiedy Depardieu zeskakuje z łodzi i dotyka lądu jest ujęciem Oscarowym. Oczywiście film gloryfikuje Columba i jest pozytywną opowieścią, ale w moim osobistym odczuciu wciąga Gladiatora nosem. Po prostu Scott wydał go w złym momencie, po wielkim sukcesie właśnie Gladiatora.
.:: Bigboy177
Kiedy miałem chwilę, zasiadałem do moich ulubionych seriali. W ostatnim czasie nadrobiłem kilka odcinków Supernatural, w którym zrobiłem sobie dość znaczące zaległości. Nadal nie jestem jeszcze na bieżąco, ale powoli zbliżam się do dnia, w którym będę mógł na spokojnie oglądać aktualne odcinki. Ogólnie, jeśli lubicie takie stosunkowo proste seriale, bez przesadnie zakręconych wątków fabularnych, ale jednocześnie klimatyczne, to polecam rzucić okiem.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler