MG Hyde Park #2 - redakcyjne przemyślenia na tematy przeróżne


Redakcja @ 12:34 21.07.2019
"Redakcja"

Zapraszamy do kolejnego wpisu z cyklu MG Hyde Park, gdzie wypowiadamy się na temat rozmaitych tworów popkultury, z którymi mięliśmy okazje zapoznać się w ostatnich tygodniach. Polecamy gry, filmy i seriale, literaturę lub coś do posłuchania, a także serwujemy kilka zdań na temat aktualnych wydarzeń w branży gier.

Ostatnie tygodnie to nadal opadające emocje po targach E3 2019 w Los Angeles, czyli największej growej imprezie w roku kalendarzowym. Było kilka mocnych, polskich akcentów, a także pierwsze otwarte przesłanki na temat sprzętu nowej generacji. Tym samym, oprócz tradycyjnej wyliczanki polecanych gier, filmów i nie tylko, serwujemy Wam, już na chłodno, swoje przemyślenia na temat targów. Które firmy wypadły zadowalająco, a kto dał przysłowiowego ciała? W poniższych wpisach poznacie nasze opinie.


W co graliśmy?


.:: Dirian


Ostatnio nie mogłem znaleźć dla siebie żadnej konkretnej gry, choć właśnie zakupiłem na promocji Shadow of the Tomb Raider oraz Kingdom Come: Deliverance – na które czaiłem się od dłuższego czasu. Za nie jednak dopiero się będę zabierać, a póki co siekam sobie ludków w Mordhau (całkiem to fajne!) i przemierzam pustynię w Journey na PC. Przyznam, że Podróż to faktycznie ciekawy i dość unikatowy tytuł, choć koniecznie trzeba się w niego odpowiednio wkręcić – zgasić światło, pogonić domowników do spania, założyć dobre słuchawki i dopiero wówczas zanurzyć stopy w piasku. Warto.

.:: Materdea


Nie staram się być sentymentalny. Ale kiedy widzę, że jedna z cieplej wspominanych przeze mnie gier młodości, Kangurek Kao: Runda 2, jest na Steamie i to w dodatku za darmo, to nie zadaję wielu pytań – po prostu ściągam i gram. Co prawda cała akcja miała miejsce 1 czerwca, co raczej nie mieści się w haśle: „napiszcie o grach z zeszłego miesiąca”, ale musicie mi wybaczyć. Oprócz A Plague Tale: Innocence, które zresztą recenzowałem na naszych łamach, na rotatorze mam tylko Rocket League – a o nim zresztą pisałem w pilotażowym odcinku naszego zestawienia.

O nieskończonych tytułach nie chciałbym pisać. Bo na dysku konsoli leży ich kilka i nie kwapię się, albo przez brak czasu, albo przez wzgląd na inne rozrywki, na ich dokończenie. Wymieniłbym tutaj chociażby Shadow of the Tomb Raider, które w czerwcu może uda mi się w końcu dopiąć i stwierdzić, czy finał trylogii „nowej” Lary Croft wart jest czasu i pieniędzy (choć po około 70% fabuły wydaje mi się, że „trójka” to raczej forma spadkowa).

.:: Lukas77PL


W ciągu ostatnich tygodni, głównie z braku czasu, nie przesiadywałem przed konsolą zbyt długo, lecz dzięki promocji, wpadł mi w ręce Monster Hunter: World. To solidne kooperacyjne RPG, w które gra się bardzo przyjemnie jeśli tylko przywykniemy do kilku dziwacznych rozwiązań Capcomu. Mowa o nielicznych niuansach w sterowaniu postacią, walce, czy intuicyjności pewnych mechanik. Poza tym mamy tutaj rozbudowany system zdobywania wiedzy na temat tropionych bestii, gdzie gromadzimy coraz więcej informacji na przestrzeni całej przygody, nawet dla potworów spotkanych na samym początku. Zdobyłem zaledwie kilka pierwszych poziomów i póki co mam przerwę, lecz planuję wrócić do gry za kilka tygodni. Zdaję sobie sprawę, że jeszcze daleko do momentu, gdzie zabawa nabierze prawdziwych rumieńców, ale już teraz gra się wybornie. Same stwory to natomiast czyste szaleństwo, jeśli mowa o wyobraźni projektantów, zarówno pod kątem wyglądu, jak i nazw, których czasem nie sposób wymówić. 

.:: Juve


Ostatnio grywam dużo w ELEX na PlayStation 4. Uwielbiam się zanurzać w historii Jaxa, bo chociaż może i nie jest jakimś szczególnie charakterystycznym bohaterem, bo przygoda w tym świecie Magalanu jest czarująca. Jak każda gra Piranha Bytes. Wiem, jest drewniana i momentami irytująca, ale to jednak to samo co robili na początku lat 2000 - klimat i swobodna eksploracja. Gra jest też świetna fabularnie - jest tyle frakcji i fajnych questów, powiązań pomiędzy bohaterami, że to nie jest tytuł na raz. Wstąpisz do jednych, to nie zobaczysz historii i przebiegu akcji u drugich. Graficznie jest dobrze a widoki potrafią zachwycić. Nie poziom Horizon: Zero Dawn (żadna gra nie jest na tym poziomie), ale naprawdę Wam polecam.

.:: bigboy177

Brak czasu sprawia, że ostatnio gram w sumie tylko w jeden tytuł, Sekiro: Shadows Die Twice. Jako że to przedsięwzięcie wymagające i czasochłonne, a ja jestem w stanie przysiąść do niego może na pół godziny dziennie, potyczki z napotkanymi oponentami idą mi strasznie mozolnie. Mimo to nie poddaję się i walczę, a niebawem sytuacja z brakiem czasu powinna ulec zmianie i będę w stanie poświęcić się wirtualnej rozrywce w nieco większym zakresie, za czym już teraz w zasadzie lekko tęsknię.


Co oglądaliśmy?

.:: Dirian


Najpierw obrona pracy inżynierskiej, później robienie rozmaitych kursów, w międzyczasie targi E3 2019. Człowiek miał mało czasu na granie, a co dopiero – na oglądanie. W sumie jedyne, co widziałem przez ostatni miesiąc, to w kinie film Rocketman (historia początków Eltona Johna). Nie jestem jednak przekonany, czy z czystym sumieniem mogę go polecić – był niezły, ale mnie nie do końca porwał. Ot kolejna historyjka o gościu, który lubił wciągnąć biały proszek w nos. Bez jakichś większych fajerwerków. Aha – na Netfliksie obejrzałem sobie też Naszą Planetę – tutaj już polecam, chociażby dlatego, że czytała to Krystyna Czubówna. A poza tym, a raczej przede wszystkim – jest tu masa fantastycznych ujęć.

.:: Materdea


Tutaj zaskoczeń nie będzie i strzelam, że razem ze wszystkimi niżej podpisani oglądaliśmy to samo – Czarnobyl. Niewielki, pięcioodcinkowy twór od stacji HBO zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Przede wszystkim jakością wykonania – brud i radioaktywny opad można było czuć przez ekran. Niemniej jednak to nie historia o „pięknie” Czarnobyla i jego zony, czyli strefy znajdującej się w bezpośredniej bliskości reaktora, ale o dramacie zwykłych ludzi – ewakuowanych cywilów, walczących z pożarem strażaków, kopiących szyb górników, idących na śmierć nurków. No i przede wszystkim ukazanie upośledzenia totalitarnego ustroju.

W pozornie podobnym tonie, choć teoretycznie i praktycznie kompletnie różnym, został utrzymany inny serial, tym razem od Netfliksa – Dogs of Berlin, który również (niemalże) skończyłem. O nim może w przyszłym miesiącu.

PS. Po raz któryś z rzędu wróciłem do Zakazanego Imperium ze Stevem Buscemi w roli głównej. Jeśli ktoś mnie pyta, czy istnieje takie dzieło popkultury, które miało na mnie wpływ, to zawsze odpowiadam, że był to właśnie ten serial z 2010 roku.

.:: Lukas77PL


Mimo że jak większość miałem styczność z rewelacyjnym Czarnobylem (niestety zatrzymałem się w połowie 4 odcinka), który w tym roku nie ma sobie równych, chciałbym zwrócić uwagę na inne tytuły. Przede wszystkim, znalazłem chwilę na nadrobienie najnowszego filmu Paolo Sorrentino, Oni. Miałem na niego chrapkę już od wielu miesięcy, głównie przez fakt, iż poprzednie dzieło włoskiego reżysera, Wielkie Piękno, to zdecydowanie jeden z najlepszych filmów, jakie oglądałem. "Oni" dostarczyło kolejnej dawki dopieszczonych, bogatych, nakreślonych niczym kunsztowne obrazy kadrów, w jakie została ubrana przerysowana historia życia Silvio Berlusconiego, serwująca trochę klimatu Wilka z Wall Street.

Poza tym, rozpocząłem oglądanie wyczekiwanego przeze mnie serialu Amazona, czyli Too Old To Die Young. Dzieło, w którym głównego bohatera odgrywa gwiazda filmu Wiplash, Miles Teller, to jednak twardy orzech do zgryzienia, jeśli macie mało cierpliwości. Trwające ponad godzinę odcinki, niesłychanie powolne prowadzenie fabuły i pojedynczych scen mogą uśpić. Nie oznacza to jednak, że obrana konwencja jest zła, gdyż pod kątem operatorskim, gęstego i pełnego zaszczucia klimatu, gry aktorskiej mamy tutaj prawdziwą perełkę. Ostateczny osąd wydam jednak po ukończeniu sezonu, gdyż z braku czasu i możności należytego skupienia się na tej specyficznej produkcji nie mogłem tego zrobić. Jeśli nakreślona intryga i obrany styl narracji okażą się sensowną całością, na pewno jeszcze wrócę do tematu. Być może to rzeczywiście ten „neonowy True Detective”, jakiego czuję oglądając zwiastun.

Na koniec, krótko jeszcze wspomnę, że zaliczyłem seans Spider-Man: Daleko od domu. Nowy Pajęczak wymiata, więc zasuwajcie do kina!

.:: Juve


Obejrzałem po raz 123 trylogię Nolana. Napiszę jedno - nie wiem ile filmów i serii musiałoby nagrać Marvel czy nawet DC aby zbliżyć się do tej jakości, gry aktorskiej, klimatu i genialnej muzyki. Filmy ponadczasowe, chociaż Batman Początek mnie męczy i nie pasuje mi do końca złoczyńca. Mroczny Rycerz to film, który zmienił postrzeganie filmów o superbohaterach, maksymalnie jakościowy pod względem merytorycznym, wielowymiarowy i epicki. Najlepszy Jocker w historii i upadek superbohatera. Z kolei Mroczny Rycerz Powstaje to epickość i najlepsza odsłona serii oraz, moim skromnym zdaniem, najlepszy film o superbohaterach w historii. Dlaczego? Obejrzyjcie zakończenie i emocje mu towarzyszące.

.:: bigboy177

Podobnie, jak w przypadku grania, na oglądanie zabrakło czasu. Mimo to zerkam okazyjnie na dwa seriale. Pierwszy to Dolina Krzemowa, a drugi to Billions. Oba polecam. Głównie ze względu na to, że pomysłowo prowadzona jest w nich fabuła, a aktorzy świetnie spisują się w powierzonych im rolach. Dolina Krzemowa wypełniła do pewnego stopnia pustkę, jaka powstaje po zakończeniu Big Bang Theory, choć nie jest to do końca ten sam klimat. Na filmy pełnometrażowe w ostatnim miesiącu brakło weny, więc niczego sensownego nie obejrzałem.


Co czytaliśmy lub słuchaliśmy?

.:: Dirian


Na czytanie też zbytnio czasu nie było, ale obecnie zbliżam się do końca Tryumfu Postprawdy, czyli kolejnej powieści w świecie wykreowanym przez zmarłego kilka lat temu Toma Clancy’ego. Pióro po nim przejął Mark Greaney i trzeba przyznać, że operuje nim bardzo sprawnie. Więcej w recenzji, którą mam w planach niebawem opublikować.

.:: Materdea


Napiszę kontrowersyjnie, ale spodobały mi się „Listy zza grobu” Remigiusza Mroza. Zdaję sobie sprawę, że choć istnieje spory obóz antyfanów vel przeciwników chyba najbardziej rozpoznawalnego polskiego pisarza ostatnich lat (nietrudno nim być, wydając kilka powieści rocznie), to w istocie autor miewał wzloty („Behawiorysta”) i może nie upadki, ale potknięcia (seria z komisarzem Frostem).

„Listy zza grobu” jednak odznaczają się tym, czego często w książkach Mroza mi brakowało – konsekwencją. W nakreśloną intrygę jesteśmy w stanie uwierzyć, ciąg przyczynowo-skutkowy nie wiedzie nas w pewnym momencie do jakichś wytrzaśniętych z powietrza decyzji. A twist w końcówce i naprawdę trzymający w napięciu finał pozwalają mieć nadzieję na nowy, interesujący cykl z patomorfologiem Sewerynem Zaorskim w roli głównej.

.:: Lukas77PL


Jako że w przypadku książek nadal ślęczę nad klejeniem pracy magisterskiej skupiającej się wokół literatury cyberpunku, nie wczytywałem się w nic innego, chociaż lista pożądanych pozycji nadal rośnie. Zapodam Wam natomiast dwa muzyczne albumy, z którymi ostatnio spędziłem sporo czasu. Pierwszy z nich to "The Shape of Punk To Come", czyli produkcja szwedzkiej hardcore-punkowej grupy Refused, która pracuje przy ścieżce dźwiękowej Cyberpunka 2077. Na zespół ten nakierował mnie oczywiście utwór „Chippin In”, czyli (nareszcie!) powołana do życia przez Marcina Przybyłowicza aranżacja najsłynniejszego kawałka Johnny’ego Silverhanda z historyjek uniwersum Cyberpunka 2020. Druga pozycja jest dużo łagodniejsza, a jest nią album „Sleepwalking” artystki  o pseudonimie Nina, operującej w gatunkach synthpop i synthwave. Mowa o naprawdę utalentowanej dziewczynie o świetnym głosie, który świetnie komponuje się z klimatycznymi, syntezatorowymi podkładami. 

.:: Juve


Z muzyki polecam z kolei "Dark Side of the Moon". Pink Floyd to najbardziej wpływowa grupa rockowa w historii (tak Big, żadne tam Zeppeliny czy Gunsi). Dlaczego tak sądzę? Bo niejako tym właśnie albumem zapoczątkowali zarówno gatunek muzyki alternatywnej, jak również wyznaczyli nowe standardy nagrywania oraz pracy w studiu (z technikami i inżynierami muzyki, album ciągły, który nie ma przerw). Cudo, które wysłane na Marsa za 1000 lat nadal będzie świeże i oryginalne.

.:: Bigboy177

Książek w ostatnim czasie nie czytałem, ale na muzykę zawsze czas znajdę. Co teraz wypełnia moje uszy? Prócz klasyki pokroju Whitesnake czy Van Halen, często odpalam ostatnio Pretty Maids - kapelę znałem ze słyszenia od dawna, ale jakoś nigdy nie mogłem konkretniej poznać jej dyskografii. Cieszy mnie, że to zmieniłem, bo wiele z ich utworów to prawdziwe perełki. Prócz tego polecam najnowszy album Dream Theater, Distance Over Time, oraz ostatnią płytę Saxon, Thunderbolt.


Branża naszym okiem

.:: Dirian


E3 dawno za nami, więc na trzeźwo można rzucić na całość okiem – na szybko i bez przynudzania. Będąc szczerym, to były chyba najgorsze targi odkąd je regularnie śledzę (z 10 lat?). Zamiast gameplayów – mieliśmy trailery CGI. OK, są efektowne, ale ile mają wspólnego z samymi grami? Cóż, chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. Jeśli największe zamieszanie na całym E3 robi występ sławnego aktora, to trzeba jasno sobie powiedzieć, że coś jest tutaj nie tak. Keanu Reeves swoim wyjściem na scenę pozamiatał i na tym E3 2019 mogłoby się w sumie zakończyć. Prezentację nowego Xboksa pozwolę sobie przemilczeć – ależ to było słabe i wyzbyte z emocji.

A co poza tym? Mało ekscytujące gameplaye, jak ten z Watch Dogs Legion (konferencja Ubi to dno i kilogramy mułu) czy nowych Star Warsów – gry wyglądają nieźle, ale nic poza tym. Gdzieś tam przebijała się solidna zajawka Baldur’s Gate III, ale to znów tylko zajawka bez gameplayu. Cieszy zapowiedź The Legend of Zelda: Breath of the Wild 2, pewnie dla tej gry kupię odświeżonego Switcha (kiedyś pewnie wyjdzie).

Na pewno zabrakło tu Sony – Japończycy jednak zawsze pokazywali coś konkretnego. Byle gameplay z The Last of Us 2 narobiłby sporo zamieszania i już byłoby ciekawiej. Ale cóż – było, minęło, czekamy na nową generację.

.:: Materdea


Po targach E3 moje serce stało się jeszcze bardziej zielone niż było do tej pory. Blisko 60 tytułów pokazanych na konferencji Microsoftu, kilka lakonicznych – ale jednak – informacji na temat Project Scarlett, a więc prawdopodobnie Xboksa One Z, szereg niespodzianek – jak Keanu Reeves na pokazie trailera Cyberpunka 2077. OGROM rzeczy, czym gigant z Redmond kupił mnie totalnie.

I jeśli mam być szczery, to show „zielonych” było dla mnie gwoździem programu. Choć z uwagą śledziłem też poczynania Electronic Arts czy Ubisoftu, to pod względem fajerwerków nie mogli się oni równać z MS.

.:: Lukas77PL


Tegoroczne targi E3 uważam za najgorsze, jakich byłem w życiu świadkiem. Po części jest to wina producentów gier i sprzętu, którzy drastycznie zmieniają sposób dzielenia się informacjami na temat swoich projektów. Wszyscy chowają się po kątach z mało ciekawymi panelami dyskusyjnymi lub wynajmują zastępy streamerów by wypełniły show ogrywaniem wydanych rok wcześniej gier. Pierwszy karniak poleci dla Microsoftu, który pokazywał dużo, a tak naprawdę nie pokazał właściwie nic. Kolejny rok z rzędu otrzymaliśmy spam mało ciekawą drobnicą, która, na domiar złego, została zapomniana momentalnie po wejściu Keanu Reevsa podczas prezentacji Cyberpunka 2077. Jesteśmy przy końcu generacji, a Xbox One nadal nie ma gier – zieloni kompletnie przespali kilka lat.

Myśląc o poczynianiach Electronic Arts oraz Bethesdy do głowy przychodzą mi same niecenzuralne wyrażenia. Ograniczę się więc do totalnej farsy i braku szacunku dla graczy. Nudny jak flaki z olejem panel Elektroników, na którym prezentowano głównie dodatki do starych gier i nieco zjadliwe, lecz niezbyt porywające Star Wars: Upadły Zakon to zbyt mało.

Jeśli natomiast mowa o ekipie Todda Howarda, cóż… trzeba mieć tupet, aby wyjść na scenę i bezczelnie kłamać przed milionami graczy, choćby na temat Fallouta 76. Bethesda to żywy przykład podejścia „fake it till you make it”. Mimo zanotowania jednej z największych marketingowych i projektanckich wtop w historii tego medium, firma publicznie mówi, że jest pięknie, wszyscy się dobrze bawią, a gra jest sukcesem. Taktyka na oszukiwanie rzeczywistości widocznie tej firmie pasuje i cóż poradzić...

Sam Ubisoft, mimo braku nowości w pewien sposób mnie ujął koncepcją Watch Dogs: Legion i coś czuję, że jako gra do zabawy w dobrym towarzystwie przy jednej konsoli i wymianie pada, oraz po kilku piwkach, być może się to sprawdzi. Na E3 zabrakło także Sony, lecz jeśli firma nie miała tak naprawdę nic do pokazania, być może lepiej, że się nie zjawiła, darując nam kolejnego naciąganego show, jakich na tych targach było już za dużo. 

Ah, zapomniałbym... "Elden Ring, ooooooh Eldeeen Ring!!!". Ze wszystkiego, co się pojawiło na targach, to tak naprawdę projekt From Software najbardziej rozpalił moją wyobraźnię. Czy Hidetaka Miyazaki po hucznym otwarciu generacji mistrzowskim Bloodborne domknie ją równie wybitnym dziełem? Z George'm R.R. Martinem na pokładzie wszystko możliwe. 

.:: Juve


E3 2019 to dla mnie dwie gry wideo - Dying Light 2 oraz Fina Fantasy VII Remake. Zacznę może od projektu Techlandu. Oryginał mam ograny kilkukrotnie, tak podstawkę jak i The Following. Uważam, że to najlepsza gra o zombies w otwartym świecie w historii. Klimat, rozmiar, możliwości, płynna rozgrywka, innowacyjne poruszanie się i wieloletnie wsparcie. Dying Light 2 nie jest tym, czego oczekiwałem, bo skręca bardziej w ambitne filozofowanie o zmianie świata po tragedii. Myślałem, że po jedynce zrobią bezpieczny sequel w innej, ciekawszej lokacji. No nic, czekam i jaram się, licząc na to, że twórcy nie przygotują przygodówki z zombies w tle. Chcę horroru, dużego miasta, wielkiej ilości umarlaków, craftingu i wielowątkowości. 

Co do mojej drugiej gry wideo, to uważam, że już teraz Final Fantasy VII Remake jest wielkie i cudowne. Nie chodzi tutaj tylko o oprawę graficzną, a przede wszystkim rozmiar. Skoro Midgar, wstęp do gry (a nie pierwsza płyta z oryginału, jak twierdzą branżowi "specjaliści") to tylko pierwsza część, to ten Remake będzie największą grą w historii serii. Czekam z uwagi na zmienioną rozgrywkę - system tur z real timem, materie, uzbrojenie, rozbudowany wątek ruchu oporu oraz nowe spojrzenie na niedoceniane wcześniej postacie poboczne. Final Fantasy VII Remake po średniej piętnastce będzie dla mnie RPGiem marzeń.

Na koniec wspomnę tylko jeszcze o fakcie, że targi bez udziału Sony tracą na wartości. Szkoda że nie przyjechali, nie było wielkiego starcia z zielonymi. Znak czasów, może nie mieli nic oprócz Death Stranding i The Last of Us Part II do pokazania? Może.

.:: bigboy177


Podobnie, jak Dirian i Lukas mam wrażenie, że tegoroczne E3 było bardzo kiepskie. Na pewno najlepszy show miał Microsoft, ale nawet "zwycięscy" nie pokazali niczego konkretnego. Dużo obietnic, dużo sloganów i jakieś zajawki tego, na co możemy liczyć. Impreza przypominała kampanię wyborczą, w której wszyscy mają coś do powiedzenia, ale brakuje konkretów. Mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie dużo lepiej. Nadchodząca nowa generacja powinna mocno zaostrzyć batalię pomiędzy Sony i Microsoftem, a to z kolei oznacza więcej świetnych gier.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosfrycek88   @   14:37, 21.07.2019
Ja obecnie gram w Risena 3 na PS4 i czekam aż mi dowiozą ze sklepu Soul Calibur 6 i Dynasty Warrior 9. Z książek czytam obecnie plan Maxwella.
0 kudospetrucci109   @   22:13, 23.07.2019
Nowa płyta Dream Theater przy całej mojej sympatii dla tego zespołu jest tak samo nijaka jak dwa poprzednie albumy (no może nie jest aż tak fatalna jak one ale to nie czyni jej jeszcze na prawdę dobrą).
Z Dreamowych klimatów polecam Haken i Sons of Apollo. Te kapele słychać, że mają pomysły na swoją muzę, czego niestety o Dreamach ostatnio powiedzieć nie można, nad czym ubolewam.