Cyberpastwiska, czyli rzecz o sieciowych baranach


bigboy177 @ 17:06 27.03.2017
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Problemy z Mass Effect: Andromeda potwierdziły, że w dzisiejszych czasach hejt to popularny trend. Zjawisko się nasila i nie widać dla niego przeciwwagi.

Od jakiegoś czasu dostrzec można w sieci dziwną tendencję. Społeczność internetowa jest dziwnie wokalna, ale najczęściej tylko w kwestiach krytykowanych. Jak jest jakaś ciekawa akcja o pozytywnym wydźwięku, rozejdzie się wcześniej czy później, ale zdecydowanie wolniej niż coś negatywnego. Rozpoczyna się wówczas klasyczne pastwienie, a jeden baran, że tak brzydko napisze, potrafi przyciągnąć dziesięciu kolejnych i w rezultacie mamy niemałą chryję. Często z niczego.

Do napisania niniejszego artykułu skusiły mnie ostatnie wydarzenia z grą Mass Effect: Andromeda. Deweloperzy spędzili przy projekcie kilka lat – z plotek wychodzi, że około 5 – a wydawca zainwestował w jego powstanie mniej więcej 40 milionów dolarów. Dla szeroko pojętej społeczności graczy nieistotne było to, z jak rozbudowanym projektem mamy do czynienia – o czym piszemy w naszej recenzji – zdecydowanie ważniejsza była jedna pierdoła, której uczepiono się, jak rzep psiego ogona.

Chodzi oczywiście o te nieszczęsne animacje. Niektóre z nich, przyznam, faktycznie wyglądają komicznie – szczególnie te żeńskiej bohaterki – bo panna Ryder potrafiła robić grymasy przypominające te towarzyszące opróżnianiu w trakcie zatwardzania. Czasem też pojawiają się postaci niezależne bez jakiejkolwiek mimiki. Nie powiem, że jest idealnie, bo tak nie jest, ale nie jest też tak tragicznie, jak pokazano to na rozlicznych materiałach filmowych. Wiem, bo przeszedłem Andromedę do napisów końcowych i prawdę mówiąc anomalie nie były jakoś mocno zauważalne, ani tym bardziej dokuczliwe.

Mimo to jeszcze przed premierą finalnej wersji tytułu uznano wszem i wobec, że mamy do czynienia z nic niewartym chłamem. W sieci pojawiło się mnóstwo filmików skrojonych z zaledwie garści ujęć, pokazujących niedociągnięcia animacji. Początkowo wyglądało to tak, że gracze po prostu się pośmieją i po sprawie. Sami zresztą opublikowaliśmy krótką wiadomość na ten temat. Wiedząc co stanie się później, totalnie kwestię tę byśmy odpuścili.

Zaczęło się niewinnie od jednego czy dwóch filmów. Później dosłownie każdy choćby trochę znany YouTuber musiał coś  w związku z animacjami Mass Effect: Andromeda skleić i powiedzieć. Nie wymagało to jakoś szczególnie dużo pracy, a wyświetlenia się zgadzały - szły przecież w miliony. Społeczność szybko temat podchwyciła, zaczęły powstawać prześmiewcze memy, GIFy i inne takie. Na tym jednak się nie skończyło.

Prześladowcy postanowili znaleźć sobie kozła ofiarnego. Rozpoczęło się śledztwo, które doprowadziło zbirów do osoby, podobno, odpowiedzialnej za animacje mimiki twarzy w BioWare. Bogu winna Allie Rose-Marie Leost zaczęła czytać na swoim Twitterze (prawdopodobnie nie tylko) przeróżne krytyczne wpisy. Niektórzy posunęli się nawet do wyzwisk oraz mocno niecenzuralnych słów. Napisać, że sprawy wymknęły się spod kontroli byłoby mocnym niedopowiedzeniem. Dotychczasowe barany przeszły na wyższy poziom zdurnienia. BioWare musiało wręcz bronić swojej koleżanki, aby się od niej odczepiono. Studio otwarcie przyznało, że nie da się przecież wskazać jednego winnego zaistniałej sytuacji. Niedociągnięcie było rezultatem zbiorowej pomyłki. Odpowiedzialność ponosiła cała firma.

Co ciekawe, jeden z byłych pracowników BioWare postanowił nawet sprawę nieco wyjaśnić. Chodzi o Jonathana Coopera – głównego animatora Mass Effect 2. Na łamach Twittera pokrótce napisał on co, jego zdaniem, przyczyniło się do dziwnej mimiki twarzy w Andromedzie. We wpisach Cooper przyznał, że w przypadku rozbudowanych gier RPG znaczna część animacji towarzyszących dialogom powstaje z użyciem algorytmu. Projektanci pracujący przy Andromedzie z początku najprawdopodobniej chcieli wszystkie rozmowy przygotować ręcznie, ale widząc, że nie zdążą na premierę zdecydowali się na algorytm. Algorytm, który przygotowano na sam koniec kilkuletniego procesu dewelopingu. Ktoś nie do końca go dopracował i dlatego czasem postaci rozmówców robią kuriozalne miny.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosTheCerbis   @   18:35, 27.03.2017
Amen.
Choć ja też się trochę śmiałem, to jednak nie w ten sposób i nie na taką skalę. Niektórzy mocno przeginają z hejtem.
1 kudosmrPack   @   21:32, 27.03.2017
Niestety taki bezmyślny hejt zaczyna być wszechobecny i coraz częściej ma niewiele wspólnego z konstruktywną krytyką :/ MEA może i w pewnych aspektach idealne nie jest, ale nagonki na osoby pracujące przy grze to już mocna przesada.
0 kudosIgI123   @   21:45, 27.03.2017
Konstruktywna krytyka konstruktywną krytyką, ale czasem dobrze jest załączyć fejk konto i pohejtować coś dla jajec. Śmieszki wszystkich krajów, łączcie się.
0 kudosUxon   @   21:58, 27.03.2017
Mnóstwo hałasu i krzyku tak naprawdę o nic. Przejmować się szczekaniem anonimowych pajaców? Nie wydaje mi się, by dorosła, inteligentna kobieta, bo BioWare raczej tępaków nie zatrudnia, miała z tym jakiś problem. I lepiej tego nie rozdmuchiwać jeszcze bardziej, a sprawa w końcu spowszednieje i zniknie. Żeby przez takie pierdoły powstawało horrendalne zamieszanie, niebywałe. Mam nadzieję, że Andromeda sprzeda się ponadprzeciętnie, patche zrobią do końca porządek z grą i BioWare pozamyka nieco jadaczek.

"Nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów, dopóki nie poznałem internetu".

0 kudosTheCerbis   @   22:29, 27.03.2017
Cytat: Uxon
Przejmować się szczekaniem anonimowych pajaców? Nie wydaje mi się, by dorosła, inteligentna kobieta, bo BioWare raczej tępaków nie zatrudnia, miała z tym jakiś problem.
Owszem, mogła odebrać to emocjonalnie. Masowa krytyka i wyzwiska nie należą do przyjemności, więc to nic dziwnego, jeśli poczuła się źle z tego powodu. Nie dziwie się, że BioWare ją wsparło. Bardzo dobrze postąpili.
0 kudosshuwar   @   07:41, 28.03.2017
Bardzo dobry tekst!
Dokładnie te same odczucia targają mną już od dłuższego czasu. Internet i media społecznościowe są jak zgniła hydra ziejąca nienawiścią i hejtem gdzie popadnie. To jak w najnowszej książce Grzędowicz'a: Hel 3.

1. Wiecie, że odkryto technologię wytwarzania krwi ludzkiej?
Pewnie nie, nie wiecie... bo to nuda, nikt nie będzie chciał tego komentować, to po co o tym pisać?
2. A znacie Błękitnego Wieloryba? Babę, która wykąpała dziecko we wrzątku? Inne takie...
No pewnie... każdy zna... większość komentowała, śmierć i zło się sprzedaje.


Moja żona prowadzi lokalny portal. Ciekawe, pozytywne tematy przechodzą bez echa. Za to czytelnicy potrafią przyczepić się do literówki w tekście nie odnosząc się do samego przekazu. Zaczynają wykłócać się ze sobą a wtedy inni czytelnicy odpuszczają sobie konstruktywną dyskusję.

Przykład: Dla mieszkańców zorganizowano z rozmachem darmową, plenerową imprezę, z darmowym żarciem, wieloma występami, atrakcjami, wartościowymi nagrodami od sponsorów, wolontariusze włożyli wiele trudu, by zintegrować ludzi...
Odzew?
Jedzenia (darmowego) było za mało, muzyka była za głośno, trawa za zielona, a i za mało było miejsca na parkingu (taka była frekwencja). Odechciewa się ...


Szczerze?
Na naszym MG, mi również w pewnym momencie odechciało się "dyskutować" n.t. Andromedy. Co niektórzy zachowywali się tak, jakby zniechęcenie mnie do grania i odbieranie mi przyjemności czekania na premierę przynosiło ogromną satysfakcję.
Buuuu... nie ładnie.
0 kudospetrucci109   @   10:14, 28.03.2017
Niestety to prawda. Internet pełen jest idiotów. Prawda jest taka, że głupich ludzi jest po prostu więcej, a internet daje im możliwość popisania się swoja głupotą na forum.

Co do złych i dobrych informacji to niestety taka jest ludzka natura i było tak od zawsze - co na przykład było dla motłochu największą atrakcją w dawnych czasach jeśli nie publiczne egzekucje ;)

Co do hejtowania gier to ja wychodzę z założenia, że jak coś mi się nie podoba to po prostu w to nie gram. Tak jak pisze Naczelny, łatwo jest powiedzieć, że coś jest do dupy ale nikt nie bierze pod uwagę ile pracy i serca włożyła ekipa w powstawanie takiej gry - nawet jeśli finalnie czasem nie wyjdzie tak jak powinno.

A w ME:A jak tylko będę miał na czym zagram na pewno. To po Wieśku 3 druga gra do ogrania z najważniejszych na mojej liście Szczęśliwy
0 kudosKrecikOwsik   @   20:01, 28.03.2017
A ja się absolutnie nie zgodzę. Sytuacja wygląda bardzo podobnie jak ze Złotymi Malinami w środowisku filmowym. Rocznie powstają dziesiątki tysięcy filmów. Przynajmniej połowa z nich się nie nadaje do oglądania. Ale to nie któryś z tych filmów dostanie Malinę tylko film, który okazał się klapą mimo ogromnych oczekiwań. Z Andromedą jest podobnie. Gdyby ją wydało nieznane nikomu studio prawdopodobnie byśmy mówili o sukcesie. Bioware samo nadmuchało oczekiwania do maksimum i niech się nie dziwi, że zapowiadając rewolucyjną grę, idealną dla fanów serii, bla bla bla bla... została wyśmiana po premierze.
Podobnie było z Falloutem 4, którego broniłem od samego początku mówiąc, że gra jest naprawdę solidna. Natomiast w starciu ze sporą częścią starych fanów produkcja nie miała szans bo nie ma dialogów, bo otwarty świat, bo FPS a nie RPG, bo mało falloutowe jak na Fallouta itd. Nie zabraniam komuś mieć swojego zdania. Nie podoba się F4? Proszę bardzo, a mi owszem. Tobie się drogi redaktorze nie podoba hejt na Andromedę? Proszę bardzo, a mi owszem.
0 kudosTheCerbis   @   20:11, 28.03.2017
Shuwar, to pewnie przeze mnie? :>
0 kudoskrzywy_banen   @   20:47, 28.03.2017
Warto pamiętać o oddzieleniu krytyki od hejtu/bezmyślnych heheszków. Te drugie są lekko wkurzające, ale ta pierwsza jest nie tyle co ok, co jest potrzebna. Czy internety przesadzają z ME:A? Trochę tak (i to nie jest pierwszy raz, to jest trend który się pojawia od wielu lat w necie) bo gra nie jest niegrywalnym crapem.
0 kudosDaria22132   @   21:08, 28.03.2017
Cóż, muszę przyznać, że tekst jest ciekawy i trafia w sedno - coraz więcej hejtu, nieuzasadnionej krytyki i czepiania się byle gów**. Tak, wiem że dość dosadnie o tym piszę. Sama śmiałam się z animacji w Andromedzie, bo panna ma tak kuriozalne miny, że zastanawiam się, kto to popełnił. Ale gdzieś w tyle mózgownicy jednak tłukło mi się, że to przecież nie jedyny taki przypadek - spotykałam się z grami tak zbugowanymi i niedopracowanymi, że zastanawiałam się, jak to przeszło. Jednak ZAWSZE powtarzam, że sama grafika jest nic nie warta - przy ocenie gry należy skupić się na całości, na którą składają się elementy, nie sama grafika czy nie sama fabuła. Podchodzenie z takim założeniem jest zgoła błędne. Spoko, fajnie się pośmiać z krzywych min, na widok których absztyfikanci pierzchną w popłochu, ale bez przesady.

Faktycznie, to co spierniczone (albo się takie wydaje) przechodzi głośnym echem i zostaje w necie - swoją drogą, ludzie chyba nie wiedzą, że to co trafi do netu zostaje tam na zawsze. Natomiast mało mówi się o dobrych składowych gry albo wręcz mało mówi się w ogóle o pojęciu sprawiedliwości - bo po co przyznawać, że gra jest zła w jakiś sposób, ale nadrabia kilkoma innymi rzeczami. Przecież wstyd przyznać, że coś jednak twórcom wyszło, nie? A skryptowanie i grafika, a także pomysł, to ciężki kawałek chleba. Ja wiem, że ludzie tworzący grę, która jest doskonałym kolejnym elementem serii powinni ją dopieścić w najmniejszych szczegółach. Ale przy tak dużym projekcie faktycznie nie da się uniknąć pomyłek, zwłaszcza, jeśli później algorytm jest automatyczny.

Nie oznacza to, że bronię twórców, bo naprawdę powinni się przyłożyć do modeli i grafiki - wiadomo, na Andromedę czekało miliony osób, a coś takiego sprawia, że pozostaje jednak niesmak. I to może się odbić na pozostałych produkcjach oraz zainteresowaniu chętnych.
Dodaj Odpowiedź