Magiczne światy w grach, czyli miłość od pierwszego zajrzenia


bigboy177 @ 22:10 24.11.2016
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

Otwarta struktura mapy była czymś unikatowym w tamtych czasach, a widoki naprawdę zapierały dech w piersiach. Far Cry przez wiele lat nie miał sobie równych. Chętnie powracałem na tropikalną wyspę, choćby po to, aby znaleźć nowy sposób eliminowania przeciwników. Płonąca ciężarówka, zepchnięta ze wzgórza nadawała się do tego wyśmienicie, ale nic nie stało też na przeszkodzie, aby innymi metodami odesłać bandziorów w zaświaty. Wspaniała sprawa i dlatego Far Cry na zawsze pozostanie w mojej pamięci.

Skoro o otwartości mowa, duże wrażenie wywarł też na mnie Dying Light, opracowany przez polskie studio Techland. Produkcja wrzuca nas do postapokaliptycznego świata, opanowanego przez zombie, a podczas zabawy nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że jakby do podobnego wydarzenia doszło, mniej więcej tak mogłoby to wyglądać. Wiadomo że sporo elementów gry jest mocno przerysowanych (dziwaczne bronie, umiejętności wspinaczki głównego bohatera), ale w ogólnym rozrachunku to naprawdę fantastyczny produkt.

Harram, miasto, w którym toczy się akcja Dying Light, opracowane zostało wręcz genialnie. Jest w nim sporo ciekawych miejsc do zwiedzenia, zamknięte strefy, pełne zwłok kanały i korytarze, a także budynki mieszkalne, w których znajdujemy zaopatrzenie. Do tej pory pamiętam, jak nieswojo czułem się na szczycie jednego z filarów mostu albo na samej górze anteny nadawczej. Doznanie wysokości odwzorowano niebywale realistycznie. Grając w projekt Techlandu miałem wrażenie, że jestem częścią wirtualnego świata, a nie tylko jego obserwatorem. Bardzo podobał mi się też fakt, że tytuł wręcz idealnie wpasował się w serial The Walking Dead. Przypuszczam, że na pewno wspomogło to wyśmienitą sprzedaż gry. Żaden inny projekt nawet nie zbliżył się do tego, co przygotowali Wrocławianie.

Niektórzy narzekali co prawda na średniej jakości dialogi oraz dość prosty wątek fabularny, mnie tam jednak to nie przeszkadzało. Bawiłem się wyśmienicie, a bieganie po dachach budynków Harram zapamiętam na długi czas. Szczególnie ze względu na to, że gra pozwalała mocno wpływać na styl głównego bohatera. Dało się być głównie pasywnym (uciekając), albo aktywnym (walcząc). Prawdziwy sprawdzian umiejętności nadchodził wraz z zapadnięciem nocy, kiedy w wirtualnym świecie pojawiały się agresywniejsze odmiany umarlaków. Dying Light to jedna z najlepszych gier o zombie w historii.

Choć to nieco inne klimaty, aczkolwiek nadal pośród umarlaków, świetnie wspominam Soul Reaver 2: Legacy of Kain. Nie jest to projekt nowy, ale naprawdę unikatowy. Jego akcja przenosi nas do genialnie zaprojektowanego świata Nosgoth. Fikcyjnej krainy, wzbogaconej przez elementy fantasy. Mimo że historia w Soul Reaver 2 stanowi kontynuację tego, co działo się w Blood Omen: Legacy of Kain oraz pierwszej odsłonie Soul Reaver, produkcja jest prequelem.

Jako że nie chciałbym za bardzo rozpisywać się na temat fabuły, wiedzcie jedynie, że jest ona niewiarygodnie ambitna i rozbudowana. To jedna z najlepszych opowieści, z jakimi miałem do czynienia, a wyjątkowa kreacja tutejszego świata odpowiada przynajmniej za połowę klimatu, jaki udało się uzyskać deweloperom. Nosgoth jest unikatowe i naprawdę próżno szukać czegoś podobnego. Od pierwszych chwil, po sam finał, wirtualna kraina na każdym kroku nas zaskakuje, a podróże w czasie pogłębiają tylko to wrażenie.

Soul Reaver 2 oczarowało mnie do tego stopnia, że do dnia dzisiejszego nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego nie zdecydowano się serii kontynuować. Bardzo chętnie po raz kolejny wcieliłbym się w Raziela i sprawdził co wydarzyło się później. Zakończenie gry, choć stanowiło solidną konkluzję, pozostawiało furtkę dla ewentualnej kontynuacji. Pozostaje trzymać kciuki za to, aby takowa kiedyś się pojawiła, teraz właścicielem marki jest Square Enix.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosjuve   @   17:39, 25.11.2016
Fajne zestawienie, a ja od siebie dorzuciłbym jeszcze od siebie Gallowmere inspirowane twórczością Tima Burtona z MediEvil i Shadow Moses z pierwszego Metal Gear Solid.
0 kudosGuilder   @   00:00, 26.11.2016
Świetny artykuł i świetna lista. Ja bardzo dobrze wspominam też Dunwall z Dishonored. Uwielbiam steampunk (przy każdej okazji o tym wspominam), a przy tym klimatu dodawał temu światu wszechobecny brud, mrok i zaraza.

Trochę osobną kategorię otwierałby Fallout, który w poszczególnych grach może nie ma jakichś genialnych map, ale całe uniwersum zostało bardzo porządnie zorganizowane.
0 kudossebogothic   @   08:26, 26.11.2016
Światy w dwóch pierwszych Gothicach to perfekcja i przykład na to jak tworzyć otwarte światy, nie sandboxy wypełnione masą bezsensownych znajdziek i powtarzalnych aktywności. To mają być światy z prawdziwego zdarzenia, niczym wydarte wprost z kart jakiejś książki, w których dzieje się akcja gry i które żyją niezależnie od poczynań gracza, a nie piaskownice wypełnione różnoraką zawartością po których hasa sobie gracz. Dlatego do dwóch pierwszych Gothiców mogę wracać bez końca i nigdy mi się nie nudzą. Tego właśnie oczekuję od współczesnych produkcji z otwartym światem. Niestety, twórcy najwyraźniej upodobali sobie tworzenie światów po linii najmniejszego oporu: tworzą wielgachną mapę i wypełniają ją milionem znajdziek i aktywności.
Oczywiście świat nie musi być otwarty by zapaść w pamięć, jednak właśnie możliwość w miarę swobodnego poruszania się po świecie nadaje mu tą niepowtarzalną magię. Chyba dla każdego kto po raz pierwszy zetknął się w grę z otwartym światem jego eksploracja była dużym przeżyciem. Dla mnie taką grą był Gothic i nigdy nie zapomnę łażenia po tym dość niebezpiecznym świecie, gdzie co krok czyhało jakieś nowe zagrożenie.

Jeśli chodzi o niewymienione światy z gier to dla mnie zabrakło tego z The Last of Us: mroczny, niebezpieczny, brutalny, gdzie każdy walczy o przetrwanie. Co prawda TLoU jest liniową grą akcji, jednak magię świata da się poczuć dzięki genialnej fabule oraz świetnemu gameplayowi, który wpasowuje się w klimat uniwersum The Last of Us. Ze Stalkerami czy serią Metro jest podobnie. Nie sposób też pominąć światy z gier From Software czy z Uncharted 4, gdzie mapy powalały rozmachem.
0 kudostinyLiza   @   09:57, 26.11.2016
Bardzo dobry artykuł i zestawienie Uśmiech Znalazło się w nim Rapture, które pokochałam i w prywatnym rankingu zajmuje top, więc wielki plus Uśmiech Zabrakło stanowczo Metra.
0 kudosJackieR3   @   18:11, 26.11.2016
Odnośnie Rapture to se myślę że jest bardziej technologiczne niż magiczne.
0 kudoswektorio   @   19:55, 26.11.2016
Zestawienie niczego sobie i fajnie, że autor od razu powiedział, że jest całkowicie subiektywne, ale...
zabrakło tu dla mnie najważniejszego ze wszystkich cRPGów w historii czyli Tormenta Torment , którego pod względem fabuły i lokacji - niesamowitego Miasta Drzwi (Sigil) zarządzanego przez Panią Bólu, jeszcze żadna gra nie przeskoczyła. Wystarczy wspomnieć 3 tys. stron A4 przetłumaczonych dialogów, wielość możliwych zakończeń, w tym wyjątkowa jak na tamte, a nawet i obecne czasy, możliwość pokonania głównego adwersarza za pomocą samych słów. Oczywiście wpływał na to współczynnik inteligencji i mądrości, od wysokości których zależała ilość dostępnych dialogów.
0 kudosGuilder   @   20:10, 26.11.2016
Torment jest genialną grą, ale świat widziany z rzutu izometrycznego nigdy nie będzie tak "zasysał" jak w produkcjach z widokiem z pierwszej osoby lub z trzeciej zza pleców. Ci sami twórcy stworzyli przecież uniwersum Fallouta, świetnie przygotowane ale mające swoje atuty mimo wszystko gdzie indziej.
1 kudosKerberos   @   22:23, 27.11.2016
Ranking jest bardzo spoko - i klasyka i coś bardziej świeżego.

I widzę sporo sugestii dotyczących uzupełnienia rankingu o kilka tytułów, więc obojętny na ten temat nie będę i zaproponowałbym Schizm II: Kameleon i Myst: Revelation - kreacja wizualna światów w tych produkcjach to absolutny majstersztyk, który polecam zobaczyć każdemu graczowi, nie tylko fanom przygodówek.
0 kudosfebra1976   @   20:02, 28.11.2016
Powyższy artykuł był jak sądzę katalizatorem którym Big chciał sprowokować dyskusję, o światach które zapadły nam w pamięć i które pokochaliśmy. Bo ilu graczy tyle preferencji, każdy mógłby wypisać tutaj swoją listę top gier z cudownie wykreowanymi światami. Każdy też będzie twierdził że jego wybór jest najbardziej trafiony.
Ja jako typ sentymentalny stwierdzę że gry z duszą już były, co najwyżej można teraz spotkać mniej lub bardziej udane kontynuacje lub wariacje na ich temat.
Mój top 10 "magicznych" światów to;
-Za najbardziej pokręcone postacie i zagmatwany scenariusz seria "Metal Gear Solid"
-Świat po apokalipsie i z całą kupą poukrywanych smaczków "Fallout 1/2"
-Za najbardziej japońską japońszczyznę, czasem uroczą, czasem infantylną "Final Fantasy 7-12"
-Za dreszcze na plecach i czasem wyraz zniesmaczenia na twarzy "Silent Hill 1-3"
-Pierwsze spotkanie z zombie i pierwsza miłość (ach ta Jill) "Resident Evil 1-4"
-Pierwszy haust krwi "Legacy of Kain: Soul Reaver"
-Pełen świńskiej magii, tony i ciut znajdziek polukrowany na maksa "Tomba 1/2"
-Niezapomniane "Breath of Fire" sam nie wiem za co ;-)
Z nowszych tytułów.
-Gra w której można "utonąć" może nie dosłownie, choć twórcy świata Rapture nie mogli chyba powiedzieć że im się nie przelewa. Czyli gustowny i obleśny zarazem "BioShock"
-No i na koniec wisienka na torcie, crème de la crème mojej biblioteczki czyli "Dark Souls" a z nim setki godzin zmagania się z samym sobą, oraz poznawania cudownie wykreowanego świata.
HOGW!
1 kudosJackieR3   @   21:26, 28.11.2016
Miasteczko z Postala 2 to dopiero jest magia.
0 kudosshuwar   @   07:48, 29.11.2016
A ja powiem szczerze, że nie czuję jakiś większych emocji jeśli chodzi o światy w grze. Teren rozgrywki to nie to samo, co fabuła, opowiadana historia czy klimatyczna muzyka.

Niemniej jednak z ulubionych miejsc, w których lubiłem / lubię się pokręcić to:
- Skyrim, za przestrzeń, realizm, zakamarki, ukryte jaskinie, no i za fruwające smoki...
- Fallout 4, za klimat post apokaliptyczny, za ogrom, przerażający czasami klimat i ten po-wybuchowy bałagan Puszcza oko
- Wiedźmin 3, za widoczki i rzeczywistą swobodę podróżowania, no i ten stres, czy mi coś za chwilę zza drzewa nie wyskoczy.
- Sniper Elite V2, za realny świat II wojny, zburzone kamienice, bałagan wojenny.
- Mass Effect - ale nie za konkretne lokalizacje, planety po których się poruszaliśmy, ale za wewnętrzne odczucie ogromnego wszechświata w jakim znajduje się Shepard. Świata, który od czasu, kiedy ludzkość odkrywa przekaźniki masy dowiaduje się, że nie jest sama stał się ogromny i bez dominującej roli ludzi.

Amen.
0 kudosdarkslide16   @   15:48, 29.11.2016
Przyznam, że wymienione światy mają swój klimat, jednak w kilku produkcjach gdzie może nie ma otwartego świata potrafiłem się zatrzymać by popatrzeć na dopracowaną grafikę otoczenia np w Tomb Raider czy wspominanym już wcześniej Metro. Wracając jednak do otwartego świata w grach to u mnie nr 1 zdecydowanie seria Final Fantasy pamiętam jak kupiłem konsole właśnie z 7 częścią na 3 cd później 8 i 9 to nie była gra na dzień tydzień grało się w to setki godzin a świat stworzony przez Japończyków tzw świat fantasy był rewelacyjny.
0 kudosJackieR3   @   15:51, 29.11.2016
Ale jednak miasteczko South Park rządzi. Szczęśliwy Szczęśliwy Szczęśliwy
0 kudosUxon   @   16:45, 29.11.2016
System Shock, Fallout, Fallout 2, Torment, Arcanum, S.T.A.L.K.E.R. Oj znalazłoby się tego niemało. Temat-rzeka i duży props za ten artykuł.
1 kudosFestus_   @   21:31, 30.11.2016
A ja wspomnę o wcale niezbyt dużym świecie w grze, który jednak mnie osobiście zaczarował - Zaginięcie Ethana Cartera.
Dodaj Odpowiedź