PlayStation 4 Pro - warto czy nie warto? Oto jest pytanie!
PlayStation 4 zadebiutowało w listopadzie 2013 roku, a zatem w tym roku stuknie mu 3 lata. Biorąc pod uwagę żywotność poprzednich generacji konsol, jesteśmy na niespełna półmetku. Już teraz sprzęt Sony jednak lekko niedomaga (Microsoftu zresztą również). Nie jest w stanie wygenerować oprawy w 1080p z satysfakcjonującą płynnością, a deweloperzy muszą stosować skalowanie i inne sztuczki poprawiające optymalizację, przy jednoczesnym zachowaniu estetycznej oprawy wizualnej. Czy PlayStation 4 Pro jest odpowiedzią na ten i wiele innych problemów? Dla kogo konkretnie jest najnowsza oferta Japończyków? Zdecydowanie nie jest ona dla wszystkich. Wiele zależy od tego, jakie macie oczekiwania.
Telewizor 4K Świętym Graalem gamingu?
Niedługo po tym, jak pojawiły się pierwsze informacje dotyczące PlayStation 4 Pro (wówczas zwanego Neo) oraz Project Scorpio, projektanci urządzeń nie do końca wiedzieli w jaki sposób reklamować swoje kreacje. Z jednej strony, chciano, aby obecne konsole nadal się sprzedawały, a z drugiej, aby zainteresowaniem cieszył się nowy sprzęt. Pojawiły się wówczas różne dziwne wymagania i zalecenia.
W prasie dominowała narracja, że tylko osoby posiadające odpowiedni ekran będą w stanie wykorzystać moc drzemiącą w następcy PlayStation 4, reszta powinna zdecydować się na standardowe PS4. Teraz, po oficjalnej prezentacji, wiemy że to nieprawda. Chociaż telewizor 4K (albo 2160p) rzeczywiście zapewnia dodatkowe walory, specyfikacja techniczna PlayStation 4 Pro nie jest na tyle zaawansowana, aby platforma była w stanie uraczyć nas odpowiednio płynną grafiką, renderowaną w natywnym 4K… a przynajmniej nie w tych grach, które oprawą mogłyby nas zachwycić. Jest to po prostu technicznie niemożliwe.
Rozdzielczość 4K to czterokrotnie większa liczba pikseli niż w przypadku 1080p. Jeśli założymy, że dany tytuł w 1080p ma 30 klatek na sekundę, to w 4K miałby on 4-krotnie mniej ramek, czyli 7.5 na sekundę. Oczywiście jest to dość duże uproszczenie, bo sporo zależy od tego jak silnik danej gry jest przystosowany do działania przy większych rozdzielczościach, itp. Niemniej, daje nam to pewien, dość ogólny, ale jednak przybliżony podgląd na sytuację. Idąc więc dalej, PlayStation 4 Pro dysponuje ponad 2-krotnie większą mocą obliczeniową (4.2 teraflopa, w stosunku do 1.8 teraflopa) od swojego poprzednika, co daje nam około 15-20 klatek na sekundę – przy dobrych wiatrach, rzecz jasna. Płynność na tym poziomie nie jest zadowalająca, co oznacza, że albo potrzebna byłaby dodatkowa moc (dlatego Project Scorpio ma mieć wydajność 6 teraflopów) albo jakieś cięcia.
Sony na szczęście nie wtrąca się w to, w jaki sposób deweloperzy wykorzystują nadwyżkową moc nowej platformy. Już teraz wiemy zatem, że niektórzy spożytkują ją do tego, aby podkręcić oprawę wizualną i nie chodzi tutaj wyłącznie o rozdzielczość. Jest ona najpewniej najzwyklejszym chwytem marketingowym, albowiem PlayStation 4 Pro raczej nie będzie działać na tyle sprawnie w 4K żeby wszystko działało idealnie i bez zająknięć. W związku z tym nie bardzo jest sens kupować je po to, aby mieć kombajn do 4K. Już teraz jestem przekonany, że albo grać będziemy w 4K, ale na niższych detalach, albo w 1080p, ale z bardziej odpicowaną niż na zwykłym PlayStation 4 grafiką. Mnie taki stan rzeczy odpowiada, byle deweloperzy dawali nam wybór.
Studia mają wybór, ty też go masz?!
Twórcy nieprzymuszani do tego, aby stosować za wszelką cenę 4K najpewniej nie zawsze będą chcieli się na nią decydować. Znaczna ich część być może da graczom wybór, jak to ma miejsce w przypadku Rise of the Tomb Raider, w którym jesteśmy w stanie zdecydować się na jedną z trzech konfiguracji wizualnych gry. Jeśli nie chcemy oprawy w 4K (z gorszymi efektami specjalnymi), to możemy zdecydować się na 1080p i lepszą grafikę, ewentualnie większą płynność. Jeśli na takie zmiany liczycie, to jest spora szansa, że się doczekacie.
Zakup PlayStation 4 Pro oraz telewizora 4K, jak dla mnie, jest raczej bezcelowy. Raz, że to spory koszt, a dwa, że większość gier wcale nie będzie wyglądać lepiej na 4K. Najczęściej będzie wręcz przeciwnie, bo większa liczba pikseli na ekranie sprawi, że ucierpią efekty specjalne. Choć rozdziałka może robić ogromne wrażenie, to jednak ubogość detali czy też ucięcie niektórych efektów może finalnie mieć mizerne skutki. Oczywiście zależy to od gry, bo są niektóre tytuły które potrafią wyglądać nieźle nawet na niższych detalach (jak chociażby Wiedźmin 3), a są takie, gdzie wyłączenie graficznych wodotrysków wyraźnie psuje odbiór rozgrywki.
Streaming 4K zapowiada się ciekawie!
Sytuacja wygląda inaczej, jeśli macie już w domu telewizor albo monitor 4K. W takiej sytuacji możecie się zdecydować na to, by kupić nową platformę Sony. Jeśli gry w 4K nie spełnią Waszych oczekiwań, zawsze będziecie mogli przełączyć sprzęt na 1080p i, mam nadzieję, cieszyć się lepszymi efektami specjalnymi, bardziej szczegółowymi modelami postaci, ostrzejszymi teksturami oraz większą płynnością, o czym wspomniałem już wcześniej.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler