Silent Hill przykładem tego, jak powinno się straszyć w grach wideo


juve @ 10:14 09.05.2016
Patryk "juve" Jankowski
Jestem szczęśliwym, wieloletnim i oddanym użytkownikiem konsol PlayStation. Lubię dopracowane, rozbudowane i ambitne gry wideo z najwyższej półki. Osobiście znam Solid Snake'a, z Larą Croft umawiałem się na randki i mieszkam w Residencji. Rzekłem.

Zapoczątkowany przed laty schemat oraz rozwiązania w ogóle się nie zestarzały i widać je do dzisiaj, czy to w tytułach AAA czy produkcjach niezależnych, opracowywanych przez mniej liczne studia. Nadal stosowane są te same sztuczki z muzyką, efektami dźwiękowymi oraz mrokiem. Wszystkie budują niepewność oraz tajemniczość. Atmosferę dodatkowo pogłębiają momenty ciszy oraz samotność. Zauważyliście na pewno, że w w survival horrorach najczęściej poruszamy się bez towarzystwa, a gdy takowe wreszcie, choćby na chwilę, znajdziemy ulga jest nieziemska, prawda? Twórcy pamiętają też o ciągłych skokach napięcia, nie trzymają nas w bezustannym stresie (video Amnesia: Mroczny obłęd oraz Mroczne Zakątki Świata). Zamiast tego dają chwilę odpocząć, by za moment ponownie "zaatakować". Ciągłe utrzymywanie nas w podwyższonej gotowości miałoby efekt odwrotny, do zamierzonego. Doszłoby do tzw. przejedzenia i gra przestałaby straszyć.

Skoki emocji niegdyś osiągane były za sprawą zombie wyskakujących z szafy, jak to miało miejsce np. w przypadku serii Resident Evil, a niedawno także w Dead Space, gdzie z sufitu oraz spod podłogi wyłaziły zmutowane pokraki, tzw. nekromorfy. W ostatnich kilku latach najczęściej nic znikąd jednak nie wyskakuje. Przeciwnik krąży gdzieś w okolicy, a my cały czas wiemy, że jest w pobliżu. Mamy połączenie dwóch koncepcji, tej z Resident Evil oraz Silent Hills. Przeciwnik jest, ale nigdy nie wiemy czy i kiedy zaatakuje. Problemem jest też praktycznie zerowa obrona. Możemy odstraszyć pokrakę albo się przed nią ukryć, nie jesteśmy natomiast w stanie permanentnie się jej pozbyć. Co ciekawe, deweloperzy najczęściej stawiają na jedno albo drugie rozwiązanie. Czyli albo pojawiające się znikąd potwory (Dead Space) albo ciągłe zaszczucie (Outlast). Są jednak także hybrydy, pokroju The Evil Within, w których jesteśmy straszeni na wszystkie możliwe sposoby.

Nie ma w tym jednak niczego dziwnego. Gry przecież ciągle ewoluują, a wraz z nimi mechanika rozgrywki. Kiedyś popularna była zawieszona na sztywno kamera, obecnie nikt sobie nie wyobraża produkcji, w której nie może nią dowolnie manipulować, a dodatkowo odchodzi się od widoku trzecioosobowego na rzecz pierwszooosbowego. Utrudnia to niestety budowanie napięcia. Nie czyni go jednak niemożliwym do osiągnięcia, czego wyśmienitym przykładem z ostatnich miesięcy jest Obcy: Izolacja. Swoboda była? Była! Klimat i zaszczucie? Pierwsza klasa! Twórcy opracowali niebezpieczne sceny wykorzystując bohaterkę. Uczynili ją bardziej "ludzką". Sprawili, że się boi. Oddycha szybciej, gdy w pobliżu jest przeciwnik. Męczy się. I nie ma nadludzkiego refleksu, tudzież szybkości. To z jej ułomnościami walczymy, niczym w prawdziwym świecie.

Niestety ludzie nie lubią walczyć z ułomnościami, nie lubią też się bać, w czym znaleźć można słabszą niż przed laty popularność survival horrorów. Wtedy były nowością - przyciągały - Do mas lepiej przemawiają jednak tytuły łatwiejsze w odbiorze. Takie, których protagoniści są bohaterami (Call of Duty) albo przestępcami (GTA). Mało kto chce uciekać z wariatkowa, aby na końcu przekonać się, że wszystko było iluzją, wykreowaną w szalonym umyśle dewelopera. Dlatego survival horrorów jest niewiele, mimo że w ostatnim czasie przechodzą pewien renesans. Niedawno wielką nadzieję na kolejnego klasyka w gatunku rozbudziło Silent Hills. Niestety produkcję bezpowrotnie anulowano. Ale zastosowane w niej rozwiązania i pomysły na pewno znajdą się w innych tytułach.

Duet Hideo Kojimy oraz Guillermo Del Toro, za sprawą niewielkiego demka, przypomniał graczom o tym, czego się obawiają, a deweloperom jak budować napięcie. Nie było wielkich potworów, litrów bryzgającej krwi oraz wariatów z piłami mechanicznymi. Była odpowiednio skrojona atmosfera i niejasne sytuacje, wyprowadzające gracza poza jego strefę komfortu. Ideę na szczęście szybko podłapały inne studia, a w rezultacie na rynku zadebiutowało już np. opracowane przez polaków Layers of Fear.

Odrobina historii:
  • Cztery pierwsze odsłony serii SIlent Hill zostały stworzone na zlecenie Konami przez wewnętrzną grupę tego studia, Team Silent.
  • Kolejne cztery powstały w innych studiach, kolejno: Climax Group, Double Helix Games i Vatra Games. Nie wiadomo, które studio będzie pracowało nad dziewiątą odsłoną cyklu.
  • W międzyczasie na rynku pojawiły się dwa filmy na podstawie tej marki.
    • W 2006 roku Silent Hill;
    • W 2012 Silent Hill: Apokalipsa.
    • Co ciekawe, niektóre wydarzenia w drugim filmie były inspirowane historią prawdziwego miasteczka Centralia w Stanach Zjednoczonych.

W jakim kierunku pójdą kolejne survival horrory? Tego niestety nie wiemy. Pewne jest tylko to, że najważniejszy będzie w nich klimat. Niezależnie od tego czy jesteśmy bezbronni (Obcy: Izolacja) czy dysponujemy prawdziwym arsenałem (Dying Light) twórcy mogą każdego z nas przestraszyć, budując niepewność oraz odpowiednio mocne pokraki, których eliminacja lub przepędzenie wiąże się z naprawdę dużym ryzykiem. Na rynku wirtualnej rozrywki nie może zabraknąć survival horrorów, zabraknie bowiem wówczas różnorodności, a tego nikt by nie chciał. Genialne Silent Hill będzie żyć pod wieloma postaciami, a być może kiedyś, ktoś przebije nawet Silent Hill 2 - arcydzieło, z którym - póki co - nic nie może się równać. Trzymamy jednak kciuki za to, aby sytuacja ta wkrótce się zmieniła.

Na koniec prezentujemy najlepsze naszym zdaniem dziesięć gier z gatunku survival horrorów w historii. Tytuły wchodzące w skład zestawienia po dziś dzień potrafią nieźle przestraszyć i zapadają w pamięć na długie miesiące. Lista jest oczywiście subiektywna, ale zwycięzca mógł być tylko jeden. Oczywiście jeśli macie swoje typy, koniecznie się nimi podzielcie poniżej.

  1. Silent Hill 2
  2. Resident Evil 2
  3. Amnesia: Mroczny obłęd
  4. Fatal Frame 2: Crimson Butterfly
  5. Obcy: Izolacja
  6. Silent Hill
  7. Call of Cthulhu: Mroczne Zakątki Świata
  8. Outlast
  9. Siren: Blood Curse
  10. Dying Light

Sprawdź także:

Dead Space

Premiera: 24 października 2008
PS3, XBOX 360, PC, MOB

Dead Space to produkt korporacji Electronic Arts, która tym razem zajęła się gatunkiem survival horrorów - tutaj liczy się tylko przeżycie, a cel ten owocuje stawaniem w ...

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosDaffodil   @   18:55, 09.05.2016
Silent Hill 2 to mistrzostwo gatunku i wątpię, by powstało coś równie genialnego, nie wspominając już o lepszej produkcji.
Napisanie scenariusza, który miałby potencjalnie konkurować z fabułą wyżej wspomnianego tytułu, byłoby nie lada wyzwaniem. Z pewnością musiałaby się za to zagrać osoba z pasją, a ponadto utalentowana. Mógłbym się nawet pokusić o stwierdzenie, że dbająca w wielkim stopniu o szczegóły i detale. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, jak szczegółowo zaprojektowane zostały lokacje, czy chociażby monstra grasujące po Silent Hill, nie wspominając już o dialogach, które właśnie pomimo występowania aluzji i niedomówień, były baaardzo wymowne.
Niezbędna byłaby też ekipa odpowiedzialna za soundtrack. Nie ukrywajmy faktu, iż to właśnie ścieżka dźwiękowa budowała w znacznej mierze klimat grozy i ciągłego niepokoju. Czy Akira Yamaoka zgodziłby się pracować przy tym projekcie? To jest akurat niewiadome, a bez niego Silent Hill nie byłby Silent Hillem.
Na dodatek chciałbym równie wgniatające w fotel zakończenia. Szczęśliwy
A ty co sądzisz, juve?
0 kudosjuve   @   19:47, 09.05.2016
Cytat: Daffodil
Silent Hill 2 to mistrzostwo gatunku i wątpię, by powstało coś równie genialnego, nie wspominając już o lepszej produkcji.
Napisanie scenariusza, który miałby potencjalnie konkurować z fabułą wyżej wspomnianego tytułu, byłoby nie lada wyzwaniem. Z pewnością musiałaby się za to zagrać osoba z pasją, a ponadto utalentowana. Mógłbym się nawet pokusić o stwierdzenie, że dbająca w wielkim stopniu o szczegóły i detale. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, jak szczegółowo zaprojektowane zostały lokacje, czy chociażby monstra grasujące po Silent Hill, nie wspominając już o dialogach, które właśnie pomimo występowania aluzji i niedomówień, były baaardzo wymowne.
Niezbędna byłaby też ekipa odpowiedzialna za soundtrack. Nie ukrywajmy faktu, iż to właśnie ścieżka dźwiękowa budowała w znacznej mierze klimat grozy i ciągłego niepokoju. Czy Akira Yamaoka zgodziłby się pracować przy tym projekcie? To jest akurat niewiadome, a bez niego Silent Hill nie byłby Silent Hillem.
Na dodatek chciałbym równie wgniatające w fotel zakończenia. Szczęśliwy
A ty co sądzisz, juve?

Ja osobiście bardzo cenię oryginał, ale dwójka jest dla mnie niedościgniona pod względem konstrukcji miasta. Uwielbiam takie drobnomieszczańskie miejscówki w grach (Ciche Wzgórze, Raccoon City).
Bardziej odpowiadają mi horrory TPP i rację masz pisząc, że sukces trylogii Silent Hill trudno powtórzyć. Tam przecież przewijały się twórczości Kinga, Lovercrafta, Poe. Trójka była równie dobra, później wszystko się skończyło.
Dzisiaj królują horrory FPP, i dobrze, bo pokazują świeże podejście, mimo to nie mają interesującej fabuły dlatego nadrabiają oryginalnymi rozwiązaniami.
0 kudosUxon   @   10:35, 10.05.2016
Moim zdaniem jedynka nie jest grą gorszą od dwójki, a porządny remake SH1 już w ogóle pokazałby, która z nich jest lepsza. 1 miała nieco inny klimat, ale na pewno nie gorszy, za to straszyła już zdecydowanie bardziej. Muzyka też była trochę innego rodzaju, ale dużo bardziej oddziaływała na mnie ta z pierwszej części, była po prostu chora, a sama gra czymś absolutnie unikatowym pod tym względem. Choć właściwie jako takiej muzyki było tam niewiele, bardziej jest to ambient-eksperyment, nastawiony jedynie na straszenie. W stu procentach udany zresztą. SH1 to jedyna gra na świecie, w której można było się przerazić samych dźwięków. Jeśli ktoś nie wierzy, niech założy w nocy porządne słuchawki i posłucha. O fabule i postaciach nie będę się rozpisywał, bo i tu, i tu jest perfekcyjnie, stawiam pod tym względem obie części na równi.
Ogólnie te dwie gry są do dziś niedoścignione jeśli chodzi o tematykę horrorów. Są jednak od siebie inne, a właśnie jedynka jako ten horror spisuje się znacznie lepiej. Po prostu zdecydowanie bardziej straszy. A dlaczego napisałem wcześniej, że remake zrobiłby dopiero widoczną różnicę? Dlatego, że SH1 strasznie się zestarzał. Dwójka wygląda nawet dzisiaj całkiem niebrzydko, czego o pierwowzorze powiedzieć się nie da. Ogromnie kłuje w oczy, a na dużym ekranie, to już w ogóle prezentuje się dramatycznie. I stawiam tezę, że dlatego dwójka jest dziś popularniejsza, bo wielu ludzi zbyt późno zagrało w jedynkę.
0 kudosJackieR3   @   10:49, 10.05.2016
Ja tam wolę trójkę .Pewno za sprawą Heather. Zawstydzony
0 kudosQuinto   @   10:01, 13.05.2016
A grał ktoś może w Silent Hill Orgins na PSP? Trzyma poziom i klimat innych części? Zastanawiam się właśnie czy zacząć się gdzieś za tą gierką rozglądać, bo nie miałem okazji grać. ;p
0 kudosGuilder   @   17:42, 13.05.2016
Artykuł bardzo fajny, interesujący temat. Wszystko super, aż do wpadki na ostatniej prostej. Dumny Dying Light? Serio? Dużo lepsze było Metro. Straszniejsze były The Evil Within, Penumbra. Nie wiem jak przyporządkować The Last of Us. Z takich bardziej dynamicznych, lepsze zdanie mam też o Dead Space.

A, no i dopiero po raz tysiąc osiemset pięćdziesiąty dziewiąty zgadzam się z Uxonem. Silent Hill > Silent Hill 2. Choć oba tytuły to wzór do naśladowania. Z nowych tytułów (ustawmy granicę na pięć lat wstecz) MVP bezsprzecznie pierwsza Amnesia.
Dodaj Odpowiedź